Roy Jacek – Czarny koń zabija nocą 272/2024

  • Autor: Roy Jacek
  • Tytuł: Czarny koń zabija nocą
  • Wydawnictwo: KAW
  • Seria: seria Czerwona Okładka
  • Rok wydania: 1975
  • Nakład: 100000
  • Recenzent: Mariusz Młyński

LINK Recenzja Piotra Głogowskiego
LINK Recenzja Wiesława Kota
LINK Recenzja Moniki Przyguckiej
LINK Recenzja Ewy Helleńskiej

Major Paweł Szymański z komendy w Szczecinie otrzymuje sprawę, którą odesłali mu milicjanci ze Świnoujścia – w tamtejszym pensjonacie „Rybitwa” została uśpiona luminalem i uduszona szalikiem Natalia Rożnowska, żona zaliczanego do ścisłej czołówki krajowej szachisty.

Czytaj dalej „Roy Jacek – Czarny koń zabija nocą 272/2024”

Kostecki Tadeusz – W matni 271/2024

  • Autor: Kostecki Tadeusz
  • Tytuł: W matni
  • Wydawnictwo: LTW
  • Seria: „Kryminał”
  • Rok wydania: 2013
  • Nakład: nie podano
  • Recenzent: Robert Żebrowski

LINK Recenzja Grzegorza Musiałowicza

Powojenny angielski „Duplantis” z fałszywym rekordem świata na 4,65 m.

Tadeusz Kostecki (1905-1966) należy do ścisłej czołówki moich ulubionych „kryminalistów”. Długo polowałem na tę jego książkę wydaną przez LTW. W wydawnictwie jest ona nie do zdobycia, a na aukcjach internetowych pojawia się ekstremalnie rzadko.

Czytaj dalej „Kostecki Tadeusz – W matni 271/2024”

Artur Conan Doyle – Pożegnanie z Holmesem 270/2024

  • Autor: Artur Conan Doyle
  • Tytuł: Pożegnanie z Holmesem
  • Wydawnictwo: Temark
  • Seria: Biblioteka Kakadu (nr 14/1/1993)
  • Podseria: Kryminał
  • Rok wydania: 1993
  • Nakład: nieznany
  • Recenzent: Robert Żebrowski

Nad Anglię nadciąga zimny i przenikliwy wiatr od wschodu …

Pozycji Artura Conan Doyle’a nie mamy zbyt wiele przedstawionych w naszym Klubie, raptem … jedną !!! Nie bez powodu sięgnąłem po te wydanie „Pożegnania z Holmesem”, gdyż pochodzi ono z mało znanego wydawnictwa „Temark”, a konkretnie z jego nieefemerycznej serii „Biblioteka Kakadu”.

Czytaj dalej „Artur Conan Doyle – Pożegnanie z Holmesem 270/2024”

Bieńkowska Danuta – Kwiaty od zaginionej 269/2024

  • Autor: Bieńkowska Danuta
  • Tytuł: Kwiaty od zaginionej
  • Wydawnictwo: MON
  • Seria: Labirynt
  • Rok wydania: 1960
  • Nakład: 30000
  • Recenzent: Robert Żebrowski

Dywersja w Labiryncie, czyli przestępstw moralnych bez liku, a kryminalnego żadnego

Danutę Bieńkowską (1920-1992) znać możemy z książki „Siedemnaście twarzy Bożydara Gwoździa” wypuszczonej w „Labiryncie” i zrecenzowanej w naszym Klubie. W tej samej serii wydano „Kwiaty od zaginionej”. Książkę tę przeczytał Klubowicz Mariusz M. (M jak … Maigret), czemu dał wyraz przy okazji recenzji powieści „Pamiętnik inżyniera Heyny”, ale tak się złożyło, że nie mógł się zebrać do jej zrecenzowania.

Czytaj dalej „Bieńkowska Danuta – Kwiaty od zaginionej 269/2024”

Platówna Stanisława – Cień czarnej pani 268/2024

  • Autor: Platówna Stanisława
  • Tytuł: Cień czarnej pani
  • Wydawnictwo: Śląsk
  • Seria: Przedbuźkowa
  • Rok wydania: 1957
  • Nakład: 20139
  • Recenzent: Robert Żebrowski

LINK Recenzja Roberta Leśniewskiego
LINK Recenzja Marzeny Pustułki

Sprawa numer 1618/KS/55, czyli przerost formy nad treścią

Stanisława Platówna (1926-1975) była specjalistką od powieści młodzieżowych, ale na koncie ma też dwa kryminały. Recenzowana książka liczy 181 stron, a jej cena okładkowa to 7,50 zł. Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu przeszłego.

Czytaj dalej „Platówna Stanisława – Cień czarnej pani 268/2024”

Nienacki Zbigniew – Pan Samochodzik i… dziwne szachownice 267/2024

  • Autor: Nienacki Zbigniew
  • Tytuł: Pan Samochodzik i… dziwne szachownice
  • Wydawnictwo: Oficyna Wydawnicza „Warmia”
  • Seria: Pan Samochodzik (tom nr 9)
  • Rok wydania: 1994
  • Nakład: nieznany
  • Recenzent: Robert Żebrowski

Zwariować można: „Księgi strachów” wersji… pięć !!!

„Pan Samochodzik” Zbigniewa Nienackiego i jego kontynuatorów jest najdłużej trwającą serią sensacyjną zakorzenioną jeszcze w czasach PRL-u. Obecnie liczy ona 166 tomów. „Pan Samochodzik i dziwne szachownice” są uwspółcześnioną wersją „Księgi strachów”, której pierwsze wydanie było w roku 1967. Od tamtej pory miała ona już około 30 wydań, co jest rekordem tej serii.

Czytaj dalej „Nienacki Zbigniew – Pan Samochodzik i… dziwne szachownice 267/2024”

Luc Scrag – Weekend 266/2024

  • Autor: Luc Scrag 
  • Tytuł: Weekend
  • Wydawnictwo: KAW (Oddział Lublin)
  • Seria: Różowa Okładka
  • Rok wydania: 1989
  • Nakład: 190350
  • Recenzent: Robert Żebrowski

LINK Recenzja Adama Sykuły

Biały czarny kryminał

Luc Scrag (Scrag znaczy Chudzielec) to pseudonim Lucjana Demidowskiego (ur. 1946). Książka liczy 212 stron, a narracja prowadzona jest w pierwszej osobie czasu przeszłego. Cena okładkowa została „fabrycznie zamazana”, a naklejkowa to 3000 zł. Wg noty wydawniczej druk książki ukończono w roku 1990 roku, a wydano ją … rok wcześniej – takie cuda to były możliwe tylko w PRL. Chyba, że druk był rozłożony w czasie i pierwszą partię książek wypuszczono faktycznie w roku 1989, a ostatnią dopiero następnego roku. Wtedy byłoby OK!

Czytaj dalej „Luc Scrag – Weekend 266/2024”

Kaczorowski Ryszard – Z notatnika oficera MO 265/2024

  • Autor: Kaczorowski Ryszard
  • Tytuł: Z notatnika oficera MO
  • Wydawnictwo: MON
  • Seria: seria Labirynt
  • Rok wydania: 1970, 1974
  • Nakład: 30000, 120345
  • Recenzent: Mikołaj Kwaśniewski

LINK Recenzja Mariusza Młyńskiego

 

 

 

 

 

 

Postanowienie

Stowarzyszenie Amatorskich Recenzentów Kryminałów
Oraz Fachowo Adekwatnych Gatunków
SARKOFAG

Okręg: Mazowsze Obwód: Warszawa Oddział: Żoliborz

na posiedzeniu Oddziału w dniu 18 listopada 2024 r. w składzie prawem przepisanym

postanawia

uznać książkę Ryszarda Kaczorowskiego „Z notatnika oficera MO”, zwaną dalej „Książką”, za godną polecenia i propagowania w społeczeństwie jako tworzącą rzetelny i wiarygodny obraz pracy służb śledczych;
dokonać oceny Książki na poziomie „5-” w skali [2-5].

Uzasadnienie

Na wstępie należy zauważyć, że Książka nie jest wprawdzie Kryminałem w ścisłym tego słowa znaczeniu, natomiast jest przedstawicielką Fachowo Adekwatnego Gatunku (reportaż kryminalny, literatura faktu) i jako taka podlegała rozpoznaniu przez SARKOFAG.

Książka zawiera kilkanaście historii kryminalnych z różnych stron kraju. Są to sprawy nie z gatunku tych z pierwszych stron gazet, które rozpalają masową wyobraźnię i są śledzone przez stacje telewizyjne. Są to, jakkolwiek źle to nie zabrzmi, „zwykłe” zbrodnie.

Nie o sensacyjność jednak chodzi, ani o dedukcyjne rozwikływanie skomplikowanych przypadków przez genialnych detektywów. Książka ma na celu pokazanie zwykłej, codziennej pracy śledczych, metod ich działania, zbierania faktów, stawiania hipotez i potem ich eliminowania, aby ostatecznie pozostać przy jednej – prawdziwej lub najbardziej prawdopodobnej (czy najlepiej udowodnionej).

Nie oznacza to jednak, że sprawy opisane w Książce to tylko nudne przypadki dochodzeń w sprawie mordobicia na weselu. Nawet jak nie są efektowne, potrafią frapować i zmusić do zastanowienia. Jako przykład można podać „opowiadanie” (chyba jednak można przypisać ten gatunek literacki wspomnieniom) „Rozalinda”, gdzie oficer śledczy jest przekonany o winie podejrzanego (nie od razu…), natomiast oskarżyciel publiczny, czyli prokurator niemal dąży do jego uniewinnienia!

Podobnie z najlepszą w Książce, skromnym zdaniem SARKOFAG-u, historią „Szarada”, która pokazuje powszedniość, pospolitość, wręcz banalność zbrodni, a zarazem jej irracjonalność, co powoduje, że wyświetlenie jest bardzo trudne i zazwyczaj nie zależy od fenomenalnej intuicji pojedynczego policjanta, ale od odrobiny szczęścia i wyczucia tematu popartego wieloletnim doświadczeniem wielu osób.

Mankamentem, niezawinionym przez Autora, jest niewspółczesność opisu środków technicznych będących do dyspozycji w latach sześćdziesiątych (Książka ukazała się w roku 1970), a więc pewna przestarzałość. Niemniej oglądając relacje z toczących się współcześnie procesów, przewlekanych, odsyłanych do ponownego rozpatrzenia w niższej instancji, uchylających już zapadłe wyroki i dalej nie prowadzących donikąd można zadać sobie pytanie, czy naprawdę, aż tak wiele się przez półwiecze zmieniło.

Jedynym opowiadaniem, które ma formę stosunkowo beletrystyczną, a zarazem niepasującą do reszty Książki, jest „Człowiek, który miał szczęście”. Nie bardzo wiadomo, dlaczego się w tym zbiorku znalazło, ale może to ukłon w stronę wydawcy, czyli Wydawnictwa Ministerstwa Obrony Narodowej. Dlaczego akurat to wydawnictwo wydało wspomnienia oficera MO – nie sposób dociec. Za zamieszczenie tego opowiadania (bez cudzysłowu tym razem) minus przy ocenie.

Reasumując: z wyżej opisanych względów należało orzec, jak w sentencji postanowienia.

Za skład orzekający:

Mikołaj Kwaśniewski
(podpis nieczytelny)

Nienacki Zbigniew – Wyspa złoczyńców 264/2024

  • Autor: Nienacki Zbigniew
  • Tytuł: Wyspa złoczyńców
  • Wydawnictwo: KAW (Oddział Łódź)
  • Seria: Pan Samochodzik (tom nr 1 wg starej numeracji, nr 4 – wg nowej)
  • Rok wydania: 1983 (wyd. V)
  • Nakład: 200000
  • Recenzent: Robert Żebrowski

Samochodzik Pana Samochodzika

Zbigniewa Nienackiego przedstawiać w naszym Klubie już nie trzeba. Można jedynie dodać, że jest on strasznie zaniedbany recenzencko z naszej strony.

Książkę wydała Krajowa Agencja Wydawnicza – Oddział w Łodzi (na temat oddziałów KAW ostatnio rozmawialiśmy z Prezesem). Liczy ona 207 stron, a jej cena okładkowa to 90 zł. Narracja prowadzona jest w pierwszej osobie czasu przeszłego. Pierwsze jej wydanie miało miejsce w roku 1964. Akcja zaś toczy się w roku 1961, w kilku miejscowościach o prawdziwych lub fikcyjnych nazwach.

Właśnie od tego tytułu i tego wydania rozpoczęła się moja przygoda z Panem Samochodzikiem. Książkę tę otrzymałem w prezencie od mojej mamy – zagorzałej czytelniczki literatury kryminalnej i podróżniczej, a moje zainteresowanie tą książką pogłębiła fenomenalna wprost okładka z przedstawionym na niej szczegółowym rysunkiem niesamowitego samochodu. Po latach, z czystym sumieniem i pełną odpowiedzialnością, mogę stwierdzić, że ze wszystkich okładek książek wydanych w tej serii i ilustracji w nich zawartych, to właśnie na niej wehikuł Pana Samochodzika przedstawiony jest najdokładniej, choć … niezupełnie zgodnie z opisem umieszczonym w treści.

Autorem okładki oraz kilku dość atrakcyjnych ilustracji jest Krzysztof Wieczorek. Na większości iż nich przedstawiony jest – w różnych ujęciach – rzeczony wehikuł, przy czym jego przedstawienia na stronach nr 7, 25 i 187 różnią się od siebie. Chodzi głównie o rozmieszczenie dwóch dodatkowych przednich reflektorów: najpierw tuż powyżej świateł, a poniżej pokrywy silnika, potem tuż powyżej świateł, ale na równi z pokrywą, a wreszcie w ogóle poniżej świateł, czyli tak jak na okładce. Są też i inne drobne różnice: raz pojazd ma lusterka boczne, a raz nie, raz jest boczna rura, innym razem jej nie ma, różny kształt ma kratownica zainstalowana na przednim zderzaku. Zresztą porównajcie sami:

Można się zastanawiać, jakiej marki samochód widnieje na obrazkach. Mnie najbardziej kojarzy się to z hybrydą Bentleya MK VI Special z Lincolnem K-Series.

Wróćmy jednak do źródła. Oto informacje, jakie zaserwował nam autor, odnośnie wyglądu wehikułu. Pan Tomasz wszedł w jego posiadanie na mocy zapisu w testamencie sporządzonego przez jego wuja – Stefana Gromiłłę, krakowskiego inżyniera-mechanika – wynalazcę. „Wyobraźcie sobie czółno odrapane, zielonkawożółte [na rysunku z okładki pojazd jest … różowy], z zaciekami brązowymi i granatowymi, na czterech kółkach, z których dwa tylne mają szprychy [samochód z okładki nie ma szprych], a dwa przednie ich nie posiadają. Na tym czółnie znajduje się brezentowy wypłowiały namiot koloru khaki [na okładce i rysunkach nie ma zainstalowanego namiotu]. W namiocie tym są celuloidowe okienka – z tyłu i z boków. Namiocik jest dość duży, w gruncie rzeczy w wehikule owym pomieścić się mogą nawet cztery osoby; reszta namiotu zabudowana jest jakimiś dziwacznymi mechanizmami”. „Kadłub wehikułu był stosunkowo długi i wąski, ale koła samochodu rozstawione szeroko”. Skojarzenia, jakie budził wygląd tego pojazdu mechanicznego, były tego typu: „potwór”, „poczwara”, „dziwoląg”, „skrzyżowanie okropności i brzydoty”, „bydlę”, „parowóz”, „latający talerz z Marsa”, „larwa szkaradnego chrabąszcza”. Wewnątrz było znacznie ciekawiej: „na desce rozdzielczej jest tyle zegarów, co w nowoczesnym cadillacu (…) a szybkościomierz ma do dwustu osiemdziesięciu kilometrów (…) posiada dwanaście cylindrów (…) przedni i tylny napęd (…) jest pięć biegów przednich i jeden bieg wsteczny”.

Przed udaniem się z wehikułem na pierwszy przegląd do mechanika, Tomasz zamontował w nim radio. Na warsztatach uświadomiono go, czym jest ten pojazd: „silnik najnowocześniejszego ferrari 410 Super-America (…) jednego z najszybszych w świecie samochodów turystyczno-sportowych. Jego szybkość maksymalna (…) wynosi 250 kilometrów na godzinę. To najszybszy samochód, jaki jeździ po polskich drogach” [silnik miał moc 340 KM, a pojemność 4962 cm sześcienne, rozstaw osi od 2600 do 2800 mm]. Pojazdy te były produkowane w latach 1956-1959, a łącznie wyprodukowano ich tylko 34 egzemplarze, z tego powodu aktualna wartość każdego z nich wynosi kilka milionów dolarów. „Okazało się, że nie tylko silnik, ale i podwozie było od tego typu wozu. Tylko karoseria, a właściwie górna obudowa wozu, została zrobiona „domowym systemem””. Dlatego też pojazd miał wpisany w dowodzie rejestracyjnym, w rubryce „typ” słowo „sam” [zbudowany samodzielnie]. Mechanik, zaintrygowany źródłem pochodzenia pojazdu, przypomniał sobie pewne wydarzenie. „Otóż czytałem w gazecie, ze jakiś Włoch przed dwoma laty rozbił się na drodze do Zakopanego, jadąc zbyt szybko właśnie wozem ferrari 410. Zapewne pański wuj kupił ten rozbity samochód, odremontował silnik i dorobił sam zniszczoną karoserię”.

A jak wyglądało to słynne Ferrari? Ano właśnie tak (w kolejności wersje z roku 1956, 1957 i 1959):

A tak wyglądał jego silnik:

Z uwagi na zbyt mało czasu mechanikowi nie udało się rozpracować przeznaczenia wszystkich urządzeń zainstalowanych w tym wozie. „Dlaczego zamiast jednego są w nim aż dwa zegary wskazujące szybkość? Na jednym znajduje się skala od 10 do 280 kilometrów na godzinę, a na drugim – od 1 do 50 kilometrów. Do czego służy gałka tuż obok ręcznego hamulca? Wygląda to tak, jakby stanowiła rączkę jeszcze jednej skrzynki biegów, ale przecież żaden normalny samochód nie ma aż dwóch skrzynek biegów. Po co są trzy malutkie oczka? (…) Dokąd prowadzi ta niebieska nitka instalacji elektrycznej, wybiegająca jakby od klaksonu? Po jakie licho w tylnej zagraconej części samochodu, znajduje się dziwaczny wiatraczek i kotwica?” . A była też jeszcze dziwna figurka nad szybkościomierzami, ale tę Tomasz szybko rozpracował. Wkrótce też wyjaśniły się jeszcze inne tajemnice. „Wkrótce przekonałem się, że konstrukcja wehikułu wuja podobna była nieco do amfibii [nieco?!]. Wiatraczek, który okazał się śrubą napędową, bez trudu udało mi się wkręcić w przygotowane do tego celu miejsce z tyłu wozu. W bagażniku znalazł się także długi kawał blachy, służący jako ster. Gałka przy ręcznym hamulcu okazała się po prostu przyspieszaczem do jazdy po wodzie. Wystarczyło przesunąć ją wstecz, a umocowany z tyłu wiatraczek, czyli śruba, zaczynał się coraz szybciej obracać. Ilość obrotów uwidaczniała się na specjalnym zegarze”.

Ciekawe były przedstawienia wehikułu w innych wydaniach „Wyspy złoczyńców”. W pierwszym, drugim i trzecim (1964, 1970 i 1979) okładka i ilustracje były autorstwa Mieczysława Kwacza.

W czwartym zaś (1980) ilustratorem był Szymon Kobyliński i muszę przyznać, że w mojej ocenie jego wizja wehikułu jest najbardziej zbliżona do opisu Nienackiego.

Warto również sobie przypomnieć, jak wyglądał ten samochód w filmie „Wyspa złoczyńców” z roku 1965 w reżyserii Stanisława Jędryki, a był to przerobiony „gazik”, czyli radziecki GAZ-69.

Jednak najbardziej w pamięci zostanie nam wehikuł Pana Samochodzika z serialu „Samochodzik i templariusze” z roku 1971, w reżyserii Huberta Drapelli, a był to niemiecki pływający samochód terenowy z okresu II wojny światowej (produkowany w latach: 1942-1944) – Volkswagen 166 Schwimmwagen.

Z uwagi na to, że nie jest to monografia wehikułu pana Tomasza, ale recenzja książki „Wyspa złoczyńców”, wróćmy do głównego tematu. Pamiętam, że czytając po raz pierwszy powieść z cyklu „Pan Samochodzik” duże wrażenie wywarły na mnie hasłowe zapowiedzi tego, co się wydarzy, umieszczane na wstępie każdego rozdziału. Co jeszcze można o tej książce napisać? Chyba tylko tyle, że nie ma co wyważać otwartych drzwi i powielać tego, co w swych recenzjach napisali o niej Klubowicze Rafał F. i Norbert J. Uważam, że recenzje te warto przeczytać, tak jak i „Wyspę złoczyńców”. A że w książce tej występują harcerze, to żegnam Was harcerskim pozdrowieniem: Czuwaj!

Wojt Albert – Przystanek przy Gwiaździstej 263/2024

  • Autor: Wojt Albert
  • Tytuł: Przystanek przy Gwiaździstej
  • Wydawnictwo: MON
  • Seria: seria Labirynt
  • Rok wydania: 1980
  • Nakład: 120333
  • Recenzent: Mikołaj Kwaśniewski

LINK Recenzja Grzegorza Cieleckiego
LINK Recenzja Grzegorza Cieleckiego (Gustawa Czerwińskiego)
LINK Recenzja Mariusza Młyńskiego 

Sięgnąłem po tą książkę podejrzewając, że jaj akcja będzie się dziać w moich okolicach. I faktycznie – akcja jest osadzona na terenach rzeczywiście istniejących na Żoliborzu (i pograniczu Bielan) w Warszawie. Niektóre szczegóły topograficzne nie zmieniły się zresztą do dziś i spokojnie można zrobić sobie spacer po miejscach opisanych w książce. Nawet klimat opisywanych okolic pozostał, gdzieniegdzie, z tamtych czasów. To pierwsza zaleta książki.

Czytaj dalej „Wojt Albert – Przystanek przy Gwiaździstej 263/2024”