Platówna Stanisława – Cień Czarnej Pani 78/2009

  • Autor: Platówna Stanisława
  • Tytuł: Cień Czarnej Pani
  • Wydawnictwo: Śląsk
  • Rok wydania: 1957
  • Nakład: 20139
  • Recenzent: Robert Leśniewski

LINK Recenzja Marzeny Pustułki

Nazwisko Stanisławy Platówny z pewnością nie jest obce wszystkim wiernym szperaczom półek bibliotecznych i antykwarycznych,poszukującym dobrej obyczajowej literatury młodzieżowej złotego okresu lat 60-tych i 70-tych.”Skok przez skórę”,”Chłopiec na polnej drodze”,”W myślach, w sercu…”,a przede wszystkim kilkakrotnie wznawiany”Telefon zaufania” -to najbardziej wartościowe pozycje w dorobku tej przedwcześnie zmarłej wrocławskiej pisarki.Jako autorka powieści kryminalnych Platówna jest nieco mniej znana,co nie dziwi,bowiem wydała je tylko dwie i to na długo przed pełnią rozkwitu właściwego nurtu jej twórczości.

Napisałem celowo”nieco mniej”,gdyż dzięki klubowym recenzjom jednej z nich,”Zakamarków”/chronologicznie późniejszej/,wiedza na ten temat miłośników literatury kryminalnej jest już pełniejsza. Ta druga powieść to”Cień Czarnej Pani”,wydana również przez wydawnictwo Śląsk w 1957r.Czy jednak powieść tę można nazwać w pełni rasowym kryminałem? Oto z pomieszczeń Muzeum Śląskiego we Wrocławiu w trakcie zabiegów konserwatorskich ginie tytułowa Czarna Pani-obraz przedstawiający kobietę z czarnymi włosami/stąd nazwa,bowiem jej prawdziwa tożsamość zostanie odkryta później/.Fakt od początku trudny do wytłumaczenia,bo obraz nie był cenny,nie stwierdzono jakichkolwiek śladów włamania,dodatkowo zaś dostęp do pracowni pracowni konserwatorskiej chroniły okna z grubymi kratami nie do sforsowania przez człowieka.
O kradzież zostaje posądzony młody konserwator,pracownik muzeum, wiele poszlak wskazuje na niego…Obok milicji zagadkę stara się rozwiązać dwoje młodych detektywów-amatorów.Akcja podąża malowniczymi zakątkami Kotliny Kłodzkiej,z dworkami i pałacykami zniszczonymi i ogołoconymi w czasie wojny,zahaczamy o krakowski Rynek i przyległe ulice,by na koniec w mrocznych pomieszczeniach Muzeum Śląskiego poznać rozwiązanie zagadki.I tu niespodzianka,bowiem jest ono zupełnie nieoczekiwane i nieprawdopodobne;nawet u osób lubiących niekonwencjonalne i nieprzewidywalne zakończenia może budzić mieszane uczucia.
Cała akcja książki zdominowana jest przez poczynania detektywów-amatorów,nie wierzących w winę niesłusznie oskarżonego przyjaciela, inne wątki/w tym równolegle prowadzone śledztwo milicyjne/są na dalszym planie.Stąd książce znacznie jest bliżej konwencji przygodowej z wątkiem kryminalnym,nawiązującej stylem do powieści Niziurskiego,Bahdaja czy Nienackiego.Działania milicji są wyraźnie stępione,bez żadnej dynamiki,a prowadzącemu śledztwo wręcz nieskazitelnie uprzejmemu kapitanowi Halskiemu niezmiernie daleko do drapieżności komisarza Halskiego z „Ekstradycji”.Ale za to w pełni docenia pomysły amatorów…
Walorem książki są  opisy Wrocławia z tamtego okresu, bynajmniej nie zdawkowe i nie pozostawiające żadnych wątpliwości,jak bardzo pisarka była z tym miastem związana.

Nie jest to literatura dla koneserów gatunku,może też razić pewną naiwnością.Ale jako lekka,sympatyczna lektura z wątkiem przygodowo-kryminalnym,miłosnym oraz poznawczym na letnie popołudnienada się z pewnością.