Zloty

I Zlot Klubu MO-rd – Klukowo 2003

Myśl o tym, żeby zorganizować wreszcie I Ogólnopolski Zlot MOrdu dręczyła mnie od dawna. Do podjęcia konkretnych działań zainspirował mnie Klubowicz Kornaś z Oddziału Krakowskiego oraz nasz webmaster Klubowicz Duński. Pierwszy wspominał o zlocie w jednej z wakacyjnych recenzji, po czym napisał artykuł poświęcony Jerzemu Edigeowi z okazji 20 rocznicy śmierci (zamieścimy przedruk na stronie). Wówczas pomyślałem by zorganizować zlot w rejonie Klukowa pod Małkinia, gdyż tam miał przyjść na świat autor „Wagonu pocztowego GM 35552”. Jak jeszcze się potem okazało, że Klubowicz Duński dysponuje działką w tym rejonie byłem już pewien. Klukowo. Oczywiście zależało mi na tym, by pojawił się ktoś spoza Warszawy i najbliższego jej obrębu. Tak więc obecność Klubowiczki Desperak z Oddziału Łódzkiego uratowała ogólnopolskość imprezy.
Wrześniowego piątku zapakowaliśmy się w dwa samochody i konwojem ruszyliśmy do Wólki Okąglik – około 12 km od Klukowa. Było nasz sześcioro. Poza już wymienionymi i piszącym te słowa Klubowicz Smosarski w adeptką Martą oraz Klubowicz Kociołek. Okolica okazała się przeurocza. Wiejska chałupa z pełnymi wygodami, sporym podwórkiem i fajnym drzewostanem, rzucona nieco w bok od wsi nadawała całej imprezie klimat urokliwej kameralności. Mieliśmy do dyspozycji wygodne pokoje, w tym salon telewizyjny, kuchnię oraz łazienkę. Nieopodal przebiegał nasyp nieczynnej linii kolejowej w kierunku Szepietowa. Sobota była pełnym zlotowym dniem. Oczywiście odbyliśmy pieszy spacer po Klukowie (jedynie kilkanaście chałup wzdłuż drogi), poznaliśmy także Małkinię. Na stole królowała sałatka Klubowiczki Desperak, przedni (jak oceniano) bigos mojej mamy, miejscowe piwo Luzak i trzylitrowy napój Lemonka w odcieniu delikatnej zielni elegancko współgrającej z otoczeniem. Część posiłków konsumowaliśmy na powietrzu. Wieczorem zaś uczta smakosza- absynt przygotowany przez gospodarza Duńskiego. Pogoda była idealna. Cały dzień wspaniałe słońce. Udało się nam przeczytać na głos (wszyscy czytali po kolei i to było piękne) cały „Stary Zegar” Piwowarczyka – podwalinę gatunku powieści milicyjnej. Napisana zawiesistym stylem wciągała atmosferą. Równolegle z lekturą tej krótkiej powieści czytaliśmy legendarny komiks na niej oparty. Rysował sam Szymon Kobyliński. Kserokopię komiksu przesłał Klubowicz Lorek z Tarnobrzega (wielkie dzięki). Sobota to także dzień przyjazdu Klubowiczki Fedyny z mężem Maćkiem i synem Bernardem oraz Magdy – osoby bliskiej sercu Klubowicza Duńskiego oraz klubowej sympatyczki. Wieczór oczywiście filmowy – „Strzał na dancingu”, „Ostatni kurs”, „Kryptonim nektar” (premierowo). W niedzielę, przy śniadaniu i po, wystąpienie Klubowiczki Desperak o kobiecie w powieści milicyjnej (obiecała przygotować w formie pisemnej) oraz intrygująca wypowiedź Klubowicza Duńskiego na temat twórczości Dominika Karo (m.in. „Kwaśne pomarańcze” oraz „Skorpion czeka na mordercę”).
Wprost nie chciało się wracać do domu. Weekend jednak kończył się nieubłaganie. Wszyscy uczestnicy otrzymali premierowe vlepki (mamy ich około 5 tys.) w trzech rodzajach oraz pamiątkowe koperty zlotowe z limitowanego nakładu. Resztę niech opowiedzą zdjęcia. Kilka pojawi się na naszej stronie, pozostałe roześlę zainteresowanym. Oczywiście to jedynie kilka moich subiektywnych wrażeń. Zapewne pozostali uczestnicy Zlotu zechcą podzielić się swoimi. Tymczasem już pojawiły się plany kolejnego zlotu.
Grzegorz Cielecki

II Ogólnopolski Zlot Klubowy – Klukowo 2004
Kino, Grill i Sztaba – relacja

II Zlot Mordu – Klukowo 2004 był wyjątkowo udany. Zachodziła wprawdzie obawa, że nie uda się osiągnąć efektu ogólnopolskości, ale całe szczęście pojawił się Klubowicz Kornaś z Oddziału Kraków.
Było nas dziesięcioro. Jak zwykle Klubowiczki i Klubowicze oraz Sympatycy przybywali i odjeżdżali w różnym czasie. Od piątku do niedzieli (25 – 27 czerwca) było czynne nasze kino pod chmurką („Strach”, „Fetysz”, „Lekarstwo na miłość”, „Kariera”) a grill niemal w ogóle nie wygasał. Wielu Klubowiczów przyzwyczaiło się już do gościnnego domku Klubowicza Duńskiego i po prostu czeka na każdy kolejny zlot.
Nie zabrakło kulinarnych specjałów – znakomitej karkówki, przedniej kapusty, miejscowych wędlin, uroczej sałatki, wyśmienitego pasztetu.
Wyprawa po piwo do sklepu nie była konieczna, gdyż przywieźliśmy spory zapas, ale nie ma to jak lokalny koloryt i wycieczka po „Łomżę”. Wieczorem oczywiście mocniejsze trunki – rakija i skombinowany przez Klubowicza Szwedowskiego bimberek.
Starałem się dobrze wyważyć akcenty między częścią biesiadną a merytoryczną. Literackim bohaterem zlotu był Zygmunt Sztaba i jego wczesne dzieła – „W ślepym zaułku” i „Podwójny trop”, publikowane w legendarnej gazecie „Co tydzień Powieść”. Zgodnie z tradycją przeczytaliśmy na głos.
Niewątpliwym hitem okazało się oczywiście kino. Pomysł gospodarza by ściągnąć aparaturę umożliwiającą oglądanie filmów na płóciennym, ponad metrowej szerokości ekranie, okazał się genialny. Zupełnie nowa jakość. Jak w kinie studyjnym. Oczywiście najważniejsza, jak zawsze, była wspaniała atmosfera. Tego nie da się oddać słowami. Już tęsknię za kolejnym zlotem.
Grzegorz Cielecki

Roboczy wyjazd klubowy – 8-10 października 2004
Znakomite filmy, przednie trunki, senne miasteczka, a więc roboczy wyjazd klubu MOrd

Roboczy wyjazd klubowy (8-10 października 2004) do Wólki Okraglik pod Małkinią czyli do domu letniego Klubowicza Duńskiego nie zapowiadał się na ogólnopolski. A jednak. W ostatniej chwili przyjechała z Łodzi Klubowiczka Desperak. Doliczając do tego gospodarza, Klubowicza Kociołka oraz mnie było nas czworo. Słowem żelazna kadra, która nigdy nie nawala.
Szczegółowego planu nie było. Postawiliśmy na klimaty biesiadne i wycieczki w plener. Oczywiście merytoryki też nie zabrakło. A więc po pierwsze premierowo pokazany w Klubie film „Kocie ślady” na podstawie powieści Macieja Patkowskigo „Strzały w schronisku”. Tu porucznika milicji grał Sam Janusz Gajos. Kompletnie zapomniana rola i sam film również. Na drugie danie był „Zbrodniarz który ukradł zbrodnię” na podstawie powieści Krzysztofa Kąkolewskiego pod tym samym tytułem. Tu daje aktorski popis Zygmunt Hubner w roli kapitana Siwego. Film prawie się nie zestarzał i cały czas można go oglądać z dużym zainteresowaniem. No i oczywiście deser, czyli spektakl „Wampir” ze znakomitym Tomaszem Dedkiem. Utwór luźno osnuty wokół sprawy Marchwickiego. Jak pamiętamy była kiedyś fabuła „Anna i Wampir”. Oglądaliśmy swego czasu na Klubie.
Przeczytaliśmy także na głos pierwszy rozdział z powieści Władysława Huzika „Ukradzione twarze”. Uczciliśmy w ten sposób symbolicznie niedawno zmarłego autora
W przerwach znakomite trunki (patrz zdjęcia), jesienne spacery, a w niedzielę wycieczka do Kosowa Lackiego (tak, tam gdzie znaleziono przez 40 laty słynny obraz El Greca – „Ekstaza św. Franciszka”, eksponowany od kilku dni w muzeum w Siedlcach. W drodze powrotnej obiad (m.in. żurek w chlebie) w zajeździe „Kamiza”. Słowem kolejny bardzo udany klubowy wypad.
Grzegorz Cielecki