Platówna Stanisława – Cień czarnej pani 268/2024

  • Autor: Platówna Stanisława
  • Tytuł: Cień czarnej pani
  • Wydawnictwo: Śląsk
  • Seria: Przedbuźkowa
  • Rok wydania: 1957
  • Nakład: 20139
  • Recenzent: Robert Żebrowski

LINK Recenzja Roberta Leśniewskiego
LINK Recenzja Marzeny Pustułki

Sprawa numer 1618/KS/55, czyli przerost formy nad treścią

Stanisława Platówna (1926-1975) była specjalistką od powieści młodzieżowych, ale na koncie ma też dwa kryminały. Recenzowana książka liczy 181 stron, a jej cena okładkowa to 7,50 zł. Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu przeszłego.

Akcja toczy się głównie we Wrocławiu, ale też na Mazurach, w okolicach Kłodzka i w Krakowie, latem 1955 roku.

Z Państwowego Muzeum Śląskiego we Wrocławiu, z pracowni konserwatorskiej, w godzinach wieczornych, skradziono obraz pędzla ucznia Louisa Davida przedstawiający „Czarną Panią”, który poddawany był zabiegom renowacyjnym. Obraz ten po wojnie został odebrany szabrownikom, a pochodził z jakiegoś pałacu w okolicach Kłodzka. Drzwi pracowni były zamknięte od wewnątrz na zamek, a okna okratowane. Przeprowadzone przez milicję oględziny nie ujawniły śladów włamania. W chwili zdarzenia, w pobliżu miejsca przestępstwa, w sąsiednim pokoju przebywał konserwator Andrzej Gniewosz, który stał się głównym podejrzanym i został zatrzymany do dyspozycji władz. W czasie, kiedy dokonano kradzieży, na terenie muzeum przebywali też mieszkający tam pracownicy: asystent Leon Piliński oraz woźny Marzec wraz z żoną. Dyrektor muzeum – Kazimierz Krzysztoń, wraz z żoną Katarzyną oraz dziećmi – 19-letnią Krystyną i trochę od niej starszym Konradem, a także asystent Jarecki i młodszy woźny Kulesza, przebywali wówczas na urlopach.

Dyrektor, bardzo ceniący Gniewosza jako pracownika, nie mógł uwierzyć w jego winę. Podobnie i Krysia – prywatnie sympatia Andrzeja. W całej tej sprawie zastanawiający był fakt, że skradziony obraz nie przedstawiał większej wartości. Gdyby chodziło o wartość materialną, korzystniej byłoby sprzedać autoportret Rembrandta, który niedawno także był poddawany renowacji [tere-fere-kuku… jedyne obrazy Rembrandta w Polsce to: „Krajobraz z miłosiernym Samarytaninem” w Muzeum Książąt Czartoryskich w Krakowie, a także „Dziewczyna w ramie obrazu” i „Uczony przy pulpicie” w Zamku Królewskim w Warszawie – wszystkie trzy genialne, a każdy z innego powodu].

Z ramienia milicji śledztwo prowadzili: kapitan Halski i porucznik Marczak, a z ramienia przyjaciół podejrzanego – Krysia z Konradem. To oni właśnie udali się w rejon Kłodzka, by ustalić pochodzenie obrazu. Okazało się, że szabrownicy zabrali go z pałacu w Czarnym Potoku, należącego do starego niemieckiego rodu, a przedstawiał on Adelajdę von Schwarzbach (1775-1825). Udało im się też ustalić, że ostatni członek rodu – Hermann, zginął w roku 1943 jako lotnik na froncie wschodnim.

Tymczasem w Krakowie, w sklepie Desy dokonano kradzieży malowanej na kości miniatury „Kobieta z kwiatem”, pochodzącej prawdopodobnie z końca XVIII wieku. Zaintrygowani tym Kryśka i Konrad, wracając z Kłodzka, udali się tam, by poznać więcej szczegółów. Kierownikiem sklepu był Stanisław Kalczyński, długoletni współpracownik i przyjaciel ich ojca. Okazało się, że miniaturę skradziono z wystawy sklepowej, a przedstawiała ona … „Czarną Panią”. Detektywistyczne śledztwo wykazało, że do Desy w komis wstawił ją niejaki Jan Kowalik, który nabył ją od „Pięknego Józia” nazywanego też „Valentino” …

No cóż, kryminał ten oceniam jako taki sobie. Sposób, w jaki dokonano przestępstwa, choć wyrafinowany, to nie jest nowatorski, a motyw jest co najmniej dziwny. Milicja występuje tu śladowo, a głównym detektywem jest student. Jednak nie mogę powiedzieć, że czas poświęcony na przeczytanie tej książki był czasem straconym, a zadecydowały o tym „czynniki”, które przedstawiam poniżej.

PRL-ogizmy: papierosy – Giewont, Płaskie, Sport, Grunwald, Żeglarz, gazety – „Przekrój” i „Szpilki”, lody „Pingwin”, nieistniejące już targowiska – warszawskie „Ciuchy” (narożnik ul. Lubelskiej i Skaryszewskiej), wrocławski „Nankier” (tzw. Szaberplac) oraz krakowska „Tandeta” (przy ul. Krzywda), nieistniejące kino „Wanda” w Krakowie (przy ul. Św. Gertrudy) oraz tamtejszy park Planty (wieczorami genialny do spacerów, ma długość ok. 4 km), a także Vratislavianizmy – Muzeum Śląskie (obecnie Muzeum Narodowe) i Państwowa Wyższa Szkoła Sztuk Plastycznych (obecnie Akademia Sztuk Pięknych), katedra na Ostrowie Tumskim, Plac Grunwaldzki, kąpielisko Morskie Oko na Zalesiu, park Niskie Łąki na Rakowcu, Park Szczytnicki, Ratusz, Most Uniwersytecki oraz restauracja „Narcyz” (przy ul. Piastowskiej), a ponadto Zespół Pieśni i Tańca „Śląsk” (utworzony w roku 1953, wspomniany chyba dlatego, że miał taką samą nazwę jak wydawnictwo) [dla wyjaśnienia dodam, że Kraków i Wrocław to moje najbardziej ulubione miasta w Polsce].

Wątek polityczny: radiowe wiadomości odnośnie Zachodu Europy – strajk we Włoszech, kryzys rządowy we Francji, wielka katastrofa lotnicza nad Anglią (same porażki) , oraz Wschodu – obniżka cen w Czechosłowacji, a w Polsce – fala zobowiązań podejmowanych przed świętem 22 lipca, otwarcie nowego domu towarowego w Warszawie, obniżka cen produkcji tkanin (same sukcesy).

Ciekawy cytat: „Na każdym placu targowym można kupić wszystko, czego brakuje w sklepach. A więc żarówki, czeskie i węgierskie pantofle damskie, zatrzaski, zamki błyskawiczne, ba, nawet papier toaletowy” [fenomen dotyczący kupowania papieru toaletowego jako artykułu pierwszej potrzeby trwa do tej pory, najbardziej widoczny był w czasie stanu wojennego, a ostatnio można go było u nas zaobserwować, gdy wybuchła wojna na Ukrainie].

Błąd: napój raz nazwano oranżadą a po chwili limonadą, a przecież jeden ma smak pomarańczowy, a drugi cytrynowy.

„Ciekawa” pisownia: „Jakto?” oraz „ z przed”.