- Autor: Roy Jacek
- Tytuł: Czarny koń zabija nocą
- Wydawnictwo: KAW
- Seria: seria Czerwona Okładka
- Rok wydania: 1975
- Nakład: 100000
- Recenzent: Mariusz Młyński
LINK Recenzja Piotra Głogowskiego
LINK Recenzja Wiesława Kota
LINK Recenzja Moniki Przyguckiej
LINK Recenzja Ewy Helleńskiej
Major Paweł Szymański z komendy w Szczecinie otrzymuje sprawę, którą odesłali mu milicjanci ze Świnoujścia – w tamtejszym pensjonacie „Rybitwa” została uśpiona luminalem i uduszona szalikiem Natalia Rożnowska, żona zaliczanego do ścisłej czołówki krajowej szachisty.
Sprawa jest tajemnicza: brak motywu morderstwa, a milicja nie wykryła żadnych śladów kradzieży; zastanawiające jest to, że niemal wszyscy goście pensjonatu namiętnie grali w szachy i zorganizowano tam nawet turniej, który wygrała Rożnowska. Major spotyka w Szczecinie przyjaciela, Arystotelesa Baxa, doktora filologii klasycznej, którego konikiem jest kryminalistyka; wcześniej pomagał on milicji w kilku sprawach i teraz też postanawia pomóc Szymańskiemu przy okazji urlopu w Świnoujściu. Obaj natychmiast jadą nad morze, gdyż ostatniej nocy usiłowano w pensjonacie zamordować kucharkę; Baxa od razu zaczyna dziwić fakt pobytu w „Rybitwie” tej samej grupy ludzi co rok wcześniej.
Pytanie kto ukrywa się pod pseudonimem Jacek Roy jest jedną z nielicznych nierozstrzygniętych zagadek; podejrzewam, że nie jest to żaden pisarz ale mógłby to być członek jakiegoś związku szachowego. Moje podejrzenie wynika z tego, że książka, chociaż pomysłowa i oryginalna, jest dość nierówna, momentami chaotyczna ale przede wszystkim naiwna i mocno naciągana. Autor chce, na przykład, żebyśmy uwierzyli, że Arystoteles Bax, detektyw amator, ma swobodny dostęp do akt rozmaitych spraw, a milicjanci prężą się przed nim jak przed przełożonym – swego czasu czytałem, że policji zdarzało się korzystać z pomocy jasnowidza Krzysztofa Jackowskiego ale komendant główny kategorycznie zakazał ujawniania tego faktu. Tu mamy podobną sytuację: Szymański wręcz błaga Baxa o pomoc, gdyż sam jest bezradny – a na deser dowiadujemy się, że w nagrodę czeka go rychły awans na podpułkownika. Książka trochę wygląda jak przygody Pana Samochodzika, trochę jak dochodzenie Herculesa Poirota, a trochę jak podręcznik gry w szachy; trochę irytuje tutaj niekonsekwencja autora w przedstawieniu postaci Baxa – opisujący go Szymański twierdzi, że on nie lubi dużo mówić, a tymczasem chwilami mam wrażenie, że w rzeczywistości on kocha swój głos. Mamy też trochę błędów: według autora po niemieckiej stronie mamy miasto Albeck, prom płynie do Ystadt, a szwedzki gość w pensjonacie raz ma na imię Ingmar, a raz Ingemar; trudno też wybrać się na ligowy mecz Pogoni Szczecin z Górnikiem Zabrze w lipcu – i ten brak dobrego researchu potwierdza, moim zdaniem, „nieliterackość” autora. Tak czy inaczej książka jest dość przeciętna, sama historia jest dość intrygująca ale wykonanie jest już dość naciągane i trochę manieryczne; nie jest, co prawda, źle ale zachwycać się nie ma czym.
Powieść wydano trzy razy: w 1975 i 1977 roku w KAW-owskiej serii z czerwoną okładką i w 2017 roku w wydawnictwie CM; czy miała też wydanie gazetowe? Całkiem możliwe, bo dużo książek z serii KAW-u miało swoje pierwowzory w prasie – jak znajdę, to dam znać. Znalazłem za to dwa wydania rosyjskie: „Черный конь убивает по ночам” wydano samodzielnie w 1990 roku i w 1996 roku w antologii z „Domem cichej śmierci” Tadeusza Kosteckiego i „Hotelem Minerva-Palace” Jerzego Edigeya; Biblioteka Narodowa wymienia też antologię z 1994 roku ze „Spadkiem na życzenie” Roberta Bruttera zamiast Edigeya ale nigdzie jej (jeszcze) nie znalazłem.