Nienacki Zbigniew – Laseczka i tajemnica 50/2025

  • Autor: Nienacki Zbigniew
  • Tytuł: Laseczka i tajemnica
  • Wydawnictwo: Czytelnik
  • Seria: Z Jamnikiem
  • Rok wydania: 1963
  • Nakład: 20250
  • Recenzent: Mikołaj Kwaśniewski

LINK Recenzja Eweliny Flażanki
LINK Recenzja Marzeny Pustułki
LINK Recenzja Mariusza Młyńskiego

Okładka wydania I – Czytelnik

„Mord w klubie”. Czasopismo miłośników powieści milicyjnej
nr 2 (128) luty 2025 r. s. 17-18, cena 5,90 zł.

Pan Samochodzik i tajemnicza laseczka

Tym razem nasz wszędobylski reporter, ukrywający się pod wiele mówiącym pseudonimem „Wywiad-owca” spotkał podczas targów książki sensacyjnej słynnego dziennikarza Recenzenta, z którym przeprowadził szybki wywiad!
„Wywiad-owca”: Dziękuję, że znalazł Pan, wśród licznych zajęć, kilka minut, żeby porozmawiać z naszym pismem.
Recenzent: To przyjemność udzielić wywiadu tak znanemu i poczytnemu periodykowi.
W: Czy może Pan zdradzić naszym Czytelnikom, co Pan ostatnio przeczytał
i zrecenzował?
R: Recenzja jako taka nie jest jeszcze gotowa, ale mogę powiedzieć, że przedmiotem recenzji będzie powieść Zbigniewa Nienackiego „Laseczka i tajemnica”.
W: Czy mam rozumieć, że w młodości czytał pan przygody Pana Samochodzika?
R: Naturalnie, wszyscy chłopcy z mojego pokolenia rozczytywali się tych przygodach! Sądzę zresztą, że nie tylko chłopcy. Dlatego też z ciekawością sięgnąłem po „dorosłe” dokonania Autora.
W: Czy odnalazł Pan w tym dziele rękę Mistrza?
R: O tak, powiedziałbym, że ta powieść to taki wstęp do przygód posiadacza słynnego wehikułu. Nazwałem ją nawet na własne potrzeby „Pan Samochodzik i tajemnicza laseczka”, nawiązując do tytułów serii dla młodzieży, choć bohaterem jest dziennikarz Henryk, a nie pracownik resortu ochrony zabytków, pan Tomasz.
W: Czy jest coś co łączy obie postacie?
R: Tak, zamiłowanie do dzieł sztuki, zainteresowanie historią, słabość do płci pięknej. A także rodzaj powodzenia u kobiet. W książkach o Panu Samochodziku ze zrozumiałych względów jest to słabiej uwypuklone. Odmienna jest chęć szybkiego wzbogacenia dziennikarza Henryka, której nie znajduję u pana Tomasza – jest on wręcz ascetyczny.
W: Przejdźmy do powieści. Co Pan powie o fabule?
R: Pomysłowo zawiązana, pełna mylnych tropów, ale niestety trochę zbyt zawiła. Nie chcę zdradzać szczegółów, czyta to się zresztą bardzo dobrze. Pomysł jest intrygujący, w szczegółach trochę zbyt wydumany, jak choćby historia SS-mana Schüllera, czy sprawa uśnięcia w domu żony ofiary zabójstwa, która sama stanie się ofiarą. Prawdziwe sprawy kryminalne nie są chyba tak skomplikowane, choć kto wie, życie jest pełne niespodzianek. Akcja dzieje się w Łodzi
i też trochę pod Łodzią i trzyma w napięciu. Do końca nie wiadomo – co i kto? Nawet jak już niby wszystko jest jasne – to wcale nie jest jasne. Ale, jak wspomniałem wcześniej – nie chcę zdradzać szczegółów.
W: Żadnych minusów?
R: Oprócz nadmiernego skomplikowania afery, o którym wspomniałem, wskazałbym dwa. Pierwszy to pewna naiwność. Dziewczyna z półświatka, Rosanna, oczywiście pełna sympatii do głównego bohatera, okazuje się studentką i bardzo porządną dziewczyną. Zresztą niewyjaśniona zostaje sprawa znalezionego u niej pistoletu. Albo czy Lolek, chłopak z Bałut, przestraszyłby się bagnetu w ręku średnio sprawnego faceta? Wątpię również, czy milicja tak łatwo uwierzyłaby, że redaktor Henryk usnął w domu u żony Butyłły i przespał jej zabójstwo (s. 89-91). To psychologicznie chyba niemożliwe.
Druga – to nierówna walka Autora z kalendarzem. Nic tu się kupy nie trzyma i czytając powieść najlepiej nie zwracać uwagi na znaczniki czasu. Przykład: 30 maja jest niedziela (s. 52), a w tydzień później 6 czerwca dzień pracy (s. 113). Po 6 czerwca następuje 4-ty i tak dalej.
I tu właśnie, w tych niedokładnościach, widać rysy przyszłego bohatera książek dla młodzieży. Tam też nie wszystko było precyzyjne. Sam pamiętam z młodości, jak w jednym z Panów Samochodzików (chyba o templariuszach) bohater błąka się w murowanych podziemiach
i wydaje się, że z nich nie wyjdzie, co oczywiście trzyma w napięciu, a kilkanaście stron wcześniej bez trudu wyjął rękoma ze ściany cegłę, a przez otrzymany otwór patrzy na płynącą nieopodal rzekę.
Ale młodzież nie skupia się tak na szczegółach, jak to mają w zwyczaju dorośli, a zwłaszcza dorośli recenzenci. Dla młodych ludzi ważniejsza jest przygoda, emocja, triumf dobra nad złem. W powieści dla dorosłych, takiej jak „Laseczka i tajemnica” to nie uchodzi.
Dlatego pozwolę sobie na stwierdzenie, że chyba dobrze się stało, że Zbigniew Nienacki porzucił pisanie kryminałów dla dorosłych i postawił na literaturę młodzieżową. Zresztą sukces jego serii o Panu Samochodziku najlepiej o tym świadczy.
W: Było o minusach, to może coś o plusach?
R: O jednym już wspomniałem – zgrabnie pomyślana intryga i zaskakujący finał. Nie podam więcej przykładów, żeby Czytelnikom „Mordu w klubie”, którzy nie znają tej powieści, nie psuć przyjemności. Ale jest też drugi plus – to roztoczenie panoramy Łodzi w sensie przestrzennym (są tam znane w Łodzi miejsca, jak Grand Hotel, jest trochę szemrany klimat), ale i w czasie. Podawane w trakcie lektury przypowieści historyczne obrazują sto lat historii tego miasta, jego bogactwo kulturowe, niełatwe dzieje. Od czasów carskich po współczesny Autorowi obrazek sąsiedztwa Starego Cmentarza i nowoczesnego wieżowca. To zresztą także cecha późniejszych książek o Panu Samochodziku – tam też były akcenty historyczne, pamiętam opowieść o Bursztynowej Komnacie, w myśl zasady „bawiąc – uczy, ucząc – bawi”. Ten pejzaż miasta Łodzi to bardzo cenny aspekt „Laseczki i tajemnicy”.
W: Kończąc naszą krótką rozmowę – znany jest Pan z oceniania powieści w tak zwanej starej skali szkolnych ocen. Ile by Pan dał „Laseczce i tajemnicy”?
R: Mocne cztery z plusem!
W: Bardzo dziękuję za rozmowę!
R: Dziękuję i serdecznie pozdrawiam Czytelników Waszego pisma!

Rozmawiał: Mikołaj Kwaśniewski