Wojt Albert – Droga bez powrotu 14/2025

  • Autor: Wojt Albert
  • Tytul: Droga bez powrotu
  • Wydawnictwo: MON
  • Seria: Labirynt
  • Rok wydania: 1985
  • Naklad: 200000
  • Recenzent: Mariusz Młyński

LINK Recenzja Bartosza Kaliskiego
LINK Recenzja Grzegorza Cieleckiego

Pewnymi Zakładami Elektronicznymi kieruje jedna, wielka sitwa, która wspólnie urządza bankiety, jeździ na polowania i szuka spolegliwego prokuratora. Wkrótce trójka recydywistów włamuje się do magazynu Zakładów, gdyż tam przechowywane jest używane do produkcji złoto i srebro; straty ocenia się na dwa i pół miliona złotych – sęk tylko w tym, że sami złodzieje twierdzą, że wyniesione fanty okazały się wolframowymi drutami.

Tymczasem po jednym z polowań zostaje znaleziony zastrzelony prokurator zaprzyjaźniony z dyrekcją Zakładów; milicja podejrzewa o morderstwo jednego z trójki złodziei. W tle mamy jeszcze byłego pracownika Zakładów, który przed dwoma laty uciekł do Francji, teraz wraca i na mocy ustawy o amnestii stara się o powrót do pracy; podczas pobytu za granicą nawiązał za pośrednictwem tajemniczego Maurice’a kontakt z tamtejszym wywiadem. A już naprawdę na deser mamy Grande Finale: do jednego kotła zostają wrzucone nadużycia gospodarcze i wroga agentura.

Dodajmy jeszcze do tego schematycznych bohaterów – milicjanci stosujący przy przesłuchaniach naiwne sztuczki i prostacki blef, przesłuchiwani jak dzieci nabierający się na te sztuczki, przestępcy skamlający: „Przepraszam, ja nie chciałem…”, wulgarnie pokazany i wręcz przerysowany zarząd Zakładów – i dostajemy ostateczny obraz nędzy i rozpaczy. Trudno znaleźć jakiś pozytyw tej książki, jest banalna, momentami wręcz łopatologiczna i rozpaczliwie naiwna, intryga jest prosta niczym obsługa skakanki, a dialogi raz silą się na luz, a raz trącą milicyjną nowomową – moim faworytem jest wypowiedź eksperta mającego pewność z jakiej broni zastrzelono prokuratora: „na odcinku narzędzia zbrodni nie ma żadnych wątpliwości”. I pomyśleć, że ta perełka została wydana w nakładzie 200 000 (słownie: dwieście tysięcy) egzemplarzy – rzecz dziś nie do wyobrażenia.