- Autor: Kłodzińska Anna (Stanisław Załęski)
- Tytuł: Wynajęty morderca
- Wydawnictwo: Bellona, Wielki Sen
- Seria: seria Labirynt, Seria z Warszawą (tom nr 42)
- Rok wydania: 1991
- Recenzent: Robert Żebrowski
LINK Klubowa Księgarnia
LINK Recenzja Mariusza Młyńskiego
Vabank III, czyli pożegnanie z czytelnikami
To ostatnia powieść Anny Kłodzińskiej (1915-2008). Pierwsze jej wydanie miało miejsce w roku 1991, w „Labiryncie”, a autorka posłużyła się wówczas pseudonimem Stanisław Załęski. Recenzowana pozycja liczy 173 strony.
Akcja toczy się w Warszawie, Łodzi, Toruniu oraz w fikcyjnym powiecie zagrzańskim, latem 1990 roku (chwilowo też w roku 1982).
Pijany i agresywny Andrzej Robecki, podżegany przez swego kolegę – Leona Wistka, dotkliwie pobił swoją konkubinę – Ewę Pawelską i wyrzucił ją ze swojego mieszkania. Kobieta trafiła do szpitala, gdzie stwierdzono: rany na ręce, rozbity nos, naderwane ucho, przecięcie policzka, a przede wszystkim złamania nogi w trzech miejscach, co skutkowało trwałym kalectwem. Po wyjściu ze szpitala Ewa wyjechała z miasta i nigdy już do Andrzeja nie wróciła. Po jakimś czasie rozeszły się też drogi obu mężczyzn. Andrzej zajął się naprawą sprzętu rtv, a Leon handlem.
Po ośmiu latach od pobicia Ewy, Wistek był już prawdziwym rekinem giełdowym i obrzydliwie bogatym człowiekiem. Jedynym jego zmartwieniem był jego rywal na warszawskich giełdach i targowiskach – Feliks Bystroń. Wistek spotkał się z Robeckim i zaproponował mu kontrakt na zabicie swojego konkurenta. Z jednej strony obiecał mu za to 100 milionów złotych, a z drugiej zaszantażował go sprawą Pawelskiej. Andrzej przystał na tę propozycję i zaczął śledzić Feliksa.
W międzyczasie dwaj dwudziestolatkowie wtargnęli na posesję Leona na Ursynowie, po to, by włamać się do jego willi. Ich nagie ciała odnaleziono – na podstawie anonimowego zawiadomienia – dopiero po iluś tam dniach, w jakichś ruinach z dala od Warszawy. Sprawą nieboszczyków zajął się kapitan Stempin z miejscowej komendy rejonowej policji, który do pomocy miał porucznika Jedlińskiego (marzącego o ty, by tak jak Maigret zostać komisarzem) oraz sierżanta Kocynia.
W niedługo potem odnaleziono kolejne zwłoki – tym razem jednego z ludzi od czarnej roboty zatrudnionego przez Wistka. Tą sprawą zajęli się policjanci z komendy stołecznej – major Tarczyński i porucznik Glinicki. Przełom w sprawie nastąpił, gdy w wydziale dochodzeniowym komendy na Pradze, kierowanym przez majora Dunka, Tarczyński z Glinickim przesłuchali dwóch zatrzymanych tam nygusów.
Wszystkie te wydarzenia rozegrały się w czasie, kiedy trwało przeobrażanie milicji obywatelskiej w policję, czyli kiedy funkcjonariusze przestali być „mili”, a zaczęli być „poli”. Przypomnę, że ustawa z dnia 6 kwietnia 1990 roku o Policji weszła w życie z chwilą opublikowania pakietu ustaw policyjnych w dniu 10 maja 1990 roku [Święto Policji obchodzone jest zaś dnia 24 lipca, gdyż tego dnia w roku 1919 powołano do życia Policję Państwową]. Potrzeba było jednak czasu, by ta nowa stara formacja mogła mieć nowe dystynkcje, nowe patki zamiast „palemek”, na czapkach orły już w koronie, żeby pozmieniać nazwy jednostek, przemalować radiowozy, a przede wszystkim zmienić swoją mentalność (to ostanie jednak trwało jeszcze przez kilka najbliższych lat!). Autorka napisała o chaosie panującym w tym czasie w policji, o tym, że policjanci nie dają rady, że jest ich za mało.
A sama książka? Ot taka sobie. Ma jednak tę wartość, że rozgrywa się właśnie w czasie niedokończonej jeszcze transformacji milicyjno-policyjnej, a więc w okresie bardzo specyficznym. Raz już w swojej twórczości Kłodzińska zrobiła podobną zagrywkę umieszczając zakończenie akcji powieści ”W pogardzie prawa” w noc wprowadzenia stanu wojennego. W mojej ocenie najciekawsze jest ostatnie zdanie recenzowanej książki, ostatnie zdanie nie tylko kryminałów, ale i całej twórczości Anny Kłodzińskiej, a brzmi ono tak: „Czy kiedykolwiek znajdzie się człowiek, który będzie w stanie powiedzieć jej: tam, na sali sądowej, kłamałaś?” To nie było jednak pytanie książkowej Ewy Pawelskiej do siebie samej. To pytanie autorki do czytelników: „Czy kiedykolwiek znajdzie się człowiek, który będzie w stanie powiedzieć mi: „Tam, na kartach swych książek, kłamałaś.”?” Jako odpowiedź niech posłużyć cytat: „The rest is silence”.
Elementy rzeczywistości roku 1990: Warszawa – Zakład Medycyny Sądowej „Oczki” (ul. Wojciecha Oczki 1), bar „Kometa” w Hotelu „Marriott”, bar w hotelu „Forum”, bar mleczny koło Barbakanu („Barbakan”), kawiarnia „Europejska”, Toruń – orbisowski hotel „Helios”, samochody – mercedes, audi, peugeot, autobus komunikacji miejskiej ikarus [typ 280], milicyjna nysa, hitowa książka „Fabryka oficerów” Hansa Kirsta (z roku 1988), ekspres „Syrena” z Warszawa Wschodniej do Łodzi Fabrycznej.