Ciski Józef – W szpiegowskim tyglu 283/2025

  • Autor: Ciski Józef
  • Tytuł: W szpiegowskim tyglu
  • Wydawnictwo: MON
  • Seria: Labirynt
  • Rok wydania: 1983
  • Nakład: 150000
  • Recenzent: Mikołaj Kwaśniewski

LINK Recenzja Wiesława Kota
LINK Recenzja Mariusza Młyńskiego

Książka Józefa Ciskiego to nie beletrystyka, ale raczej literatura faktu – opis prawdziwych spraw karnych prowadzonych przed organami wymiaru sprawiedliwości w PRL, spraw „udziału w działalności obcego wywiadu albo działania na jego rzecz”, czyli po prostu szpiegowskich, z najsłynniejszą sprawą Jerzego Pawłowskiego, znanego szermierza, olimpijczyka, na czele.

Największa wartość książki to fakt, że opisywane w niej są sprawy prawdziwe, a więc jest to opis pewnego rzeczywistego aspektu funkcjonowania PRL. Prawdziwy, bo poświadczony w aktach sądowych, jest zatem również opis metod pozyskiwania współpracowników przez obce, wrogie wywiady, choć zapewne nie są tu opisane metody wszystkie.

Wyłania się z tych opisów obraz dość smutny – przede wszystkim obywatele PRL wcale nie byli niechętni takiej współpracy, niektórzy wręcz sami zgłaszali się do obcych agentur. Nie zmienią tego obrazu hasła autora książki o niespokojnym sumieniu zdrajców i potępieniu zdrowego kolektywu pozostałych, lojalnych, obywateli ani o „postępowaniu odrażającym, obcym naszej godności narodowej, zdecydowanie negatywnie wartościowanym przez ogół społeczeństwa” jak się wyraził prokurator w sprawie Pawłowskiego (s. 65). Faktem jest, że obywatele szli na współpracę z obcym wywiadem – nawet jeśli nie intencjonalnie, to na pewno brali pod uwagę taką możliwość decydując się na pracę marynarza albo przewodnika turystycznego.

Ceną zdrady była możliwość życia w lepszym świecie, podróżowania, zarobku, wydawania pieniędzy na przyjemności niedostępne albo znacznie gorszej jakości (alkohol, życie – powiedzmy – towarzyskie) niż w PRL. Znakiem tamtych czasów są kwoty, za jakie obywatele PRL godzili się na współpracę z obcym wywiadem. Najczęściej było to 20 dolarów (obecnie ok. 80 zł), najwyższa kwota, na jaką się natknąłem to 100 dolarów. Nie są to kwoty, które w obecnych czasach robią wrażenie, nie sądzę też, aby dzisiaj ktokolwiek podjął się działań szpiegowskich za takie sumy, ale w PRL to było dużo.

Co ciekawe motywy podjęcia współpracy z obcym wywiadem są głównie przyziemne, materialne, brak w książce przykładów walki o wolność, niepodległość, bojów z „komuną”, działań z przyczyn ideologicznych. Nie musi to świadczyć, że takich uzasadnień nie było, po prostu w książce znajduje się tylko wybór spraw i akurat sprawy tego typu się w tym miejscu nie znalazły.

Cechą charakterystyczną książki jest również brak opisu działań kontrwywiadu. Ogranicza się on do zdawkowych określeń typu „kres tej działalności położyła gdańska Służba Bezpieczeństwa” (s. 67). Rodzi się z tego pewna asymetria – o ile dość dokładnie są opisane metody pozyskiwania i prowadzenia agentów przez obce (co się rozumie – zachodnie) wywiady, o tyle działania odporne praktycznie w ogóle nie są opisane, co najwyżej sprowadzone do wynikających z wyrzutów sumienia ruchów samych szpiegów (zgłoszenie się na milicję).

Dokładny opis działalności wrogiej, prawie brak opisu działań kontrszpiegowskich, przyziemne, wręcz trywialne przyczyny podjęcia takiej współpracy oraz potępienie ogółu społeczeństwa to cechy charakterystyczne książki o charakterze propagandowym, a taką właśnie jest „W szpiegowskim tyglu”. Jeśli nałożyć na to czas wydania (rok 1983 – stan wojenny) to wyłania się obraz publikacji służącej „utrwalaniu władzy ludowej”, i taki zapewne był zamiar wydawcy.

Książka w mojej ocenie ma cenniejszy wymiar socjologiczny (motywy działań szpiegowskich, fragmentaryczny obraz społeczeństwa PRL) niż szpiegowsko-kryminalny. Ogólna ocena to jednak tylko trója (w starym systemie ocen).