Kłodzińska Anna – Śmierć za karę 285/2022

  • Autor: Kłodzińska Anna
  • Tytuł: Śmierć za karę
  • Wydawnictwo: MON
  • Seria: Labirynt
  • Rok wydania: 1990
  • Nakład: 160000
  • Recenzent: Mariusz Młyński

LINK Recenzja Anny Lewandowskiej
LINK Recenzja Adama Sykuły
LINK Recenzja Grzegorza Cieleckiego

Jacek Staroń, elektromonter w spółdzielni „Jutrzenka”, zostaje zadźgany w swoim mieszkaniu na czwartym piętrze wieżowca; udaje mu się doczołgać na trzecie, tam umiera na wycieraczce sąsiadów, a przed śmiercią udaje mu się powiedzieć „za karę”.

W mieszkaniu denata major Szczęsny znajduje w szufladzie strzępek bloczku szyfrowego, co wskazuje na to, że Staroń był szpiegiem; milicja przekazuje więc sprawę majorowi Jerzemu Korczyńskiemu z kontrwywiadu. Tymczasem sfrustrowany transplantolog Wiktor Bielski marzy o wyjeździe do Anglii; poznana w restauracji blondynka kontaktuje go z kierownikiem londyńskiej kliniki, który obiecuje mu pomoc w zamian za informacje o polskich osiągnięciach medycznych i o wojskowych lekarzach. W tym samym czasie inżynier Bogusław Burzyński z instytutu TAR-4 zajmującego się promieniowaniem laserowym staje się nieświadomym pośrednikiem materiałów szpiegowskich między polskimi szpiegami a niemieckim wywiadem; wkrótce kontrwywiad dowiaduje się, że w jednym z instytutów we Frankfurcie nad Menem naukowcy są bardzo zainteresowani wynikami polskich doświadczeń w dziedzinie optoelektroniki. Major Korczyński z małą pomocą majora Szczęsnego wiąże wszystkie sprawy ze sobą.

Opowiadania mojego ulubionego Kornela Filipowicza „Rozmowy na schodach” wydano w 1989 roku w trzech tysiącach egzemplarzy, kilka miesięcy późniejsza „Śmierć za karę” miała nakład ponad 53 razy większy. To były już jednak ostatnie podrygi kryminału milicyjnego – wydana pod koniec 1990 roku „Śmierć ››Wilka‹‹” miała już nakład mniejszy o 100 000 egzemplarzy. I, jak to z ostatnimi podrygami bywa, książka jest przeciętna, żeby nie powiedzieć słaba; Anna Kłodzińska tematykę szpiegowską wypaliła tutaj doszczętnie – po prostu to, co sprawdzało się pod koniec lat siedemdziesiątych w 1990 roku już przestało się sprawdzać, a poza tym na rynku wydawniczym już pojawiły się wcześniej nie przepuszczane przez cenzurę książki Fredericka Forsytha czy Alistaira MacLeana, którzy o szpiegostwie pisali zdecydowanie wiarygodniej i mniej propagandowo. A właśnie propagandowa siermiężność jest tutaj najbardziej bijąca po oczach – mamy rok 1990, mur berliński już leży w gruzach, a siedzibą wszelkiego zła jest wciąż Monachium; poza tym Kłodzińska zastosowała tutaj całą galerię ogranych przez samą siebie i wyświechtanych elementów, które już wręcz rażą swoją naiwnością. Jest więc po prostu mizernie, książka najzwyczajniej w świecie nie nadążyła za porywami wiatru zmian o którym sam Szczęsny mówił w dwa lata wcześniejszym kryminale Kłodzińskiej; jedynymi symbolami tych przemian jest oglądany przez majora serial „Dempsey i Makepeace na tropie”, czytane przez niego „Dzieci Arbatu” i kobieta z fryzurą top-chic in Strick, jesienną modą w niemieckim żurnalu. I nawet nie ma z czego „podrzeć łacha”… po prostu szkoda czasu.