Putrament Jerzy – Strachy w Biesalu 284/2022

  • Autor: Putrament Jerzy
  • Tytuł: Strachy w Biesalu
  • Wydawnictwo: MON
  • Seria: seria Labirynt
  • Rok wydania: 1958
  • Nakład: 30000
  • Recenzent: Mariusz Młyński

Jerzy Putrament był pisarzem budzącym dość skrajne odczucia – najostrzej na jego temat pisał Czesław Miłosz w „Zniewolonym umyśle”; u mnie w domu kilka jego książek było ale nigdy nie znalazłem w sobie siły, by się z nimi zmierzyć. Dziś wartość jego literatury można chyba poznać w antykwariatach – estetycznie wydany i liczący trzynaście tomów zbiór jego książek można kupić za niecałe 20 złotych. W 1958 roku napisał też jedyny w swojej bibliografii kryminał, który trochę drażni, irytuje i prowokuje ale dzięki temu pozostaje w pamięci na dłużej niż dwa dni.

W pociągu jadącym do Ustrzyków Morskich skromny urzędnik Justyn Sobol spotyka byłą aktorkę Olimpię Pęczyńską; oboje jadą do domu pracy twórczej ZAiKS-u o nazwie „Goplana”. Pogoda nad morzem jest podła ale mimo to zostało w „Goplanie” kilka osób; mężczyźni jednak to sami nudziarze, a z kobiet „zostało tu tylko pół tuzina stuprocentowych inwalidek, kociaków nie do zdarcia, grubych i wąsatych” – reszta uciekła, bo nie wytrzymała konkurencji Ananasa. Wspomniany Ananas to „bóstwo Sopotu, Zakopanego. Atomowy kociak! Ale co to za wulkan babstwa! Wszyscy samcy tutaj potracili głowy. Nie piszę Ci, kto z nią aktualnie śpi, bo przy naszej poczcie, zanim list otrzymasz, wszystko stanie się jak najbardziej zdezaktualizowane”. Nudzące się towarzystwo wpada na pomysł wycieczki do Biesalu – największego poniemieckiego pałacu w województwie, który jest „w stanie absolutnej ruiny. Słowem, wspaniały obiekt turystyczny”; dodatkową atrakcją pałacu jest to, że trzynasty pokój na lewo nawiedzają jakieś zmory – według legendy w kominku każdy widzi to, czego się boi najbardziej. Tymczasem Sobol szybko ulega „babskiej elektryce” Ananasa; dziewczyna mówi mu, że jest wyczulona na zjawiska niedostępne zwyczajnym ludziom, a teraz czeka ją śmierć i tylko w Sobolu jej nadzieja. Wycieczka do Biesalu kończy się tym, że Ananas znika i wszyscy podejrzewają, że zrobiła im żart; zmartwiony i pamiętający o obawach dziewczyny Sobol wraca do pałacu i znajduje ją martwą. Prowadzący śledztwo milicjanci o morderstwo podejrzewają Sobola; zeznania świadków również na niego wskazują.

Nie umiem rozgryźć tej książki; wydaje mi się, że jest to jakaś groteska albo raczej jakiś antykryminał, wszystko jest tutaj przerysowane począwszy od dziwacznych postaci, a skończywszy na absurdalnych dialogach; atmosfera tej powieści też bliższa jest jakiejś humoresce niż kryminałowi z serii „Labirynt”. Kiedyś już jednak pisałem, że książki z początkowego okresu tej serii były po prostu kryminalnymi opowieściami wzorowanymi na klasykach; dopiero później zaczęły dominować antyniemieckie i antyżydowskie potworki. Tę książkę czyta się przyjemnie, trzeba jednak „złapać” tę lekko dziwaczną konwencję, żeby się nią dobrze bawić. Ogólnie jest więc dobrze, można tę powieść przełknąć bez poczucia zmarnowanego czasu.