Jonathan Trench – Czeka na mnie Tina 259/2024

  • Autor: Jonathan Trench
  • Tytuł: Czeka na mnie Tina
  • Wydawnictwo: KAW Łódź
  • Seria: Czerwona Okładka
  • Rok wydania: 1982
  • Recenzent: Mariusz Młyński

LINK Recenzja Iwony Mejzy

Prawnik Patrick Senders zaprasza swoich przyjaciół na rejs swoim jachtem na Happy Island, wysepkę na Morzu Północnym oddaloną o kilka mil od Edynburga, by tam przez kilka dni odpoczywać, grać w karty, pić whisky i polować na dzikie zwierzątka. Już podczas rejsu dochodzi do małych utarczek; na samej wyspie również dochodzi do nieporozumień.

Drugiego dnia gdzieś znika aktor Roger Kevin; reszta przyjaciół udaje się na jego poszukiwania i w ich trakcie zostaje zastrzelona Eve Kevin, jego żona; głównym podejrzanym wydaje się być Charles Talbot, projektant mody – podobno krążyły plotki o jego romansie z zamordowaną. Jonathan Trench, chirurg w szpitalu w Edynburgu, wysyła jachtem po pomoc policji żonę i córkę, a sam wkrótce unika postrzelenia i ucieka do morza; po wyłowieniu go przez straż przybrzeżną dowiaduje się, że oprócz niego i Sendersa wszyscy zostali zastrzeleni, a żona i córka zginęły na jachcie.

Niestety, bardzo mnie rozczarowała ta książka – przede wszystkim jest bardzo nierówna i chaotyczna, autorzy nieumiejętnie stopniują napięcie i rozwlekają akcję aż na trzy lata. Główna postać, doktor Trench, narrator i „autor” tej książki, jest po prostu byle jaki – ktoś zamordował mu rodzinę, a on traktuje to jakoś dziwnie obojętnie; jego przyjaciel Patrick Senders jest stanowczo za bardzo zmanierowany, a czarni bohaterowie są mdli i mało demoniczni. A na dodatek mam wrażenie, że książka ociera się o plagiat wcześniejszej o dwa lata „Śmierci na Bahamach” Desmonda Bagleya – niektóre motywy na to wskazują: matka i córka ginące na jachcie, akcja rozciągnięta na kilka lat i nierówność napięcia. Czyżby autorska para w 1982 roku nie wierzyła, że książki Bagleya będą w Polsce wydawane i uważała, że ich małe oszustwo nie wyjdzie na jaw? Bagley był pisarzem, który ze względu na antyradzieckość niektórych powieści nie był wtedy publikowany w naszym kraju ale po 1989 roku wydano go w Polsce w całości, więc po kilkunastu latach szydło wyszło z worka – a może moje podejrzenie jest niesłuszne? Tak czy inaczej powieść jest mizerna i szkoda na nią czasu.