- Autor: Mrówczyński Bolesław
- Tytuł: Leśna drużyna
- Wydawnictwo: Śląsk
- Rok wydania: 1962
- Nakład: 20210
- Recenzent: Robert Żebrowski
Enerefowska propaganda i dywersja społeczna
Bolesław Mrówczyński (1910-1982) był jednym z popularniejszych peerelowskich pisarzy powieści dla młodzieży. Jego książkami, które doczekały się największej liczby wydań są: „Cień Montezumy” oraz „Plama na Złotej Puszczy”. Ta druga – wydana w roku 1958 – ma recenzję w naszym Klubie. „Leśna drużyna” – trzecia w klasyfikacji liczby wydań – jest jej kontynuacją (akcja toczy się cztery lata później).
Książka liczy stron 227. Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie. Jej cena okładkowa to 17 zł.
Akcja rozpoczyna się na polach Grunwaldu w dniu 15 lipca 1960 roku, czyli w rocznicę bitwy z Krzyżakami, a następnie przenosi się do dnia 1 sierpnia owego roku, na Opolszczyznę, gdzie toczy się przez cały miesiąc.
17-letni druh Karol Osiński (wnuk Zygfryda Boeniga) wraz ze swoim zastępcą – Michałem Olechnowiczem (drużynowy leśnik) oraz z dziesięcioma innymi harcerzami (byli wśród nich m.in. Jurek Czerski – geolog drużyny, Staszek Lenc – mierniczy, Stefan i Waldek), tworzącymi Leśną Drużynę, utworzoną przed czterema laty przez druha Kowalskiego, pochodzącą ze Starej Wsi w Złotej Puszczy na Mazurach, w ramach obozu wędrownego przybyli na Opolszczyznę. Mieli oni pomagać na wsiach w pracach polowych, dbać o tereny leśne, a także prowadzić ćwiczenia geodezyjne. Ich hasłem było: „Z wielu zadań wybiera się zawsze to najważniejsze!”
W połowie sierpnia miał do nich dołączyć druh Kowalski wraz ze swoją Drużyną Służby Społecznej, w której byli znani nam z „Plamy …” harcerze: Piętek – zastępca komendanta i kwatermistrz obozu, zwiadowca Janicki, tropiciel Tarka, zastęp „Czajek” ze Zdaneckim, Rublem, Malczakiem i Kaźmierczakiem, druh Jankowski i jego „Kruki”, a także zastęp „Niedźwiedzi”.
Druh Osiński nawiązał współpracę z sympatycznym leśniczym Łabędą (bojownikiem sprzed 40 lat o przyłączenie Śląska Opolskiego do Polski), tajemniczym, surowym i nieprzystępnym nadleśniczym, a także z inżynierem oraz pewnym profesor z dziedziny leśnictwa. Harcerze wzięli się ostro do roboty. W dzień pracowali na polach lub w lasach, a wieczorami dawali po wsiach koncerty muzyki ludowej i patriotycznej. Mieli też do wykonania zadanie specjalne. Otóż we wsi Wilków, gdzie zamieszkiwała znajoma Osińskiego – 15-letnia Zofia Urbanek oraz jej 13-letni brat – Szymek, pojawił się 20-letni krewny Urbanków – obywatel Niemiec Kurt Wagner, pochodzący z Hamburga z mieszanej rodziny polsko-niemieckiej. On to namówił starego Urbanka, by wraz z niepełnoletnimi dziećmi, wyjechał do NRF i tam na stałe osiadł. „Akcję przesiedleńczą” prowadził on również u innych rodzin we wsi oraz w sąsiednich miejscowościach. Próbował tego nawet wobec druha Osińskiego. Ten zaś, z pobudek czysto patriotycznych, postanowił przeciwdziałać tej „akcji” poprzez rozmowy z mieszkańcami oraz odwołujące się do ich dumy narodowej, a organizowane przez harcerzy, koncerty narodowych pieśni.
Kurt bardzo się działaniami harcerzy zdenerwował. Burzyły one jego misterne plany i zniechęcały ludność do jego propozycji. Widać było, że napięcie między nim a Karolem, nieustannie wzrasta. Druh mimo tego, że nie darzył Niemców sympatią (miał pretensje do kanclerza Adenauera o to, że zamiast odżegnać się od związku Niemców z Krzyżakami, przywdział uroczyście płaszcz rycerza Zakonu Krzyżackiego, a ponadto w dalszym ciągu nie zaakceptował powojennej granicy na Odrze i Nysie), nie dał się w żaden sposób ponieść nerwom i wobec Wagnera zachowywał się kulturalnie. Ten zaś, będąc chłopakiem o typowo pruskiej zawziętości, postanowił się na Osińskim zemścić.
Książka ta jest typowo obyczajową powieścią dla młodzieży. Jest w niej jednak wątek sensacyjny, dość długi i mocno zarysowany. Choć słowo „milicja” pojawia się w niej około dwudziestu razy, to jednak funkcjonariusze MO nie pojawili się ani razu. Pojawił się za to porucznik saperów ze swoją kompanią oraz inżynier-pułkownik, dowódca jednostki wojskowej. Choć następujące cytaty: „Albo rzeczywiście się zmienił, albo trzyma w zanadrzu rewolwer i chce wypalić znienacka”, „I co? Schwytaliście jakiegoś przestępcę?”, ”Kłusownik, złodziej leśny, który wybrał się po drzewo (…)?” mogłyby dać trochę do rozumienia, to jednak byłoby to rozumienie błędne.
Książka ta jest naprawdę ciekawa, dobrze napisana i bardzo wartościowa w kształtowaniu postaw ludzkich i patriotycznych. Już pod koniec powieści, bardzo zachwyciła mnie niemal epicka scena na stacji w Opolu. Oj, pięknie by to wyglądało na filmie, pięknie, romantycznie i patriotycznie. Żałuję, że powieść nie doczekała się kontynuacji. Myślę, że autor dobrze by zrobił, gdyby tę harcerską historię zamknął w ramach trylogii, a ostatnia jej część działaby się na Górnym Śląsku.
Znając życie, to może znaleźć się jakiś „fachowiec”, który zarzuci Mrówczyńskiemu, że napisał młodzieżową powieść produkcyjną. Jeśli książkę, w której nie ma nawet słowa o komunizmie czy socjalizmie, żadnej wzmianki o partii, ani jednego peerelowskiego hasła, natomiast nad pracę, choć uczciwą i rzetelną, a także zdobywanie wiedzy i wykształcenia, choć potrzebne i niezbędne, stawia się – jako podstawę całej ludzkiej kultury – charakter, wolę i serce człowieka, a także pracę nad sobą samym obowiązującą nie tylko wychowywanych, ale też i wychowawców – jeśli taką powieść nazwano by „produkcyjniakiem”, to byłoby to zakłamywaniem rzeczywistości.
Ps. Córka autora – Anna, jego wnuczka – Joanna oraz prawnuczka – Debora, planują w najbliższym czasie (początek 2025 roku) zorganizować w Bibliotece Miejskiej w Kobyłce wystawę poświęconą twórczości Bolesława Mrówczyńskiego, z cennymi pamiątkami po nim. Będzie to prawdopodobnie jedyna do tej pory wystawa poświęcona temu popularnemu, choć skromnemu i nie szukającemu rozgłosu, pisarzowi. Ja zaś będę miał przyjemność pomagać w realizacji tego kulturalnego wydarzenia.