- Autor: Kłodzińska Anna
- Tytuł: Dzieci milionerów
- Wydawnictwo: MON
- Seria: Labirynt
- Rok wydania: 1980
- Nakład: 120000
- Recenzent: Jan Bielicki
LINK Recenzja Mariusza Młyńskiego
LINK Recenzja Michała Lorka
LINK Recenzja Anny Babicz
Przypadek demaskuje szaleńca
„Dzieci milonerów” wydano pod koniec 1982 roku (pierwsze wydanie ukazało się w roku 1980 – przyp. red.); w bibliografii Anny Kłodzińskiej figurują bezpośrednio przed „W pogardzie prawa” – powieścią poświęconą rzekomej eskalacji przestępczości po sierpniu zeszłego roku, jak to określił przełożony Szczęsnego. W „Dzieciach milonerów” można wyczuć napiętą atmosferę ostatnich lat epoki Gierka – intensywność propagandy w powieściach autorki odzwierciedla bowiem sytuację kraju, ocenianą z perspektywy „betonu partyjnego”. Tu późniejsza redaktorka „Rzeczywistości” wprowadza nas w mroczny świat „bananowej młodzieży” – dwudziestokilkuletnich dzieci dorobkiewiczów, przeważnie lekceważących obowiązek pracy.
Powieść zaczyna się od przypadkowej wizyty dziennikarza, niejakiego Ryszarda, na placu budowy. Robotnicy chętnie pokazują mu ogromny dom, budowany dla niejakiego Suwalskiego, oficjalnie emerytowanego dyrektora „Boredu”. Okazuje się, że zleceniodawca ma już pałacyk z 12-hektarowym sadem w Babińcach, dużym mieście wojewódzkim, dwa domy nad Jeziorem Czarnym oraz willę w Warszawie, w której mieszka jego syn. Opis majątku wywołał u mnie skojarzenia z przerabianą w szkole „Monachomachią” biskupa Krasickiego – gigantyczny dom z klamkami z mosiądzu i boazerią z orzecha kaukaskiego (bardzo drogiego i rzadkiego gatunku drewna, niewystępującego nigdzie poza powieścią) jest dla mnie równie groteskowy jak mieścina, w której stało dziewięć klasztorów . Tytułowe dzieci milionerów także przypominają bohaterów „wojny mnichów” – stanowią zamknięta grupę wyznająca swoistą religię…
W odróżnieniu od rodziców, młodzi ludzie nie poprzestają na zarabianiu pieniędzy (lub częściej – wydawaniu monstrualnego kieszonkowego), lecz szukają spełnienia w działalności artystycznej (Pisze teksty piosenek i śpiewa też przy gitarze. Głosik słabiutki, ale tym piosenkarzom dzisiaj głos niepotrzebny, bo mają wzmacniacze) bądź w rozpaczliwym hedonizmie. Niestety, jak to zwykle w powieściach Anny Kłodzińskiej bywa, nie zabraklo wśród nich psychopaty; młody Suwalski, pragnąc osiągnąc coś, do czego nie doszedł nikt inny, wybiera zbrodnię doskonałą. Nie bez znaczenia jest tutaj także jego zaciekła nienawiść do milicji. Suwalski jest szaleńcem, w dodatku łudzi się, że Władza Ludowa nigdy mu ręki nie odrąbie. Dalszego ciągu nie będę zdradzał, myśle, że każdy, kto przeczytał chociaż jedną powieść Kłodzińskiej, domyśli się, jaki koniec czeka mordercę i jego klikę.
Wyjawię tylko, że autorka niejednokrotnie daje dowody sympatii do kombatantów, co również nie powinno dziwić znawców jej twórczości. A Szczęsnemu jak zwykle pomaga przypadek – sojusznik milicjanta. Należałoby właściwie przypadek odznaczyć…
PS. na koniec może krótka lista interesujących drobiazgów:
1. samochody: Fiat 125p, biały Fiat 132 (rozpędzał się do \”setki\” w 10,9 s!), Ford Mustang, służbowy (milicyjny!) Mercedes.
2. alkohole: koniak, wódka, Scotch Whisky Black and White, White Horse, seta Pipers, Vat sześćdziesiątka dziewiątka, Beefeater Dry Gin, Salignac V.S.O.P., Armagnac de Lord, Jules Robin, Croiset, Frappier, Remy Martin, King Robert II, Sherry La Ina.
3. papierosy: Marlboro, Ekstramocne, Pall-Mall.
4. broń: pistolet Gabbet Fairfax (lata produkcji 1895-1903, kaliber 0.45 cala), kordelas z rogowym uchwytem ozdobionym srebrnym inicjałem \”FM\”
5. moda: koszula rozpięta do pasa i jasne flanelowe spodnie, jasna zamszowa kurtka
6. inne: kolorowy telewizor Sony, japoński magnetofon JVC-Hi-Fi, zegarek Omega, francuska szafka \”Alibert\” z Pewexu.