- Autor: Nawrocka Barbara, Doński Ryszard
- Tytuł: Akcja „Chirurg”
- Wydawnictwo: Iskry
- Seria: Klub Srebrnego Klucza
- Rok wydania: 1968
- Nakład: 50257
- Recenzent: Grzegorz Cielecki
LINK Recenzja Jarosława Kiereńskiego
LINK Recenzja Marzeny Pustułki
Bornholm czy Grójec, wszystko jedno
Barbara Nawrocka przeszła do legendy polskiej powieści milicyjnej przede wszystkim za sprawą „Tajemniczej katarynki” czyli pierwszej książeczki w serii „Ewa wzywa 07…”z roku 1968. Seria wychodziła do roku 1988 i zakończyła się na numerze 146. Wspominam o tym nie bez kozery, gdyż zamierzam popełnić kilka uwag w związku z powieścią „Akcja chirurg”, z tego samego roku.
Obok Nawrockiej figuruje jako współautor Ryszard Doński. Potem jeszcze kilka razy wystąpią jako para autorsko-małżeńska . Między innymi przy okazji „Śmierci czarnoksiężnika” (Ewa 23). „Akcja chirurg” miała dwa wydania (drugie w 1972), co rzadkie w tym gatunku. Tylko na okładce pierwszego wydania znajdujemy adnotację o treści: „Książka została nagrodzona na konkursie komendy Głównej Milicji Obywatelskiej i „Iskier”. Informacja intrygująca, ale niestety niekompletna, gdyż nie dowiadujemy się jakie jeszcze inne publikacje nagrodzono na, no i w jakiej kolejności. Może ktoś sporządzi kiedyś pełen wykaz nagród za dokonania w dziedzinie powieści milicyjnej. To piękne, ale żmudne i skomplikowane zadanie.
Warto mieć oba wydania „Akcji chirurg” z uwagi na różniące się od siebie a sporządzone przez tego samego autora – Mieczysława Kowalczyka – okładki. Oglądane razem tworzą dopełniająca się treściowo całość. Na pierwszym wydaniu mamy sylwetkę ludzką z czterema czarnymi punktami w czerwonych obwódkach. Łatwo domyślić się, że symbolicznie zaznaczono strzały oddane do kogoś. Do kogo? Obok, w innej skali” widnieje czapka milicjanta. Wiemy już zatem, że ofiara został stróż prawa.
Z kolei na okładce I wydania mamy również nakrycie głowy – tym razem jest to kapelusz, pod nim zaś zielone okulary. To oczywiście maskujące rekwizyty mordercy.
Powieść Nawrockiej i Dońskiego ma mało typową jak na milicyjniaka konstrukcję. Po pierwsze dlatego, że od początku znanym sprawcę zbrodni i podążamy wraz z nim, milicja zaś – w osobie kapitana Kordy i porucznika Gablera, zostaje wyraźnie zwekslowana na drugi plan. Po drugi zaś występuje tu wyraźny przechył w kierunku fabuły obyczajowej.
Akcja bowiem, po początkowym dynamicznym fragmencie, związanym z napadem na sklep jubilera przy Puławskiej, ucieczka sprawcy i zabójstwem milicjanta w rejonie Wilczej i Hożej, skupia już dalej na losach mordercy, który usiłuje się zaszyć gdzieś w kraju, a następnie zbiec z Polski, przy pomocy przygodnie poznanej dziewczyny. I właśnie relacje damsko-męskie dominują.
Oto nowiem student Lechoń postanawia napaść na jubilera, żeby następnie ułożyć sobie wygodne życie z Katarzyną. Oczywiście musi ją porzucić, bo trzeba uciekać. Poznaje wówczas Agnieszkę i zaszywa się pod Wyrzyskiem. Okazuje się jednak, że Polska to bardzo mały kraj i właściwie nie ma dokąd uciec. Trzeba wiać za granicę. Czy milicja zdąży złapać Lechonia, zanim opuści ojczyznę? Poczytajcie.
To co najbardziej zwraca uwagę w „Akcji”, to psychologia postaci. Nie wiadomo dlaczego spokojny student zostaje złodziejem, a następnie mordercą. Trudno także zrozumieć głupotę podporządkowujących mu się kolejnych kobiet. Bohaterowie sprawiają wrażenie jakby nie posiadali nawet namiastki mózgu. Takie są minusy utworu. W zamian otrzymujemy całe szczęście kilka ciekawych widoczków z warszawskiej ulicy: „Przez otwarte okno wdzierał się hałas obudzonego targu na Koszykach. Rżały konie, skrzypiały osie wozów. Kobiety z koszami kwiatów, siedzące naokoło placu, gadały ze sobą tak donośnie, że majowy wiatr przenosił chór babskich głosów aż na Lwowską”.
Cymesik komunikacyjny dla Klubowicza Ciasia: ”Kapitan Korda skręcił z Rakowieckiej w Puławską. Zatrzymał się na skrzyżowaniu, mógł złapać autobus albo dziewiętnastkę. Leciała na Wyścigi”. Piękne, prawda? Dziewiętnastka do dziś leci na Wyścigi i w dodatku cały czas przejeżdża koło mojego bloku przy Jana Pawła II. Podobnych smaczków jest więcej. „Akcja Chirurg” jest dużo bardziej nasycona Warszawą niż większość innych powieści dziejących się w stolicy. To dziś największa wartość utworu.
Poza tym jest tu cała masa cudownych jednozdaniowych fraz dla których również warto książkę przeczytać:
1. Kłopot z kobietami – pomyślał Korda i uśmiechnął się do siebie – przegonisz z jednej ulicy – wyjdą na sąsiednią
2. Wie pan, dobre błyszczki kupuje się w PKO albo w komisach. Jakieś tam specjalne. Ryby ba nie lecą. Ludowe mniej im się podobają (czyżby przemycona krytyka ustroju?)
3. Ma usposobienie koparki kroczącej, idzie do swego, irytują go zmiany trasy.
4. sypiał z Agnieszką spod Wyrzyska, o sobowtórze Ingrid Bergman mógł śnić w niespokojne noce
5. Na Bornholmie sprawa zakończy się dla mnie identycznie jak pod Grójcem
W trakcie lektury trafiamy na wzmianki o czterech lokalach: „Albatros”, „Świtezianka”, „Pod kandelabrami”, „Telimena”. Ten ostatni pojawia się zresztą w powieści milicyjnej niejednokrotnie. Nic więc dziwnego, że odbyło się w „Telimenie” jedno z klubowych spotkań.
Na zakończenie wyjaśnię tylko, że „chirurg” wziął się od chirurgicznie delikatnych dłoni, jakie miał sprawca.