- Autor: Edigey Jerzy
- Tytuł: Niech pan zdejmie rękawiczki
- Wydawnictwo: Dziennik Zachodni, Wielki Sen
- Seria: Seria z Warszawą
- Rok wydania: 1971, 2010
- Recenzent: Robert Żebrowski
LINK Klubowa Księgarnia
LINK Recenzja Tomasza Kornasia
LINK Recenzja Adama Sykuły
Trzy i pół zbrodni, a nagroda należy się temu kto pomaga swojemu dzielnicowemu
Recenzowane opowiadanie nie miało wcześniej swojego wydania książkowego, a drukowane było w „Dzienniku Zachodnim” w roku 1971, czyli wtedy, kiedy na rynku pojawiły się dwie książki Jerzego Edigeya: „Błękitny szafir” i „Jedna noc w Carltonie”. Liczy ono 82 strony; narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu przeszłego.
Akcja toczy się w Warszawie, jesienią któregoś roku z przedziału lat: 1968-1971.
Na osiedlu „Za wiatrakami” przy ul. N. Gamaszki (fikcyjna), położonym na prawym brzegu Wisły, na terenie pomiędzy rzeką a ulicą Stalingradzką (obecna Jagiellońska), za wiaduktem, a przed elektrownią (wychodzi na to, że na Pelcowiźnie), powstała kolonia siedmiu jedenastopiętrowych budynków oraz kilkunastu czteropiętrowych. W odstępie dwóch tygodni doszło tam do dwóch zabójstw – Stanisławy Roszkowskiej lat 59 oraz Ireny Kowalczyk lat 68. Obie panie mieszkały samotnie, na wyższych piętrach wieżowców. Obie zostały uduszone, zaciągnięte do łazienek i w ubraniach włożone do wanien bez wody. W obu mieszkaniach nie było ani śladów włamania, ani plądrowania, a wcale niemałe pieniądze znajdujące się w portmonetkach, biżuteria oraz inne cenne przedmioty nie zostały ruszone. Kobiety nie nosiły śladów pobicia, nie były też zgwałcone.
Milicja zaniepokojona tymi zdarzeniami dwoiła się i troiła, by wykryć sprawcę i nie dopuścić do kolejnego morderstwa. Doszło do narady na najwyższym szczeblu. „W pokoju podpułkownika Janusza Migonia, w gmachu Komendy Stołecznej MO, przy okrągłym stole siedziało siedmiu ludzi. Jedni w cywilu, inni w mundurach milicyjnych. Wśród wysokich szarż: pułkownika Zygmunta Płatkowskiego z Komendy Głównej, majorów Stanisława Wyględowskiego i Adama Sozańskiego z Komendy Stołecznej oraz majora Eugeniusza Polakiewicza i kapitana Mariana Dereszko z Komendy Dzielnicowej MO Warszawa – Praga Północ, dziwnie odbijał się nowiutki mundur z dystynkcjami sierżanta. Opinał on zgrabną sylwetkę młodego człowieka, Andrzeja Lipkowskiego, jednego z dzielnicowych Komendy warszawa – Praga Północ”. Dodajmy – świeżo upieczonego absolwenta szkoły podoficerskiej w Słupsku. To właśnie na tej naradzie zapadły najważniejsze decyzję, a jedną z nich było dopuszczenie młodego dzielnicowego do udziału w śledztwie. Poza w/w funkcjonariuszami w opowiadaniu pojawili się też: kapral Doberski, milicyjni wywiadowcy (wśród nich Lisewski) oraz technicy kryminalistyki.
Tymczasem, po 18 latach życia w „kołchozie” – dużym mieszkaniu przy ul. Górnośląskiej podzielonym na trzy rodziny, rencistka Eufemia Kwiatkowska lat 63 otrzymała ze spółdzielni „Nasza Kotwica” przydział na nowe mieszkanie. „Duży pokój, przeszło dwadzieścia cztery metry kwadratowe. Osobna kuchenka, wprawdzie bez okna (…) Przedpokoik z szafą w ścianie i bardzo wygodna łazienka”. Z dużą radością, nadzieją i optymizmem przeniosła się do wieżowca na osiedlu „Za wiatrakami” …
Opowiadanie to jest bardzo lekkie w czytaniu, bezproblemowe w odbiorze i nieskomplikowane w treści. To typowy „milicyjniak” z nieźle poprowadzoną akcją, ale z nietypowym głównym bohaterem. Przyznajcie sami, że ekstremalnie rzadko zdarza się w powieściach (bo w życiu to wcale), żeby głównym śledczym – do tego w stolicy – był dzielnicowy, jedynie w stopniu sierżanta, przy tym odważny nie tylko w działaniu, ale i w wypowiedziach do oficerów. Ambitny, aktywny, pomysłowy, pracowity, a do tego znający swój rejon i zamieszkujące go osoby dzielnicowy to prawdziwy skarb – jednak nie dla autorów kryminałów. Tym bardziej należy docenić to, co zrobił Edigey. Muszę przyznać, że dobrze mi się odpoczęło przy lekturze tej książki. Może trochę krótko, ale zbyt długi wypoczynek nie był mi potrzebny.
PRL-ogizmy: zegarek „Omega”, zamek zapadowy „Yale”, pianino „Calisia”, Ministerstwo Komunikacji (lata 1957-1987), Zakłady [Wytwórcze Lamp Elektrycznych] im. Róży Luksemburg na warszawskiej Woli (działały do roku 1991], ZURT (Zakład Usług Radiotechnicznych i Telewizyjnych – sieć państwowych placówek handlowych i naprawczych sprzętu rtv), SPEC (Stołeczne Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej, od roku 2014 – Veolia Energia Warszawa), samochody – Ford Taunus, Syrena i Warszawa, telewizyjny prezenter pogody- „Wicherek” (Czesław Nowicki), radio „Aga”, telewizory – „Granit” (typ 101 lub 102, telewizor klasy luksusowej produkowany w WZT w latach: 1968-1971), „Szecherezada” oraz „Philips”, a także „Paxil” (silny lek na depresję, OCD, zaburzenia paniczne i lękowe oraz PTSD).
Ciekawe cytaty:
Zyzio z Targówka, czyli Wacław Karp zwany „rybką”: „Dwadzieścia lat byłem uczciwym złodziejem”.
Milicjant o przesłuchiwanym: „Kiedy powiedział „a”, powie „b”, a potem wyduka cały alfabet do końca”.