- Autor: Edigey Jerzy
- Tytuł: Siedem papierosów „Maracho”
- Wydawnictwo: Iskry
- Seria: Ewa wzywa 07
- Zeszyt nr 122
- Rok wydania: 1982
- Nakład: 150000
- Recenzent: Grzegorz Cielecki
LINK Recenzja Leszka Mogla
LINK Recenzja Jana Mola
LINK Recenzja Ewy Helleńskiej
Dawno dawno w temu w pewnym przedziale dla palących
Temat okradania pasażerów pociągów dalekobieżnych wiecznie żywy. Wystarczy zajrzeć do tygodnika „Wprost” z 24 kwietnia 2023 roku, gdzie czytamy: „Konduktorzy, kierownicy pociągów, ochroniarze – w ręce służb trafiły 24 osoby, które są podejrzane o okradanie pasażerów w pociągach dalekobieżnych. Do sądu trafił właśnie akt oskarżenia w sprawie grupy przestępczej. (…)
Ofiarami złodziei często padali obcokrajowcy m.in. z Białorusi, Ukrainy oraz Gruzini. Grupa przestępcza działała m.in. w pociągach „Przemyślanin”, „Uznam”, „Zielonogórzanin”, „Podlasiak” oraz „Szkuner”.
Zagadnienie to przerobił na literaturę mistrz Jerzy Edigey już kilkadziesiąt lat temu i uczynił to dwukrotnie, czym zwrócił uwagę na ważkość tematu. Najpierw mieliśmy powieść „Wagon pocztowy gm 38552”, gdzie ktoś uśpił piwem załogę wagonu pocztowego, a potem dokonał kradzieży transportowanych pieniędzy. Następnie po ponad 20 latach Edigey wydał „Siedem papierosów Maracho” (seria Ewa wzywa 07, zeszyt 122). Tu z kolei sprawca rozdał wszystkim pasażerom pewnego przedziału składu zmierzającego z Warszawy do Szczecina, usypiające papierosy, by następnie tychże podróżnych okraść. Założenie było takie, że jak ktoś korzysta z pociągu dalekobieżnego, to na pewno jakąś forsę, a może i coś z biżuterii przy sobie posiadać może. W „Siedmiu papierosach” sprawa dotyczyć sześciorga pasażerów. Wszystkich uśpiono i okradziono. Pytanie, na które musi odpowiedzieć podporucznik Marian Balerski z komisariatu kolejowego w Szczecinie brzmi: czy sprawcą jest ktoś z załogi pociągu, ktoś ze współpasażerów, czy też może jakiś postronny podróżny, ale także podróżujący tym składem. A zatem typowy problem „wyspy”, czyli zbrodnia w zamkniętym kręgu podejrzanych.
W każdym razie sprawca lub sprawcy muszą znajdować się w pociągu. Do Szczecina są trzy godziny i wiele można w tym czasie wyjaśnić. Pasażerów było sześcioro, a niedopałków znaleziono siedem. To wiemy już z tytułu Ewy 122, więc niczego nie zdradzam. Paczka feralnych papierosów Maracho (marka fikcyjna) przeszła nie tylko przez ręce palących, ale także została wcześniej jednemu z pasażerów sprzedana przez kobietę dostarczają wózkiem papierosy i napoje do przedziału. Tak więc krąg potencjalnych podejrzanych jest całkiem spory. Porucznik ma jednak swoją teorię, z której wynika że sprawcą był króryś z pasażerów feralnego przedziału. Pytnie tylko, czy był jakis wspólnik. No bo gdzie się podziały zagrabione przedmioty i pieniądze? Konstrukcja utworu jest dość prosta, dlatego też czytelnik może skupić się na atmosferze i obserwacji typów ludzkich i zachowań osób będących w kręgu podejrzenia. Oczywiście nauka, jaką należy wynieść z lektury jest następująca: pod żadnym pozorem nie konsumować jakichkolwiek artykułów oferowanych nam przez przygodnie poznanych pasażerów, bo możemy paść ofiarą przestępstwa.
W bieżącej sprawie, sygnalizowanej wyżej, rabusie częstowali pasażerów alkoholem i albo był w tym alkoholu środek usypiający, albo po prostu najpierw upijano pasażerów i wówczas można było ich okradać już bez zbędnego usypiania. No cóż, niedawno wracałem pociągiem z Gdańska do Warszawy, z Festiwalu Fląder (za gwiazdę robił „Kapitan Nemo”,(piosenka „Elektroniczna cywilizacja” był przebojem w chwili wydania „Siedmiu papierosów Maracho !!! Tak, jest minęło 40 lat). Wokalista ten mógł być znany pasażerom. W przedziale było nas też, podobnie, jak w Edigeya, sześcioro (choć to druga klasa). Jechałem w towarzystwie Klubowiczki Magdy, Klubowicza Pawła. Nikt z nas nie pali, więc metody z papierosem tym razem nie dałoby się wykorzystać. Natomiast, jeżeli chodzi o alkohol, to kto wie. Nawet rozglądałem się, czy ktoś nie zechce porzęstować piwem, winem, czy wódką, ale niestety nikt takowy się nie zgłosił. Chyba nie wyglądaliśmy na wystarczająco majętnych. No, może gdybyśmy jechali pierwszą klasą, to kto wie.
Książeczka miała już wcześniej trzy klubowe recenzje: Ewa Helleńska (7/2014) porównywała Edigeya z Agatą Christie i jej „Morderstwem w Orient Expressie” (całe szczęście tu bez morderstwa) oraz zwracała uwagę na przekrój charakterologiczny pasażerów i patologie PRLu. Leszek Molga (Trzecia Seta 20) docenił uroki samego procesu lektury. Z kolei Jan Mól (Druga Seta 28) uznał ten utwór Edigeya za gniota.
Powieść „Siedem papierosów Maracho” ukazała się w roku 1982, czyli w roku tragicznej śmierci (wypadek samochodowy) Jerzego Edigeya. Nie wiemy, czy autor zdążył mieć ten tytuł w ręku. Po śmierci wyszły jeszcze trzy książki.