Edigey Jerzy – Siedem papierosów „Maracho” – Druga seta 28

  • Autor: Edigey Jerzy
  • Tytuł: Siedem papierosów Maracho
  • Wydawnictwo: Iskry
  • Seria: Ewa wzywa 07
  • Zeszyt nr 122
  • Rok wydania: 1982
  • Nakład: 150000
  • Recenzent: Jan Mól
  • Broń tej serii: Druga seta

LINK recenzja Leszka Mogla
LINK Recenzja Ewy Helleńskiej
LINK Recenzja Grzegorza Cieleckiego

WAGON OSOBOWY DLA PALĄCYCH

O książce Jerzego Edigeya „Siedem papierosów »Maracho«” można napisać, parafrazując tekst piosenki Obywatela G.C., „że pisana była dla pieniędzy”. Można też przypuszczać, że autor musiał dotrzymać terminu wydawniczego i napisał ją na kolanie.
Pomysł chyba nie za 7 milionów miał pisząc „Wagon pocztowy Gm 38552”, a gdy przytrafiła mu się posucha intelektualna, sklecił tę książeczkę. Właściwie nie warto się nią zajmować, bo chyba sam autor się jej wstydził. Chcę tylko udowodnić, że „gnioty” przytrafiają się i najlepszym.
Akcja toczy się w pociągu relacji Warszawa-Szczecin w przedziale dla palących, co jest nie bez znaczenia. Oczywiście jest to przedział złodziei, a nie morderców. Paczka tytułowych papierosów robi niebywałą furorę i wszyscy pasażerowie chcą zapalić, bo przecież „Maracho” to hit nikotynowy. Jak mówi częstujący „jest to papieros najzdrowszy wśród wszystkich, jakie znajdują w sprzedaży”.
Podobnie jak kiedyś w wagonie pocztowym za dużo było pustych butelek po piwie, tak i teraz za dużo jest niedopałków. Mimo że złodziej jest bez szans – wystarczy przecież zbadać ślinę – i tak nie chce się sam przyznać.
Warto podkreślić, że w wagonie mamy pasażerów reprezentujących różne środowiska, oczywiście i te najbogatsze, czyli prywatną inicjatywę.
„Nie trzeba było się popisywać swym bogactwem. (…) Pani sama sprowokowała złodzieja, a my za to jeszcze płacimy” – to przytyk, jaki słyszy żona prywaciarza od emerytki.
Spodobało mi się w tej książce właściwie jedno spostrzeżenie autora, że „w Szczecinie pełno jest Szwedów z drugiej strony Bałtyku”. Może zostali też jacyś po tej stronie, jeszcze z czasów „potopu”.