Zeydler-Zborowski Zygmunt – Prawda rodzi nienawiść 16/2025

  • Autor: Zeydler-Zborowski Zygmunt
  • Tytuł: Prawda rodzi nienawiść
  • Wydawnictwo: Iskry
  • Seria: Ewa wzywa 07
  • Zeszyt nr 32
  • Rok wydania: 1971
  • Nakład: 100000
  • Recenzent: Grzegorz Cielecki

LINK Recenzja Norberta Jeziolowicza
LINK Recenzja Mariusza Młyńskiego

Tajemnicze zniknięcie majora Downara

Zygmunt Zeydler-Zborowski na ogół nie sprawia zawodu, chyba że pisze zbyt pośpiesznie i oddaje do druku utwory zdecydowanie jeszcze niegotowe. Taki wypadek przy pracy miał miejsce przy dziełku „Prawda rodzi nienawiść”, które wyszło jako 32 zeszyt serii „Ewa wzywa 07…”W tytule rodziła się nienawiść, a we mnie podejrzenie, że autor oddal redakcji brudnopis, bo termin gonił.

Mamy tu wprawdzie dwa trupy – Rosińska zostaje uduszona własna apaszką, a Rosiński otruty cyjankiem potasu na ławce, ale całe śledztwo to wyłącznie kolejne odpytywania na okoliczność i krążenie między osobami, które można uznać albo za podejrzane, albo za takie które zechcą wskazać właściwy trop. Akcja jest chaotyczna, sklecona wyraźnie naprędce, brak specjalnego tła, jak również prawie nie widać Warszawy. Mało tego, brak nawet majora Downara. Zupełnie autor dawał tu znak czytelnikowi, że trochę to się odcina od utworu. W pewnym sensie nawet dosłownie, gdyż na okładce pojawił się błąd w nazwisku – zamiast „Zeydler” widnieje „Zydler”. Trzeba było dodrukować tysiące egzemplarzy niebieskich pasków z właściwą pisownią i ponaklejać. Czy zatem jest to tytuł w ogóle wart lektury? Oczywiście tak. Po pierwsze poznajemy warsztat. Widzimy, że Zeydler budował najpierw trzon intrygi i dialogi, a zapewne potem uzupełniał miastem tłem, mikoroobserwacjami. A może było inaczej? Może to miał być materiał na spektakl teatru „Kobra”, gdzie dialogi są postawą? Dzis już nie dojdziemy. Wróćmy do intrygi. Joanna Rosicka zostaje uduszona w Lasku Bielańskim i przez chwilę podejrzewany jest nawet jej mąż. No, ale skoro inżyniera Edwarda Rosickiego znajdujemy otrutego na jednej z ławek w Łazienkach (obie ofiary na wolnej przestrzeni), to nie mógł być on mordercą żony. Zaczyna się poszukiwanie sprawcy wśród znajomych, prawdopodobnych kochanków itd. Jak zwykle u Zborowskiego mamy korowód wdzięcznych postaci – od gosposi Leokadii Frączkowskiej, po artystę malarza Ryszarda Wardeckiego, który to, tak jest, nie bardzo wiadomo z czego się utrzymuje i jest postacią dość odstręczającą (jak to często ludzie sztuki u Zborowskiego, pierwsi podejrzani). Bardzo sympatyczny i jowialny jest natomiast kapitan Ignacy Suchecki, ma kartoflowaty nos, rumianą twarz i nieodpartą chęć do życia. Zachowuje się łagodnie, ale wiemy że to pozory. Pomaga mu porucznik Grabik i obaj snują coraz to bardziej fantastyczne hipotezy: „-Co robi tego typu obiecujący młodzieniec po zainkasowaniu dwóch milionów? – Idzie na wódkę. – To także możliwe, ale chyba na dalszym planie”. No nie, proszę państwa, przecież na wódkę to od razu i z największą przyjemnością, jak wiemy skądinąd. Zresztą w tym temacie mamy jeszcze jedną zgrabną myśl: „U nas, w Polsce, nigdy się źle nie myśli o tym, kto pije wódkę. Ci niepijący są podejrzani i nieszczerzy”. Tak więc połyskuje tu nawet pewien rodzaj patriotyzmu. Jeżeli chodzi zaś o miejsca potencjalnej konsumpcji to wspomniane są dwa – „Grand Hotel” oraz „Spatif”. Oba fizycznie istnieją do dziś, tyle że warszawski Grand Hotel to obecnie Mercure Grand niestety, ale adresu nie zmienił, Krucza 28.

W toku śledztwa, przy okazji oględzin drugiego trupa trafiamy na milicjantów znanych nam dobrze z wielu wcześniejszych i późniejszych dzieł Zeydlera-Zborowskiego, jako podwładnych majora Stefana Downara (sic !): „Suchecki i Grabik zastali już na miejscu porucznika Olszewskiego, sierżanta Pakułę i całą ekipę”. Gdzie się w takim razie podział major Downar, pytam się. I wiem, że to pytanie retoryczne, ale może ma związek z moją hipotezą, postawioną wyżej.

Mamy też nagły ukłon w stronę literatury wysokiej. W mieszkaniu denata Rosickiego sierżant Grabik zachwyca się ścianą książek i zwraca uwagę na „Ulisssesa” Jamesa Joycea (zapewne było to pierwsze polskie wydanie z 1969 roku). Sięgnęli po egzemplarz, z którego wypadł skrawek kartki z łacińskim tekstem, co po amatorskim przetłumaczeniu daje tytuł: „Prawda rodzi nienawiść”. A pamiętamy może po jaką książkę sięgnął sierżant Kłosek w filmie „Tylko umarły odpowie” (ekranizacja powieści „Czas zatrzymuje się dla umarłych” Andrzeja Wydrzyńskiego). Tak, to były „Stracone złudzenia” Balzaca.

Tak więc, nawet czytając słabszy tytuł, nie da się ukryć – i słusznie tu punktują, zarówno Klubowicz Mariusz Młyński (12/2025), jak i Klubowicz Norbert Jeziolowicz (40/2012) z dorobku twórcy postaci majora Downara, zawsze można coś ciekawego znaleźć. A że tym razem są to znaleziska zdecydowanie pozakryminalne, trudno. Dla miłośników Zeydlera lektura obowiązkowa, dla wszystkich pozostałych tez niezgorsza zabawa na jeden zimowy wieczór.