Patrick Quentin – Łamigłówka dla wędrowców 212/2025

  • Autor: Patrick Quentin
  • Tytuł: Łamigłówka dla wędrowców
  • Wydawnictwo: Wydawnictwo Graf Media Film
  • Seria: Peter Duluth (tom 6)
  • Przekład: Joanna Kazimierczyk
  • Rok wydania: 1993
  • Recenzent: Mariusz Młyński

Małżeństwo Petera i Iris Duluthów przechodzi kryzys i dlatego Iris postanawia pojechać do przyjaciółki w Taxco w Meksyku, by tam przemyśleć sprawę wspólnej przyszłości. Pozostały w Nowym Jorku Peter odnosi sukces z wyprodukowaną przez siebie sztuką, odzyskuje pewność siebie i dlatego pragnie zobaczyć żonę; w międzyczasie jednak Iris poznaje w Meksyku młodego pisarza Martina Havena i postanawia odejść od męża. Martin Haven jest jednak żonaty z Sally, kobietą bardzo bogatą i jeszcze bardziej zaborczą, która oświadcza, że nigdy nie da mężowi zgody na rozwód i prędzej umrze niż się z nim rozwiedzie.

Pewnego dnia Sally Haven spotyka się z Duluthem i mówi mu, że posiada dowody na oszustwo jej męża i dostarczy je policji, jeśli Martin do niej nie wróci; następnego dnia Sally zostaje znaleziona martwa – spadła w przepaść z tarasu swojego mieszkania w Taxco. I w tym momencie inicjatywę przejmuje Jake Lord, poznany niedawno hodowca cytrusów, który tak fabrykuje dowody przestępstwa, żeby policja uwierzyła, że doszło do nieszczęśliwego wypadku; Peter Duluth podejrzewa jednak, że dzięki temu Lord szybko z ich życia nie zniknie.

Zawsze miałem delikatne wrażenie, że książki pisane przez autorów ukrywających się jako Patrick Quentin są swojego rodzaju pastiszami, a momentami wręcz parodiami różnych stylów literackich; najbardziej wyraziste wydaje mi się to w „Szatańskim spisku”. „Łamigłówka dla wędrowców” również wydaje się być opowieścią dość przerysowaną – w zasadzie wszystko jest tu jakieś sztucznie naciągane: dziwaczne relacje między bohaterami, niewzbudzające protestów fabrykowanie dowodów, kuriozalna scena z zatrutymi tabletkami nasennymi, wiara bohaterów w to, że wszyscy bez żadnych zastrzeżeń przyjmą ich wersję zdarzeń, ale przede wszystkim wysuwanie podejrzeń przez Petera Dulutha nie poparte żadnymi dowodami tylko swobodnymi przypuszczeniami, a następnie obalanie tych podejrzeń i kierowanie ich w innym kierunku. Sam finał książki również wygląda dość cudacznie i jakoś nie chce mi się wierzyć w zastosowane przez autorów rozwiązanie – mam wrażenie, że w chęci wyprowadzenia czytelników w pole poszli trochę za daleko. Powieść poszła w jakimś nieznanym kierunku: jest tu trochę kryminału, trochę psychodramy, a także trochę psychologii, gdy próbujemy wyjaśnić sobie oryginalny tytuł książki – wszystko jednak wygląda nie do końca poważnie. Generalnie jest to więc książka chyba tylko dla badaczy twórczości Patricka Quentina. Wydano ją w Polsce dwa razy: pierwszy pod oryginalnym tytułem w 1993 roku przez jakieś efemeryczne wydawnictwo Graf Media Film, a drugi jako „Zagadka meksykańska” w 2004 roku; pod tym drugim tytułem miała w 1969 roku swoje jedyne wydanie gazetowe w „Echu Krakowa”; w „Kobrze” również nie wykazano nią zainteresowania.