Niziurski Edmund – Klub włóczykijów 211/2025

    • Autor: Niziurski Edmund
    • Tytuł: Klub włóczykijów czyli trzynaście przygód stryja Dionizego
    • Wydawnictwo: Śląsk
    • Rok wydania: 1981 (wyd. III)
    • Nakład: 100150
    • Recenzent: Robert Żebrowski

„Milicja wszystko widzi, obywatelu”

Moja przygoda z recenzjami książek Edmunda Niziurskiego dobiega końca. Na deser zostawiłem sobie „Klub włóczykijów”, który spośród „niziurszczyzny” miał mieć najbardziej „(z)nienacki” odcień. Pierwsze wydanie miało miejsce w roku 1970. Trzecie wydanie (okładka z lewej) liczy 238 stron, a jej cena okładkowa to 34 zł.

Akcja toczy się w Warszawie, Pułtusku, Rucianem, Świętym Krzyżu i Kielcach, w latach 60.

Archiwariusz Dionizy Kiwajłło , jego bratanek Kornel, kolega bratanka – Maciej Pirydion Młodszy (vel Pirydion Teodorowy aka Pirydor alias Teopiryd inaczej Teodion Pirydowy) – znajomy kapitana Jaszczołta z Komendy Stołecznej MO), brat Pirydora – Maciej Pirydion Starszy (Pirydion Politechniczny vel Polipirydion alias Pirydiopolit), a także korepetytorka Kornela – Joanna zwana Zieloną Niedojrzałą, ruszyli w Polskę w poszukiwaniu kufra dziadka stryja Dionizego – Hieronima, który był synem Pankracego, uczestnika Powstania Styczniowego 1863 walczącego pod komendą Langiewicza, a który, gdy powstanie dogorywało, otrzymał polecenie ukrycia kasy powstańczej i dokumentów, co też uczynił w jakiejś nieznanej jaskini w zachodniej części Gór Świętokrzyskich.

W ślad za członkami Klubu włóczykijów, a raczej krok przed nimi ruszyli groźni, choć kulturalni przestępcy: Wieńczysław Nieszczególny (wysoki, chudy, czarna broda, grube okulary, „Twarz końska? Rzekłbym – mula”) oraz doktor Bogumił Kadryll – znany kieszonkowiec. („średniego wzrostu, średniej tuszy, w ogóle jakiś średni”), którzy w całej książce dopuścili się kilku przestępstw: rozbojów, kradzieży, naruszeń nietykalności cielesnej i pozbawienia wolności. Do rywalizacji z „włóczykijami” w odnalezieniu skarbu stanął również brat Kornela – Roch przebywający z kolegami na obozie wędrownym PTTK, członek klubu speleologów.

W książce tej jest dużo zamieszania, dużo zwrotów akacji, dużo oczekiwań odnośnie tego, co się powinno zdarzyć i dużo rozczarowań z tego co się faktycznie zdarzyło. „Klub włóczykijów” to stuprocentowa „niziurszczyzna” z od czapy imionami, nazwiskami i pseudonimami bohaterów, z neologizmami i neosemantyzmami (np. sadysta to właściciel sadu owocowego), a także dialogami zabawnymi, nieraz zbyt długimi, często bezsensownymi i nierzadko męczącymi. Natomiast sam szkielet powieści, a więc poszukiwanie ukrytych skarbów, tajemnicze dokumenty, wstawki historyczne, przeskakiwanie z miejsca na miejsce pozwalające poznać urocze zakątki Polski oraz zmagania z przestępcami przypominają powieści Nienackiego z serii „Pan Samochodzik”.

PRL-ogizmy: CEKOP (Centrala Eksportowa Kompletnych Obiektów Przemysłowych, która miała swoją siedzibę w Warszawie przy ul. Mokotowskiej 49, na IV piętrze), Zakłady Mięsne na Służewcu (Warszawskie Zakłady Mięsne „Służewiec”, działające od roku 1960), obuwie z „Radoskóru” i „Chełmka” (Radomskie Zakłady Przemysłu Skórzanego i Południowe Zakłady Przemysłu Skórzanego w Chełmku), Pułtusk – stanica wodna PTTK na Narwią i Zakłady Lamp Elektronowych (prawidłowo: Zakłady Sprzętu Oświetleniowego Polam), Kombinat Cementowo-Wapienniczy „Nowiny” (w Sitkówce koło Kielc), Kopalnia Zygmuntówka (faktycznie kamieniołom na Czerwonej Górze pomiędzy Kielcami a Chęcinami), schronisko PTTK w zamku Ryn, restauracja w zamku w Giżycku („Centralna” w hotelu „Orbis”), czasopismo „Szaradzista”, miód pitny „Wawel”, odznaka GKKF (Główny Komitet Kultury Fizycznej), piwo „Okocim”, samochód „Wartburg”.