Kłodzińska Anna – Świetlista igła 229/2025

  • Autor: Kłodzińska Anna
  • Tytuł: Świetlista igła
  • Wydawnictwo: Czytelnik
  • Seria: Z Jamnikiem
  • Podseria: Rewolwer
  • Rok wydania: 1969
  • Nakład: 60280
  • Recenzent: Robert Żebrowski

LINK Recenzja Jarosława Kiereńskiego
LINK Recenzja Roberta Leśniewskiego

Promienie śmierci, czyli sprawa kryptonim „Laser”

Anny Kłodzińskiej przedstawiać nie trzeba. Trzeba natomiast wiedzieć, że ja akurat specjalistą od jej książek nie jestem. Powieść liczy 238 stron, a jej cena okładkowa to 15 zł. Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu przeszłego. Książka ta ma już w naszym Klubie dwie recenzje, ale może w mojej znajdzie się coś innego niż w tamtych.

Akcja toczy się w Warszawie i fikcyjnej Gacówce, okresie lat: 1963-1969 (chciałoby się napisać ogólnikowo: w … przyszłości!). Tak na marginesie to przydałoby się, żeby któryś z fachowców od kryminałów Anny K. popełnił chronologiczne –jeśli chodzi o czas akcji – zestawienie wszystkich książek i gazetowców z cyklu „Szczęsny Szczęsny”.

W Instytucie Chemii mieszczącym się na warszawskim Mokotowie dokonano włamania do pracowni krystalicznych materiałów dielektrycznych, gdzie z sejfu skradziono oryginał i obydwie kopie pracy badawczej, przebywającego na urlopie w Bułgarii, docenta Eryka Straszewskiego, z zakresu wykorzystania niektórych kryształów do laserowania, a dokładnie na temat spójnego promieniowania wynikającego z domieszek jonów optycznie czynnych kryształów. Dyrektor Glabisz zawiadomił o tym telefonicznie milicję w Pałacu Mostowskich (przez milicjantów nazywanym „Fabryką”). Z Komendy Miasta na miejsce zdarzenia przybył porucznik Nowak z dwoma innymi funkcjonariuszami, a w niedługo potem sam naczelnik wydziału z Komendy Stołecznej Milicji – absolwent Wydziału Prawa, pułkownik Brezga wraz z fotografem i technikiem dochodzeniowym. W trakcie oględzin technik, specjalista od palników i aparatów tlenowych, stwierdził, że dziury w zamku drzwi do pracowni i zamku w sejfie wypalono czymś na podobieństwo rozgrzanej do kilku tysięcy stopni igły. Taką świetlną igłą mógł być laser (Light Amplification by Stimulated Emission of Radiation [czyli wzmocnienie światła wymuszoną emisją promieniowania]), ale przenośnych laserów do tej pory jeszcze nie wymyślono. Zamki wymontowano i przesłano do badań w Zakładzie Kryminalistyki Komendy Głównej MO. Pierwsze podejrzenia padły na dwóch asystentów docenta, magistrów-inżynierów: Henryka Rawicz i Jerzego Rakowskiego (wspólnie pracowali oni też nad projektem laserowego przełącznika optycznego).

Kapitan Szczęsny z Wydziału Zabójstw Komendy Stołecznej MO pojawił się dopiero na stronie nr 43. Warto przypomnieć, że jego kierownikiem był major Stefan Daniłowicz, współpracownikami porucznicy: Kręglewski, Łomnicki i Frączak, a zaprzyjaźnionym lekarz medycyny sądowej – docent Stern. Bezpośrednim przełożonym Daniłowicza był pułkownik Stablewski. Milicjanci do spraw zabójstw włączyli się do działań, kiedy zamordowano doktora inżyniera Stanisława Mikolca z Ośrodka Elektroniki, który niebawem miał zakończyć swoją pracę na temat modulacji światła laserowego. Naukowca zabito w jego mieszkaniu, a dokumentacja przez niego sporządzona zniknęła. Jak wykazała sekcja zwłok przeprowadzona w Zakładzie Medycyny Sądowej przy ul. Oczki, przyczyną śmierci było przestrzelenie głowy jakimś promieniem.

Dość szybko autorka przedstawiła sprawcę tych przestępstw. Był to inżynier Ryszard, właściciel samochodu „Opel-Rekord” 1700. Czytelnikowi nasunąć się powinno od razu kilka pytań: kim konkretnie jest sprawca, jakie motywy nim kierowały, w jaki sposób wpadnie, ale też, czy zdąży jeszcze coś zbroić. Chyba nie zdradzę zbyt wiele, gdy powiem, że pan Ryszard nie zaprzestał niestety swoje przestępczej działalności i kilka przestępstw jeszcze popełnił (każde z innego artykułu kodeksu karnego). Przełomem w śledztwie było podstawienie pułkownika Modrzewskiego jako naukowca, wynalazcy pewnego przełomowego urządzenia. Od tej pory sprawa ruszyła szybko naprzód.

Poza w/w funkcjonariuszami w powieści pojawili się też inni, m.in.: sierżant Kotela (który popełnił karygodny błąd) oraz porucznik Cichocki z Wydziału Kontroli Ruchu Drogowego MO mieszczącego się na ul. Kotsisa. Duże zasługi na pomyślnego zakończenia sprawy miała służba X, czyli dzisiejsza „Obserwacja”. Trzeba też dodać, że dużo do powiedzenia odnośnie podejmowanych przez milicję czynności miał nadzorujący sprawę prokurator Iłowski.

Trzeba przyznać, że kryminał ten jest dość dobry: nowoczesny technicznie, rzutki jeśli chodzi o działania milicji i nieźle wpasowany w Warszawę. Jak dla mnie za dużo w nim jednak przypadków, zbiegów okoliczności i nieprawdopodobieństw. Jeśli jednak przymknie się na to jedno oko, a na nowinki techniczne przymruży drugie, to można się przy lekturze tej książki dobrze zrelaksować.

PRL-ogizmy: hotele: „Grand-Hotel”, „Bristol”, „Europejski”, „Polonia”, hotelowe kioski „Ruchu”, bar „Cybernetyk” na rogu ul. Marszałkowskiej i Alei Jerozolimskich, Metodyści (szkoła języka angielskiego) przy Placu Zbawiciela, samochody – „Wołga” (służbowa, oczywiście czarna), „Moskwicz” (czyli po polsku Moskwianin), „Opel-Rekord” 1700 (produkowany od roku 1963), „Warszawa”, „Humber” (brytyjska marka luksusowych samochodów), samolot pasażerski „Ił”, telewizor „Orion” (produkcji węgierskiej, być może model AT 501L z roku 1959, gdyż to one były przeznaczone na polski rynek), papierosy – „Sport”, „Carmen”, „Giewont”, gazeta „Życie Warszawy”, destynacje urlopowe: Bułgaria, Włochy, ZSRR (Krym).