- Autor: Kłodzińska Anna
- Tytuł: Świetlista igła
- Wydawnictwo: Czytelnik
- Seria: Z Jamnikiem
- Rok wydania: 1969
- Nakład: 60280
- Recenzent: Jarosław Kiereński
LINK Recenzja Roberta Leśniewskiego
Kapitan Szczęsny (Kocur) na tropie zagranicznych Promieni…
Świetlista Igła to powieść wydana w 1969 r . A napisana rok wcześniej ,i trzeba przyznać że zrobiła na mnie wrażenie ogromne ,a dlaczego postaram się państwu to tym zaraz opowiedzieć …
Sprawa zaczyna się tajemniczo, otóż z Istytutu Naukowego zajmującego się najnowszymi badaniami z pogranicza fizyki i chemii zagineła kapitalna praca naukowa … co więcej nie ma żadej kopii żaden z jej współautorów, a główny inżynier też niema i do tego jest na urlopie w Bułgarii … Oczywiście przylatuje natychmiast tylko po to by stać się świadkiem podobnych temu wypadków i nawet zgonu … Bardzo mnie kusi by opisać Państwu całą fabułę postanowiłem jednak że ma recenzja będzie nie tyle opisem fabuły ile opisem zachwytu nad tą powieścią.
Mityczna a przede wszystkim tytułowa Świetlista Igła to nic innego jak Laser, to obco brzmiące słowo było szczytem ówczesnej techniki i wywoływało dreszcze emocji i lęku,który to zapewne się udzielił także autorce. Otóż okazuje się że polscy naukowcy doskonale wiedzą czym jest laser mają nawet na tym polu ogromne osiągnięcia ( niestety dokładnie nie wiadomo jakie, ale mają ) , właściwie to te wszystkie prace są bardzo tajne tak tajne że społeczeństwo oprócz dziwnego światła nie wiadomo w sumie do czego, nic więcej się nie miało szansy do wiedzieć, nawet z Kroniki Filmowej a już broń boże do czegoś uzywać – Laser jest po to by był tajemniczy i zagraniczny ( co właściwie wychodzi na jedno ),coś jak Święty Gral. Czytając tą książkę myślałem że to po prostu UFO napadło na instytut po to by wykraść ultranowoczesne technologie wypalając przy tym laserem zamki … ale cóż ładnie się podśmiechiwać pod nosem teraz w 2008r kiedy laser ma każdy w czytniku płyt CD-DVD wówczas 40 nieomal lat temu było to słowo magiczne i jako magiczne zostaje w Książce użyte.
Wielki i jedyny czarny charakter będący niezwykle mądrym i inteligentnym naukowcem , nawet geniuszem można by rzec, konstruuje wielkie wynalazki w szopie pod Warszawą, następnie odsprzedaje je zidiociałym zachodnim naukowcom którzy to sami nic wymyslic nie mogą,a miast honorarium przyjmuje ich wynalazki i materiały i oczywiście bo to jeszcze mało jest dodatkowo jeszcze pieniądze … w zamierzeniu autorki miał to być obrzydliwy oportunista , zaszywający się na niepozornym stanowisku w warsztatach produkujących przybory szkolne po to by w zaciszu prywatnego laboratorium szykować swe diabelskie wynalazki, do tego chorobliwie zazdrosny wykrada z pasją odkrycia kolegów po to by z nich korzystać a poza tym by im dokuczać … dziś zapewne był by on uważany za człowieka sukcesu … ale nie do końca … chyba że po pewnych modyfikacjach… mimo wszystko dziś ludzie sukcesu nie mordują a jeśli już to nie do końca …
Świat wykreowany w Świetlistej Igle zachwyca ,przypomina klimatem film Metropolis, to świat fascynacji nieznanym i niepoznawalnym czyli Laserem ,i laser też staje się narzędziem zbrodni bo to właśnie nim Nort ( tak to właśnie tak nazywa się ten laboratoryjny diabeł) popełnia morderstwo … za pomocą przenośnego miotacza igły laserowej ,coś trochę jak w Star Wars może trochę to większe i choć wszystkim milicjantom,naukowcom i ekspertom ( zresztą właściwie zdaje mi się że wszyscy oni reprezentują ten sam poziom wiedzy różnią się tylko ilością wypowiadanych zaklęć technicznych ) nie mieści się w głowie jak to możliwe ,to jednak mordercy w szopie udało się skonstruować coś w rodzaju pistoletu laserowego zasilanego bateriami rtęciowymi lub atomowymi ( nieważne jakimi , brzmi groźnie ).Cała przestępcza aktywność naukowca – mordercy wydaje się że ujdzie mu na sucho lecz jednak pojawia się Szczęsny i od razu trafia na swego antenata, co prawda nie wie że dr. Zło to on lecz jednak zaczerwienione oczy ( jak się laseruje to się oczy psuje ) i podejrzany samochód ( Opel i to nowy wielki i drogi ) wydają się zwracać uwagę Kapitana Szczęsnego.
Są w tej książce sceny wspaniałe długo będę pamiętał jak Szczęsny ścigał podejrzanego do jego miejsca tajnych eksperymentów i utrzymując z bazą łączność za pomocą radiotelefonu meldował się jako Kocur … myślałem że się udławię ze śmiechu … do śmiechu jednak nie jest nikomu z bohaterów, powieść może nieco naiwna w naszego współczesnego punktu widzenia poraża i to poraża skuteczniej niż igła lasera , czyta się szybko i tak od drugiej swej połowy właściwie nie pozwala się oderwać, akcja rozwija się niesamowicie, z całego serca polecam wam wieczór lub dwa z Świetlistą Igłą.