Kaczorowska Zofia – Układ ze śmiercią 38/2025

  • Autor: Kaczorowska Zofia
  • Tytuł: Układ ze śmiercią
  • Wydawnictwo: Czytelnik
  • Seria: Seria z jamnikiem
  • Rok wydania: 1979
  • Nakład: 100320
  • Recenzent: Mariusz Młyński

LINK Recenzja Ewy Helleńskiej
LINK Recenzja Iwony Mejzy

Debiutancka książka Zofii Kaczorowskiej pokazuje w którą stronę pójdzie jej twórczość – będą to powieści inspirowane innymi książkami. W przypadku „Układu ze śmiercią” mamy do czynienia ze swobodną wariacją na temat „Dziwnych losów Jane Eyre” Charlotte Brontë; żeby nie było niejasności mottem jest cytat z tej książki.

Czytamy więc o Mary Milsky, liczącej dwadzieścia dwa lata absolwentce farmacji, która mieszka w Pittsburgu i za bardzo nie wie, czego chce od życia. Pewnego dnia wpada jej w ręce ogłoszenie, że bankier Olaf Svenson poszukuje młodej farmaceutki do prywatnego laboratorium w willi niedaleko miasteczka Brownsville. Na miejscu okazuje się, że jej zadaniem będzie sporządzanie świeżych lekarstw dla żony Svensona, Margaret, która przed siedmiu laty uległa wypadkowi samochodowemu, jest nieuleczalnie chora i musi prowadzić odosobniony tryb życia, w całkowitej izolacji od świata i której stan w ostatnich miesiącach uległ znacznemu pogorszeniu. Mary Milsky wywiązuje się dobrze z powierzonych zadań ale pewnego dnia musi udać się do Brownsville po składniki lekarstwa; w miasteczku przekonuje się, że mieszkańcy nie darzą sympatią Svensona, jego osoba budzi liczne kontrowersje, a choroba jego żony, odgrodzenie jej od świata oraz reputacja zajmujących się nią lekarzy wywołuje wielkie wątpliwości. Pogłębiają się one, gdy do willi przyjeżdża kuzyn Margaret i mówi o tajemniczym zapisie w testamencie jej ojca.

Co można powiedzieć o tej książce? Jest na pewno inna niż większość kryminałów; przede wszystkim dlatego, że samej intrygi kryminalnej nie ma tu zbyt wiele; cały czas jednak jesteśmy wręcz pewni, że Olaf Svenson coś w pokoju żony ukrywa. I mnie osobiście, kiedy się już dowiedziałem co było ukrywane, ogarnęła irytacja przeplatana z pustym śmiechem – autorka najwyraźniej uznała, że czytelnicza naiwność nie zna granic. Cóż, taki miała pomysł na tę książkę i konsekwentnie go zrealizowała; nie ukrywam jednak, że dotrwanie do jej finału wymagało ode mnie mocnego samozaparcia – szablonowi bohaterowie, rozmemłana intryga i brak większego napięcia spowodował w pewnym momencie zwykłe kartkowanie bez zgubienia wątku. Czy warto więc po tę powieść sięgać? Wydaje mi się, że nie; jest to na pewno jakaś inna jakość niż zwykle ale chyba nie warto zajmować nią sobie głowy. Ale, co ciekawe, 22 listopada 1986 roku wyemitowano w Trójce nagrane na jej podstawie słuchowisko w ramach Teatrzyku Zielone Oko; jako Mary Milsky wystąpiła bliżej mi nieznana Barbara Szyszko, a jako Olaf Svenson – Jerzy Kamas.