- Autor: Laszló Gyurkó
- Tytuł: W cieniu śmierci
- Wydawnictwo: Czytelnik
- Seria: z Jamnikiem
- Rok wydania: 1987
- Nakład: 160320
- Tytuł oryginału: A Malal Arnyeka
- Tłumacz: Tadeusz Olszański
- Recenzent: Mariusz Młyński
LINK Recenzja Macieja Szwedowskiego
I wszystko zapowiadało się naprawdę dobrze, a wyszło… Ta książka miała wszelkie zadatki na świetną książkę: surowa, gęsta, konkretna, zwięzła – i do pewnego momentu naprawdę mi się podobała; jej finał, niestety, spalił wszystko. Jest oto Jovan Kiss – Jugosłowianin, lat 51, w czasie wojny jego całą rodzinę rozstrzelano w Nowym Sadzie i od tamtego czasu stał się mściwym partyzantem, którego przyjaciele nazywali Wilczurem; teraz jest emerytowanym majorem wydziału kryminalnego milicji i właśnie przypłynął Dunajem do Budapesztu swoją motorówką „Jastrząb”.
Tutaj spotyka poznanego przed czterema miesiącami Milana Davčeka, uważanego przez policję za specjalistę w rozbrajaniu systemów alarmowych; obaj dopływają do miasta Szentendre, włamują się do tamtejszego muzeum i kradną, między innymi, złocone posążki Buddy, egipskie miniatury z terakoty oraz wykonane przez Inków figurki zwierząt, które rzeczoznawca wycenia na trzydzieści milionów forintów. Niespodziewanie jednak Kiss morduje kustosza muzeum oraz jego żonę; prowadzący śledztwo major Szöveges czuje się bezradny, gdyż stwierdza, że te morderstwa są nielogiczne i niezrozumiałe.
I wszystko szło w dobrym kierunku – surowy język, konkretna treść, solidna intryga, ostry bohater i styl zbliżony do reporterskiego; można trochę kręcić nosem na pewne uproszczenia ale na tak niewielu stronach są one raczej nieuniknione. I prawie do samego końca trzyma nas w niepewności pytanie: co sprawiło, że Jovan Kiss stał się takim bezwzględnym przestępcą? Owszem, czytamy, że był bezlitosny ale przestrzegał pewnych zasad moralnych: najpierw w partyzantce zabijał Niemców uzbrojonych czyli takich, którzy mogli zabić i jego; potem w milicji wiedział, że zabija się jedynie wtedy, gdy jest to nieodzowne – czemu więc z takim okrucieństwem zamordował dwoje niewinnych ludzi? Jak to jest możliwe, że żołnierz, który po wojnie wchodził w skład warty honorowej podczas odsłaniania w Belgradzie pomnika Nieznanego Żołnierza staje się do tego stopnia bezwzględny, że jego były przełożony, podpułkownik Vuketić, uważa, że już nie można go zatrzymać tylko trzeba go zlikwidować? I konia z rzędem temu, kto domyśli się, co popchnęło Jovana Kissa do takiego postępowania; co sprawiło, że, tak jak czytamy w pierwszym zdaniu książki, nie urodził się zbrodniarzem, a jednak przemienił się w szatana – i kto tego nie chce wiedzieć, ten niech dalej nie czyta.
Otóż przyczyniło się do tego… przymusowe przejście Jovana Kissa na emeryturę. Vuketić opowiada, że jego podwładny miał dwa zawały i musiał opuścić szeregi milicji; wkrótce doszło do kilku napadów na banki i sklepy jubilerskie w Zagrzebiu i Nowym Sadzie, a także do porwania włoskiego fabrykanta w Zadarze. I wszystko wskazuje na to, że za te przestępstwa odpowiada Jovan Kiss, któremu lekarz zalecił spokój i niewyczerpujący tryb życia – a on nie mógł wytrzymać takiej nudnej i małostkowej wegetacji. Coś w tym pewnie jest; na pewno część emerytów, zwłaszcza w służbach mundurowych, uważa, że lepiej się zużyć niż zardzewieć albo lepiej spłonąć niż powoli gasnąć – ale w tym przypadku autor chyba lekko przekroczył granicę. Wiadomo, że rozmaici psycholodzy wiele mogliby powiedzieć o frustracjach męczących mundurowych emerytów ale jakoś trudno jest mi wyobrazić sobie faceta po dwóch zawałach, który chce udowodnić sobie, że wciąż jest turbo kozakiem, a nie jakimś miękiszonem – i mogę nawet rzucić konkretnymi nazwiskami kolegów, którzy świadomi swoich niedomagań, ale trochę też i po wpływem swoich żon:-) położyli uszy po sobie i na nogi założyli kapcie, na kolana położyli termofory, z napojów zostało im tylko ciepłe mleko, a z męskich rzeczy golenie, cytując byłego prezydenta:-) Nawet powiem więcej – sam jestem jak Jovan Kiss: wiek się zgadza i od pewnego czasu korzystam z uroków mundurowej emerytury, ale jakoś nie czuję potrzeby pokazania światu, że jestem młodszy niż w rzeczywistości; owszem, wciąż lubię wziąć udział w zawodach na orientację ale już się nie zarzynam.
I trochę to śmieszne, że od kryminału niezłego ale pokracznie zakończonego dochodzimy do refleksji o życiu po życiu – i może to jest jakaś ukryta wartość tej książki? Może i tak, ale cywilni emeryci tej wartości nie dostrzegą. Jak więc ocenić tę książkę? Naprawdę nie wiem. Dla starych trepów może być pewną przestrogą – ale z drugiej strony stary trep nie po to jest starym trepem, żeby przed czymkolwiek go przestrzegać; dla czytelnika cywilnego może być… no właśnie, czym? Pretekstem do podarcia łacha? Ostrzeżeniem? Zwykłym czytadłem? Trudno powiedzieć. Ale mam za to ciekawostkę: w 1987 roku Węgrzy nakręcili na podstawie tej książki film – i w roli Jovana Kissa widzimy nie byle kogo, bo Jana Nowickiego! Co prawda głos podkłada mu Tamás Végvári, ale to już jest drobiazg; podobną sytuację mamy w przypadku Zbigniewa Zapasiewicza, który gra tutaj pułkownika i ma głos Hugó Grubera.