Georges Simenon – Żółty pies 1/2025

  • Autor: Georges Simenon
  • Tytuł: Żółty pies (Le chien jaune)
  • Wydawnictwo: Wydawnictwo Dolnośląskie
  • Seria: Seria z Gawronem (tom 6)
  • Rok wydania: 2005
  • Nakład: nieznany
  • Recenzent: Grzegorz Cielecki

LINK Recenzja Roberta Żebrowskiego
LINK Recenzja Mariusza Młyńskiego 

Genialny węch Maigreta

Zanim komisarz Maigret na dobre rozwinie skrzydła w Paryżu, gdzie zdobył pewną sławę w policyjnych kręgach, terminuje w Lotnej Brygadzie Policji i bada sprawę morderstw małych miasteczkach. Tak właśnie dzieje się w wypadku powieści „Żółty pies”, które akcja rozgrywa się w miejscowości Concarneau, liczącej obecnie nieco ponad 20 tys. mieszkańców (coś jak u nas na przykład Zambrów u nas, który wprawdzie nie ma dostępu do morza, ale do zalewu owszem).

Oto ktoś bezczelnie strzela na ulicy do pana Mostaguena, jak raz głównego handlarza win w miasteczku. Tu zaraz zapyta może paść pytanie, czy ma to jakiś związek z tytułem „Maigret i hurtownik win”, pochodzącej z póżniejszego okresu twórczości Simenona. Nie, to przypadkowa zbieżność i zapewne takich zagorzały czytelnik Simenona dostrzeże więcej, wszak trudno o brak powtórek przy 75 powieściach kryminalnych z tym samym bohaterem, że o 28 opowiadaniach nie wspomnę. Drugie pytanie, które ciśnie się na usta, to dlaczego w tytule, nie ma słowa „Maigret”. Wszak książka winna mieść tytuł „Maigret i żółty pies”. Czy chodzi to, że komisarz ma pozostać w cieniu, a na plan pierwszy wysforowuje się żółty pies, wielki i groźnie wyglądający, jak możemy przeczytać na pierwszych stronach ? Czy może chodzi o to, by odciągnąć uwagę czytelnika od postaci komisarza, a w rzeczywistości ma tu on poważniejsze zadanie niż zazwyczaj? W dużej mierze tak, bo w tym nadmorskim bretońskim miasteczku będą miały miejsce dalsze, nie mniej krwawe wydarzenia.

Wspomniany sprzedawca win zwykł był spotykać się przy kartach i trunkach z kilkoma kumplami w kafejce hotelu „Admirał”, ale urywał się pierwszy, gdyż „bał się żony”. Pozostali uczestnicy tych spotkań albo nie mieli żon, albo mieli ale się nie bali i zwykle biesiadowali dłużej. A byli to: wicekonsul Le Pommeret, dziennikarz Servieres i doktor Michous. Wszyscy szanowani i chcący za takowych uchodzić mieszkańcy miasteczka. Przybywszy na miejsce zdarzenia komisarz Maigret zaczyna śledztwo od rozpytania na okoliczność właśnie w tym gronie. Niezwykle ważna postacią okazuje się także kelnerka Emma. Podobno kelnerki wiedzą wszystko, a w każdym razie bardzo dużo. Wie to z kolei Maigret i zaczyna od ustalenia relacji Emmy z naszymi karciarzami. Okazuje się, że sypiała z dwoma z nich, z tym że z jednym rzadziej niż z drugim. Z trzecim nie sypiała, bo ten z kolei ma żonę i dlatego organizuje sobie panienki gdzieś na uboczu. W ten oto sposób „Żółty pies” nieco weksluje z kryminału w stronę dramatu mieszczańskiego, a Simenon obnaża tu bezpośrednio małomiasteczkową moralność, czyli jej brak. Pod powierzchnią powolnego rytmu życia małego miasteczka ukryte są liczne tajemnice i zaglądamy do ich wnętrza. Bo po prawdzie”Maigrety” to taki fresk społeczny w pigułce, coś jak Komedia Ludzka Balzaka, tylko o wiek później i oczywiście nieco bardziej skrótowa i powierzchowna. „Żółty pies” należy do początkowego okresu twórczości Simenona, opublikowany został w roku 1931 (podobnie jak recenzowany przez mnie „Poganiacz z „Opaczności”). Akcja obu powieści rozgrywa się na prowincji i ma zbliżona strukturę kawiarniano-środowiskową. Tu jednak zdecydowanie więcej akcji i nagłych zwrotów, choć kolejnym podobieństwem obu dzieł jest ślad prowadzący w przeszłość. Jak zwykle, Maigret dla wyświetlenia niektórych wydarzeń musi zasięgnąć nieco wiedzy spoza miasteczka. Wiemy, że komisarz cos sobie układa w głowie, cos knuje i nakońcu wyłoży karty nas stół. A to wszystko między jednym mały mpiwem, a drugim, czasem szklaneczką calvadosu (to ulubiony trunek z wczesnych Maigretów), czasem – w chłodniejsze dni – grogu. Pewne tropy uważny czytelnik z pewnością wyłowi, ale komisarz ma tu kilka asów rękawie i potrafi zaskoczyć. Nie bez kozery na poczatku wspomina sie o grze w karty. Simenon w bardzo inteligenty sposób pogrywa tu z czytelnikiem. Dlatego poduwa nam tgajemnicze listy, infrmacje o pustym w domu, w którym ktoś sie potajemnie z komś spotyka. No icały czas ten pies, niczum znak losu, pojawiajacy w w kilku klucziowych momentach powiesci. „Żółty pies” to także zgrabna opiweiść o ludzkich charakterach i demonach drzemiący w każdym z nas. Całe szczęście nie budzą sie one zbyt często.

Mimo upływu lat powiście o komisarzu Maigrecie czyta się bardzo dobrze. Można odnieść wrażenie, że w zasadzie się nie zestarzały, chociaż od publikacji pierwszych tomów cyklu zaraz będzie sto lat. I pomyśleć, że na rodzimym rynku czytelniczym królowali wówczas Marczyński, Romański i Nasielski – autorzy o których pamiętają dziś wyłącznie najbardziej zagorzali miłośnicy kryminałów. Gdyby Simenon utrzymał tempo pisania Maigretów z pierwszego roku twórczości, to cała seria zajęła by mu 7 lat, a wyszło ponad 40. No cóż, było trochę przerwy oraz setki innych tytułów nie należących do cyklu i z reguły nie będących w ogóle kryminałami. Ale i tak jest nieźle. Zainteresowanych Blizej Simenonem zapraszam oczywiście do zapoznania z z receznjami tego tytułu autorswa Klubowiczów Młyńskiego (275/2024) i Żebrowskiego (280/2022)