- Autor: Georges Simenon
- Tytuł: Śmierć Belli
- Cykl: Komisarz Maigret
- Wydawnictwo: C&T
- Rok wydania: 2006
- Przekład: Wioletta Kobylińska
- Recenzent: Mariusz Młyński
Christine i Spencer Ashby, bezdzietne małżeństwo z małego miasteczka pod Litchfield, od miesiąca goszczą u siebie osiemnastoletnią Bellę Sherman, gdyż jej matka, przyjaciółka Christine, po pilnym wyjeździe do Europy nie mogła córce zapewnić kontynuacji nauki.
Pewnego poranka Bella zostaje znaleziona uduszona w swoim pokoju; w chwili śmierci w domu przebywał Spencer Ashby ale nic nie słyszał, bo pracował na tokarce w swoim warsztacie w piwnicy. Prowadzone dochodzenie wykazuje, że dziewczyna przed śmiercią wypiła dużo whisky, a wcześniej nie prowadziła się zbyt dobrze i miała kilka romansów; to wszystko powoduje, że Ashby nie jest uważany za głównego podejrzanego. Mężczyzna ma jednak coraz większe wrażenie, że wokół niego tworzy się pustka; czuje się coraz bardziej upokorzony i zawstydzony. „Bo nie było formalnego dowodu na to, że jest niewinny. Dopóki nie odnajdą mordercy i ten się nie przyzna, nie było absolutnej pewności. A nawet wówczas znajdą się tacy, którzy będą wątpić”.
Dość przykra i przygnębiająca jest ta książka; widzimy jak wiele krzywdy może wyrządzić wydanie wyroku nie przez sąd ale przez opinię publiczną. Dyrektor szkoły w której uczy Spencer Ashby zawiesza go w czynnościach; ktoś pisze smołą literę M na ścianie jego domu, a krewny jego żony nie podaje mu ręki, bo „zakładając, że jest dziesięć procent ryzyka, że jesteś winny, to stanowi dla nas dziesięć procent ryzyka uściśnięcia ręki mordercy”. Ashby coraz częściej ma wrażenie, że jest wykluczony ze wspólnoty – ale jednocześnie zauważa, że mieszkańcy miejscowości widząc jego dramat sami „czuli się silni i czyści. Czuli się Prawem i Sprawiedliwością” i przypuszczalnie wystarczyłaby iskra, by ci ludzie o spokojnych oczach i czystych sumieniach odpalili lont. I w końcu, nie wiem na ile świadomie, a na ile pod wpływem szalonego impulsu, sam im tę iskrę dostarcza.
Georges Simenon napisał tę gorzką powieść mieszkając w Lakefield w USA i podobno na nim się wzorował tworząc miasteczko w którym mieszkają państwo Ashby; trzeba jednak przyznać, że za wzór mogło mu posłużyć takich miejsc co niemiara. Na pewno warto tę książkę przeczytać; choć popsuje samopoczucie, to na pewne rzeczy otworzy oczy. Została ona wydana w 2006 roku, a wcześniej miała trzy, a przynajmniej trzy znalazłem, edycje gazetowe – co najciekawsze, miało to miejsce na przestrzeni aż szesnastu lat: w 1968 roku w „Kurierze Lubelskim”, w 1976 roku w „Dzienniku Łódzkim”, a w 1984 w „Echu Krakowa”. Powstało też przedstawienie w ramach „Kobry” – 25 sierpnia 1980 roku pokazano na jedynce spektakl „Bella”; jako Spencer Ashby wystąpił Piotr Fronczewski, jako jego żona Elżbieta Kępińska, a jako koroner Ryan Roman Wilhelmi.