Wojt Albert – Złota igła 484/2023

  • Autor: Wojt Albert
  • Tytuł: Złota igła
  • Wydawnictwo: MON
  • Seria: Labirynt
  • Rok wydania: 1983
  • Nakład: 150250
  • Recenzent: Mariusz Młyński

LINK Recenzja Piotra Głogowskiego

Doktor Jan Makula z Instytutu Farmacji i Farmakologii po trzech latach pracy na uniwersytecie w Bengazi wraca do Polski; przebywał tam razem z doktorem Maciejem Porębskim, który wrócił do kraju dwa miesiące wcześniej. Porębski przeszmuglował przez granicę w przerobionym baku złoto, a zyskiem ze sprzedaży miał się podzielić z Makulą; nie zrobił jednak tego, bo w międzyczasie przytrafiła mu się okazja do kupna warsztatu samochodowego.

Wkrótce działalnością Instytutu zajmuje się Służba Bezpieczeństwa, gdyż niedługo ma się tam odbyć międzynarodowe sympozjum; poza tym funkcjonariuszom wydaje się dziwne, że „żaden z nich nie przywiózł do Polski nawet dolara. Przynajmniej oficjalnie…” – a przecież „na kontrakty do Afryki nie jeździ się dla przyjemności”. Tymczasem Makula zostaje znaleziony martwy w swoim gabinecie; wszystko wskazuje na zawał ale Adam Prut, dziennikarz i szwagier Makuli, podejrzewa, że mogło chodzić o zyski z handlu dolarami i złotem i zaczyna prywatne śledztwo. Wkrótce Prut zostaje znaleziony martwy w gabinecie Porębskiego w Instytucie i również przyczyną jest zawał; kluczowym dla śledztwa jest jednak fakt posiadania przez dziennikarza wpiętej w klapy marynarki chińskiej złotej igły do akupunktury.

Widzimy w tej książce całego, tradycyjnego Alberta Wojta: płytka intryga, nadmiar postaci (naliczyłem czterdziestu i przestałem), blefujący milicjanci i wszechwiedzący esbecy. Jedna jednak rzecz zawsze mi się u tego pisarza podobała: malowniczość i naturalizm godny Zofii Nałkowskiej; w niemal każdej jego książce można znaleźć jakiś smakowity cytat; tutaj mamy knajpę w której „odór alkoholu mieszał się z wyziewami z kuchni i zgniłym zapachem butwiejących desek podłogi”. I to jest chyba jedyny smaczek tej dość nijakiej powieści; obrazu jej słabości dopełnia bezbarwna okładka, co zresztą jest u Alberta Wojta chyba normą. I to chyba wszystko co można o tej książce powiedzieć.