Sławek Gertruda R. – Łzy Boga Słońca 170/2023

  • Autor: Sławek Gertruda R.
  • Tytuł: Łzy Boga Słońca
  • Wydawnictwo: MON
  • Seria: seria Labirynt
  • Rok wydania: 1974, 1990
  • Nakład: 60000
  • Recenzent: Mariusz Młyński

LINK Recenzja Michała Lorka
LINK Recenzja Ireny Kościelniak

„Łzy Boga Słońca” to książka napisana dość lekko i zgrabnie ale jednocześnie tak prosto i banalnie, że wygląda tak, jakby była powieścią dla dorastających chłopców, którzy już zaczęli wyrastać z przygód Pana Samochodzika.

Mamy oto Adama Horneta, reportera, który po rocznym pobycie w Ameryce Południowej urządza małą imprezę powitalną i podczas niej pokazuje gościom przywiezione pamiątki, wśród których są strzały zatrute kurarą. Hornet jest bardzo apodyktyczny i zazdrosny, więc kiedy jeden z gości sugeruje, że jego narzeczona, Klara Nowicka, przez wspomniany rok zadawała się z pisarzem, Piotrem Wernerem, urządza scenę po której zniesmaczeni goście rozchodzą się do domów. Wkrótce Piotr Werner zostaje znaleziony martwy; sekcja zwłok wykazuje, że najpierw został uderzony w głowę ciężkim przedmiotem, a potem otruty kurarą. Prowadzący śledztwo kapitan Michał Janowicz odkrywa, że niedługo przed śmiercią Werner, kolekcjoner antyków, kupił w „Desie” sztylet, który może posłużyć jako oryginalna klamka do otwarcia skrytki ukrytej w gdańskiej szafie znajdującej się w jednym z małych muzeów; skrytka zawiera złoto czyli tytułowe „Łzy Boga Słońca”.

I średnio oczytany czytelnik kryminałów już z tego pobieżnego streszczenia domyśli się kto może być mordercą Wernera, a kto na pewno być nim nie może. No to zabawmy się w detektywów: Klara Nowicka, która w ten sposób chciała odsunąć od siebie podejrzenia wysuwane przez Adama Horneta? Na pewno nie, to byłoby za proste. Adam Hornet, który do morderstwa wykorzystał przywiezione strzały? W żadnym wypadku, to byłoby zbyt banalne. Wydaje się więc logiczne, że Wernera otruł ktoś, kto chciał skierować podejrzenie na Horneta – a żeby stworzyć motyw morderstwa ten ktoś mówi mu, że narzeczona go zdradzała. A po co ten ktoś zamordował Wernera? Tu też logika podpowiada nam, że sztylet wypadł Wernerowi z teczki podczas imprezy u Horneta nie bez powodu. Wszystko jest więc proste, banalne i oczywiste, jakiegoś większego elementu zaskoczenia nie ma, książka toczy się jak po sznurku i nie wywołuje większych emocji. Owszem, jest kilka intrygujących spostrzeżeń obyczajowych, kilka ciekawych dialogów, brakuje propagandy i nadmiernej drętwoty, język jest płynny, lekki i potoczysty – ale jako całość wszystko jest płytkie, powierzchowne i pozbawione polotu. Szkoda czasu – chyba, że ktoś lubi takie bajeczki.