- Autor: Kłodzińska Anna
- Tytuł: Wrak
- Wydawnictwo: Czytelnik
- Seria: Z jamnikiem
- Rok wydania: 1973
- Nakład: 80000
- Recenzent: Grzegorz Cielecki
LINK Recenzja Pawła Duńskiego
LINK Recenzja Wiesława Kota
LINK Recenzja Grzegorza Musiałowicza
Kooperanci nawalają, syn poszedł w narkotyki i tylko kapitan Szczęsny może tu coś poradzić
Można się spierać, która powieść Anny Kłodzińskiej uchodzi za najbardziej kultową. Wielu wskazuje na „Wraka”. No bo narkotyki, no bo hipisi. Osobiście wolę wczesną Kłodzińską, tam gdzie jeszcze nie widać jezyka perswazji i naleciałości propagandowych. Tu już pojawiają się pierwsze objawy tejże, nie mniej czyta się za zainteresowaniem.
Początek nie zdradza głębokości intrygi. Powracający z wakacji kapitan Szczęsny zostaje poproszony o przyjrzenie się kłopotom syna inżyniera Czerwana, głównego technika fabryki „Poksyd”. Chłopak wplątał się w towarzystwo hipisów, wśród których nie brakuje narkomanów. Prorok, Słowianka, Ta Pierwsza i inni, rezydują na co dzień po pomnikiem Mickiewicza na Krakowskim Przedmieściu, a na imprezy alkoholowo-narkotykowe przenoszą się do cichego domu w Wawrze. Problem problemem, ale czy to na pewno sprawa godna kapitana Szczęsnego – wyciągać z łap narkotykowych i dilerów bananowego synalka? Tym bardziej, że Szczęsny ma przecież na głowie sprawę dwóch morderstw na Brackiej. Tak, z całą pewnością autorka czuła, że Szczęsnego trzeba czymś dociążyć i rychło okazuje się, że coś niedobrego dzieje się także ze starym Czertwanem. Zaczyna się chrzanić w zakładach „Poksyd”. Ta fabryka polistyrenu to nie w kij dmuchał. Kompleks budynków na Służewcu Przemysłowym siedem tysięcy ludzi, słowem wielki kombinat. Ktoś zaczyna bruździć inżynierowi. Giną dokumenty, kooperanci nawalają, powstają trudności ze zmianą dostawców. Słowem komplikacje w wielkim zakładzie. Do tego ktoś telefonuje do inżyniera i zaczyna go szantażować, żądając pieniędzy. Ktoś napada na małoletnią córkę inżyniera, ktoś podmienia dokumenty w jego gabinecie, ktoś sabotuje kontrakt z Anglikami na tzw. śnieżny polistyren w kostkach. I na pewno nie chodzi wyłącznie o to, że ktoś ryje pod inżynierem dybiąc na jego posadę, bo on tylko spółdzielcze lokum posiada i kierowcę do służbowej Warszawy. Wielkie mi mecyje.
Anna Kłodzińska cały czas trzymała rękę na pulsie problemów codzienności i trzeba jej to oddać. Temat hipisów i narkotyków zaczynał się uwypuklać za wczesnego Gierka. Wprawdzie Polska w siłę rosła, a ludziom żyło się dostatnio, jak głosiło jedno z głównych haseł epoki. Przemysł i lekki i ciężki rozwijały sie na potęgę, ale były i skutki uboczne. Autorka trzeźwo zauważała te węzłowe kwestie i naświetlała ich rangę na odcinku powieści popularnej. Zwracała poniekąd również uwagę na rozpad więzi międzypokoleniowej, bo rodzic nie mający kontaktu z latoroślą traci wiedzę o tym, co się dookoła dzieje.
Tytułowy „Wrak” to oczywiście określenie dwuznaczne. Wrakiem może być każdy, kto stoczy się z prawidłowego kursu swego życia i wejdzie w używki. Wrak to u Kłodzińskiej również konkretna postać, do której trudno dotrzeć, bo jest uważny. Chyba, że pojawimy w odpowiednim momencie w barze piwnym „Jantar” na Świętokrzyskiej (niestety lokal upadł lata temu i tylko tu i ówdzie można wzmiankę o nim spotkać)
Szczęsny jest pełen energii, bo odwrotnie niż zazwyczaj w powieści milicyjnej, wrócił z wczasów, a nie został wdrożony w nowe zadanie, zamiast na wczasy wyjechać, na co zwróciliśmy uwagę. Poza tym Szczęsnego nie opuszcza intuicja, ani stali współpracownicy – porucznik Kręglewski i major Daniłowicz. Mając takich ludzi możemy śmiało zmierzać do pozytywnego rozstrzygnięcia, choć szczegółów nie zdradzę. Dodajmy tylko, że „Jantar” to nie jedyne tajne miejsce kontaktowe. Innym były okolice sklepu z upominkami, w podziemiach ronda przy Rotundzie
No a wątki propagandowe, poza już wspomnianymi? Proszę bardzo:”Szczęsny jakby nie słuchając, wstał i podszedł do jednego z regałów. Dojrzał książkę, której bezskutecznie szukał w księgarniach, była to „Droga z Monachium” Reniaka. Całe szczęście dziś ten, jak inne tytuły Reniaka, a będzie ich z tuzin, można nabyć w dowolnych ilościach na rynku wtórnym, po 2-3 zł za sztukę. Dla równowagi dodajmy jednak, że kapitan Szczęsny w stosownym momencie (naprawa kaloryfera w komendzie) potrafi również zacytować Tuwima: „Droserklapa rozblindowana i ryksztosuje”. To oczywiście ze skeczu „Ślusarz”, który wciąż z łask nie wyszedł. Ostatnio widziałem do na youtubie, w wykonaniu amatorów z Chełma.
Mamy także cytat ze słynnego poematu „Skowyt” Allena Ginsberga, barda hipisów i podobno jest to pierwszy kawałek tego autora tłumaczony na nasz język.
Intuicja Szczęsnego podpowiada, że trzeba działać wielotorowo – przeniknąć do środowiska hipisów, a jednocześnie szperać w przeszłości inżyniera.
„Wrak” stanowi specyficzną mieszankę , będąc po trosze powieścią środowiskową, po trosze produkcyjną, a po trosze kryminalną; jest zarazem zestawem wielu schematów fabularnych stosowanych wcześniej przez Annę Kłodzińską, natomiast rozwiązanie wydaje się o wiele poniżej możliwości autorki – wrzucone niechlujnie, by szybko domknąć fabułę. A zatem wynik słabszy, niż można by oczekiwać. I tego szkoda. Natomiast sama narracja, zwroty akcji, dziennikarska świeżość głównego tematu, plasują „Wraka” powyżej milicyjnej średniej
Wracając z pracy będę przechodził lub przejeżdżał rowerem miejskim obok barku w „Hotelu Europejskim”, gdzie prokurator Nieświeski spotkał się z inżynierem Czertwanem i do rozmowy „zamówili zamiast kawy, śledzika i wyborową”. No cóż, gdyby miał podobny wybór też nie wahałbym się ani chwili. Kończę recenzję i zdążam.