Wojt Albert – Prawdziwy mężczyzna 78/2022

  • Autor: Wojt Albert
  • Tytuł: Prawdziwy mężczyzna
  • Wydawnictwo: Iskry
  • Seria: Klub Srebrnego Klucza
  • Rok wydania: 1988
  • Nakład: 100000
  • Recenzent: Robert Żebrowski

LINK Recenzja Grzegorza Cieleckiego
LINK Recenzja Mariusza Młyńskiego

PRAWDZIWY MĘŻCZYZNA NIE ZNA ROZPACZY

Albert Wojt to pseudonim literacki Wojciecha Sadrakuły, o którym tak naprawdę to niewiele wiadomo. Od około 1976 roku, przez 40 lat – z przerwą w latach 1981-1990 (daty nieprzypadkowe), kiedy to był radcą prawnym – pracował jako prokurator (m.in. Prokuratury Rejonowej Warszawa Żoliborz – od 1990 roku i Prokuratury Krajowej – od 2001 roku), przy czym brak jakichkolwiek informacji odnośnie jego kariery zawodowej w czasach PRL-u. Jest autorem 14 kryminałów.

Recenzowana książka liczy 191 stron, jej cena okładkowa to 380 zł (ja kupiłem ją za 6 zł), tytuł jest określeniem stosowanym wobec głównego bohatera. Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu przeszłego.

Akcja toczy się przede wszystkim w Warszawie (głównie na Pradze i Żoliborzu), Białymstoku i Sopocie. Jerzy Sumiński (wg mnie to jest główny bohater), który niedawno opuścił Zakład Karny, przyjechał z Wrocławia do Warszawy, aby tu zacząć nowe życie. Jednak już pierwszego dnia pobytu – za udział w rozróbie – z „bransoletkami” na rękach trafił do Komendy przy Cyryla i Metodego, gdzie dobę odsiedział na „dołku”. Po wyjściu dostał propozycję współpracy z miejscowym gangiem, którą od razu przyjął. Gang ten, zajmujący się przemytem dzieł sztuki do Niemiec, właśnie mierzył się z tajemniczą sprawą podmiany skradzionej przez nich ikony Świętego Jarosława na falsyfikat. Tymczasem w Lasku Bielańskim zostają odnalezione zwłoki emerytowanego milicjanta – kapitana Borkowskiego, który został zasztyletowany, a który ciut wcześniej dzwonił do Pałacu Mostowskich, by umówić się na spotkanie z jakimś funkcjonariuszem w celu przekazania ważnych informacji. To wszystko może się wydawać banalne, ale daję przestrogę każdemu, kto tak myśli, nawet samemu Prezesowi: „Zrozumcie wreszcie Cielecki, że to nie chodzi o jakieś głupie włamanie czy drobną rozróbę. Sprawa jest znacznie poważniejsza!”. Wątki połączą się w jeden, a uważny czytelnik może się domyślić zakończenia.

W powieści występuje cała plejada mundurowych: porucznik Michał Mazurek, porucznik Jan Stefański, major Kłosiński, major Pytela, kapitan Lubań, chorąży Pozorski, sierżant Snopek, kapral Jaworski, a nawet emerytowany major Wojtysław. Występuje też ciekawe narzędzie: „łamigłówka”, czyli krótka sprężyna zakończona sporą, obciągniętą skórą kulą.

Z PRL-ogizmów – w Warszawie: praska restauracja „Niedźwiadek”, żoliborska restauracja „Kosmos”, ul. Generalska (obecnie fragment ul. Radzymińskiej), sklep „Emilia”, w Sopocie: dom wypoczynkowy „Agawa”, restauracja „Mewa” i „mordownia” „Słowik”.

Książkę tę czyta się szybko, starcza na jeden wieczór, ale nie jest to dzieło wybitne, ot taki „średniak”.