Widacki Jan – Stulecie krakowskich detektywów 77/2022

  • Autor: Widacki Jan
  • Tytuł: Stulecie krakowskich detektywów
  • Wydawnictwo: Wydawnictwo Prawnicze
  • Rok wydania: 1987
  • Nakład: 30000
  • Recenzent: Robert Żebrowski

C.K. PIONIERZY POLSKIEJ KRYMINALISTYKI

Długo zabierałem się do przeczytania tej książki, bo obawiałem się, że będzie trudna, ciężka i nużąca. Obawiałem się zupełnie niepotrzebnie … Jan Widacki stanął na wysokości zadania i napisał książkę fachową, a do tego interesującą i nietrudną w odbiorze, a przecież zadanie miał niełatwe. Na zaledwie 210 stronach opisał całą historię krakowskiej kryminalistyki z lat 1834-1931.

A dlaczego postanowiłem ją zrecenzować w naszym Klubie powieści milicyjnej ? Ano dlatego, że dotyczy ona rozwoju badań wykorzystywanych w procesie dowodowym postępowań karnych – wykorzystywanych nie tylko wówczas, ale też w czasach PRL-u, jak i obecnie.

Na wstępie kilka ciekawych cytatów ze … „Wstępu”:
„Legendarny Sherlock Holmes pouczał kiedyś doktora Watsona, że idealny detektyw musi dysponować darem obserwacji, dedukcji i wiedzą. O jaką wiedzę mu chodziło ? Z wyjaśnienia Watsonowi, że jest autorem kilku monografii i podania ich tytułów: „O różnicy między popiołami rozmaitych gatunków tytoniu”, „O śladach stóp i sposobach ich utrwalania”, O wpływie zawodu na kształt ręki” wynika, że miał na myśli wiedzę, jakiej dostarcza kryminalistyka i medycyna sądowa”.
„Jeśli mówić tu będziemy o detektywach, to będziemy mieć na myśli tych, którzy budowali wiedzę kryminalistyczną, a zarazem stosowali ją w praktyce”.
„Określenie „kryminalistyka krakowska” w warunkach zaborów znaczyło tyle, co „kryminalistyka polska”. Tu bowiem, nie licząc krótkiej przerwy, działał polski uniwersytet i sądy orzekały po polsku”.

Do pionierów polskiej kryminalistyki autor zaliczył przede wszystkim: Fryderyka Hechella, Ludwika Teichmanna, Leona Blumenstoka, Leona Wachholza i Jana Olbrychta. Po przedstawieniu sylwetek naukowców, ukazał ich dorobek w dziedzinie kryminalistyki, a także ciekawsze przypadki kryminalne, w których występowali oni jako „detektywi”. Widacki nie zaniedbał również tła polityczno-historycznego, a także społeczno-obyczajowego. „Przez cały czas istnienia Wolnego Miasta [Krakowa} odnotowano tylko kilkanaście morderstw i niewiele więcej zabójstw (ówczesne prawo rozróżniało te kategorie, „morderstwem” określając zabójstwo umyślne z premedytacją)”. „Średnio na rok przypadało mniej niż 2 morderstwa i zabójstwa razem wzięte. (…) Najczęstszym przestępstwem była zwykła kradzież, a także pobicie. Sądy rozpatrywały po ponad 100 takich spraw rocznie”. „Zwalczanie tej przestępczości należało do zadań 2 komisarzy policji 1 rangi, 7 komisarzy 2 rangi, 9 komisarzy dystryktowych, 9 adiunktów przy komisarzach dystryktowych, wreszcie do 4 inspektorów i tyluż podinspektorów. Łącznie 35 ludzi działających, jeśli posłużyć się współczesną nam terminologią – w pionach operacyjnych policji”.

Odnośnie dziedzin naukowych mamy opisane następujące: toksykologia arszeniku (skupiająca się na truciźnie wszechczasów), frenologia (związek pomiędzy kształtem i budową czaszki a osobowościową charakterystyką jej właściciela), badanie śladów krwawych, ekspertyza pismoznawcz, identyfikacja sprawcy na podstawie modus operandi (wcześniej rola lekarza sądowego ograniczała się jedynie do ustalenia przyczyny śmierci, jej czasu, rekonstrukcji zdarzenia na podstawie śladów obrażeń ofiary oraz identyfikacji użytego narzędzia), patologia sądowa (obszernie opisany mechanizm utonięcia), system identyfikacji kryminalistów (na podstawie 14 pomiarów antropometrycznych, fotografii rozpoznawczej i uschematyzowanego rysopisu), daktyloskopia, badania balistyczne, serologia.

Obszernie przedstawione są następujące przestępstwa: zabójstwo Agnieszki z Grotów Żychowiczowej (to zagadka zamkniętego pokoju, a jego oględziny, jak też samych zwłok, to po prostu majstersztyk), morderstwo Ludwika Zejsznera (zwraca uwagę wzorcowa 9-dniowa akcja rozpoznawczo-pościgowa policji, a także żmudne i niezwykle wnikliwe dochodzenie w sprawie … prawdziwego imienia i nazwiska oskarżonego, który przedstawiał jako swoje cztery różne tożsamości), skrytobójstwo Tomasza Orzechowskiego (Po ekshumacji zwłok ujawniono w nich arsen. „Zgodnie z obowiązującymi wówczas regułami sztuki, jako materiał porównawczy pobrano też wióry zestrugane z trumny, próbkę ziemi z grobu denata, próbkę z sąsiedniego grobu, a ponadto jeszcze próbkę ziemi cmentarnej z miejsca, gdzie grobów jeszcze nie kopano”, w których również odkryto arsen. „W tej sytuacji trudno było biegłym odpowiedzieć na pytanie: „czy arsen dostał się do zwłok po śmierci z ziemi, czyli też został za życia zadanym?”. „Wówczas sąd zrobił rzecz z kryminalistycznego widzenia słuszną, choć może z etycznego nie najbardziej chwalebną: polecił ekshumować na tym samym cmentarzu innego nieboszczyka, spoczywającego w ziemi mniej więcej tak samo długo jak Orzechowski, a którego grób znajdował się w sąsiedztwie. (…) We wnętrznościach „nieboszczyka porównawczego” śladów arsenu nie stwierdzono. Na tej podstawie sąd uznał, że Tomasz Orzechowski został otruty arszenikiem”), morderstwo Józefa Chudoby (profos aresztu, w którym przebywali podejrzani, wpakował im do cel swoich zaufanych kryminalistów – informatorów, z których jeden wyciągnął od podejrzanego przyznanie się do winy), zabójstwo Włodzimierza Lewickiego (wykonano w sprawie eksperyment rzeczoznawczy z bronią palną i próbowano odczytać spalone dokumenty), morderstwo Władysława Druckiego Lubeckiego (wykonana została obdukcja sądowo-lekarska).

Autor wskazał założenia dotyczące pracy „detektywów”: „Nie medyk sądowy decyduje o ostatecznym kształcie śledztwa. On tylko może zebrać fakty, wyciągnąć z nich wnioski i przedstawić to władzom śledczym”. „Ocena, czy w danym przypadku miało miejsce zabójstwo, samobójstwo, czy nieszczęśliwy wypadek, opierać się musi na całokształcie okoliczności i leżeć będzie w kompetencji władz śledczych. Medyk sądowy czy chemik dostarcza jedynie części przesłanek dla takiej oceny”. „Biegły sądowy wykazać się musi dwojakimi kwalifikacjami: fachowymi i moralnymi. Kwalifikacje fachowe sprawdzić można stosunkowo łatwo, na przykład poprzez egzamin. Można je też ocenić na podstawie publikacji naukowych biegłego. Kwalifikacje moralne zaś sprawdzają się dopiero w życiu”.

Najciekawszy cytat: „Podobno jednym z największych kłopotów, jaki świat sprawia filozofom jest nie ten, że wszystko w nim jest przypadkowe, ani nawet nie ten, że wszystko jest nieprzypadkowe, ale ten, że wszystko w świecie jest niezupełnie przypadkowe”.

Książka ta – w mojej ocenie – jest naprawdę świetna. Czyta się ją bardzo dobrze z uwagi na sposób pisania, a szczególnie umiejętny rozkład proporcji pomiędzy przedstawieniami postaci, wydarzeń, badań naukowych i poszczególnych casusów, jak również unikanie niezrozumiałego dla laika słownictwa. Opisane w niej sprawy są bardzo ciekawe i wnikliwie przedstawione. Polecam ją z czystym sercem jako prequel literatury z gatunku powieści milicyjnej.