- Autor: Wołowski Jacek
- Tytuł: Porwano dziecko
- Wydawnictwo: MON
- Seria: Labirynt
- Rok wydania: 1959
- Nakład: 30000
- Recenzent: Robert Żebrowski
LINK Recenzja Grzegorza Cieleckiego
Czy ktoś widział Irenę K. ?
Jacek Wołowski (1905-1978) to pseudonim literacki Stanisława Sachnowskiego. W czasach PRL-u, w formie książkowej, wydano tylko pięć jego kryminałów. Ale Wydawnictwo „Wielki Sen” nie próżnowało i nadrobiło zaległości przerabiając jego osiem „gazetowców” na sześć książek wydanych w ramach „Serii z Warszawą”. Warto dodać, że Wołowski był też współscenarzystą filmu „Pożegnanie z diabłem” z 1956 roku (dramat obyczajowo/sensacyjno/kryminalny, uff …) . W Klubie zrecenzowano dopiero jego dwie książki, co uważam za duże zaniedbanie. Ale i to też można nadrobić.
Książka liczy tylko 80 stron. Tytuł i rysunek na okładce doskonale współgrają z fabułą. Cena okładkowa to 6 zł (ja kupiłem ją za 10 zł). Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu teraźniejszego.
Akcja książki toczy się w całości w Warszawie – na Śródmieściu, Pradze i Żoliborzu. Czternastoletnia Irena K. – córka inżyniera – „wyszła wczoraj jak codziennie do szkoły. Wróciła o drugiej po południu, a o siedemnastej jak co dzień poszła do koleżanki, mieszkającej przy ul. Puchatka. Dziewczynki przyjaźniły się w szkole i zwykle razem odrabiały lekcje. Irenka wracała zawsze do domu na kolację przed ósmą wieczór. Gdy wczoraj nie wróciła do późnej nocy, rodzice telefonowali do Pogotowia Ratunkowego, obawiając się, że córkę spotkał jakiś wypadek. Bezpośrednio po tym zadzwonił do inżyniera jakiś mężczyzna, który oświadczył, że dziewczynka została porwana. Wróci do domu tylko pod warunkiem, że inżynier złoży okup w wysokości sześćdziesięciu tysięcy złotych. Mężczyzna uprzedził, że jeśli inżynier zawiadomi milicję lub nie złoży okupu, dziewczynka zostanie zamordowana”. Nic więcej z fabuły nie zdradzę.
Jeśli chodzi o Milicję, to: sprawę prowadzi porucznik Łojek z Komendy Miasta, kierownikiem Wydziału Kryminalnego jest kapitan, jest też naczelnik tegoż Wydziału (prawdopodobnie w stopniu majora), no i Komendant w stopniu pułkownika, czyli wszystko z szarżami i stanowiskami jest jak należy. W sprawę włączyła się też Komenda Główna, a w działaniach wykorzystana została rezerwa milicji (dziś byłaby to kompania alarmowa).
Jestem pod autentycznym wrażeniem opisu czynności wykonywanych przez Milicję w sprawie o porwanie dziecka (kontrola melin, rozmowy z taksówkarzami, ustalenia na poczcie, założenie podsłuchu, wykorzystanie do obserwacji samochodów „pod przykrywką”, współpraca ze źródłami informacji, itd. – szczegółów nie przytaczam celowo), wykonywanych badań kryminalistycznych anonimu (badanie pisma, czcionki gazetowej, środka kryjącego, podkładu, kopert, kleju, odcisków palców) oraz działań zmierzających do zatrzymania sprawców i odnalezienia poszukiwanej małoletniej (sposób dokonywanych przeszukań oraz techniki wykrywania ukrytych skrytek, przejść i pomieszczeń). Jednak książka ta nie jest laurką dla MO, gdyż funkcjonariusze zaangażowani w sprawę popełniają też błędy (naczelnikowi grozi nawet sprawa prokuratorska, a jego milicjanci odnoszą poważne rany). Książka jest prosta, ale ciekawa i szybko się ją czyta. Można powiedzieć, że jest takim algorytmem działań milicyjnych przy sprawie porwania. Dużym plusem jest też to, że na końcu jest podsumowanie oraz wyjaśnienie wszystkich ustaleń i wyników śledztwa. Polecam ją kryminałologom, a sobie polecam inne książki Jacka Wołowskiego – zarówno do przeczytania, jak też do zrecenzowania.
Z PRL-ogizmów: restauracja „Krokodyl”, restauracja „Kameralna”, kawiarnia „Pod Karawaniarzem”, a także … Liga Przeciwalkoholowa.