Maj Sjöwall, Per Wahlöö – Śmiejący się policjant 215/2022

  • Autor: Maj Sjöwall, Per Wahlöö
  • Tytuł: Śmiejący się policjant
  • Wydawnictwo: Czytelnik
  • Seria: Jamnik
  • Rok wydania: 1973, 1992, 2010
  • Recenzent: Mariusz Młyński

LINK Recenzja Doroty Wizner

Wieczorem 13 listopada 1967 roku w Sztokholmie w czasie ulewnego deszczu w piętrowym, miejskim autobusie linii 47 zostaje zastrzelonych osiem osób; jedną z ofiar jest Åke Stenström, młody ale bardzo skuteczny policjant śledczy z wydziału zabójstw kierowanego przez komisarza Martina Becka.

Rozpoczyna się żmudne śledztwo; od Åsy Torell, partnerki Stenströma policjanci dowiadują się, że od trzech tygodni nad czymś intensywnie pracował, choć oni sami twierdzą, że w ostatnim czasie niczym ważnym się nie zajmowali. Tymczasem jedyna ofiara, która przeżyła strzelaninę przed śmiercią w szpitalnej sali w bardzo tajemniczy sposób odpowiada na dwa pytania: kto strzelał? i jak wyglądał? Policjanci dochodzą do przekonania, że Stenström na własną rękę prowadził dochodzenie w sprawie niewyjaśnionego przed szesnastu laty morderstwa portugalskiej prostytutki Teresy Camarão.

W zasadzie nie ma tutaj słabych punktów: świetnie poprowadzona akcja, misternie opisane śledztwo, rzetelnie przedstawione postacie bez nadmiernego rozwodzenia się nad ich przeszłością, mocne, lakoniczne dialogi i szczypta nienachalnego humoru. Jest też krytyka konsumpcyjnego stylu życia, choć jest to krytyka dość karykaturalna i przerysowana: wizja Sztokholmu ogarniętego przedświątecznym zakupowym szaleństwem wygląda wręcz jak na obrazach Boscha. Lewicowość autorów widać też w niektórych postaciach: aspirant Ullholm jasno mówiący, że jest zwolennikiem prawicy to malkontent tępiący socjalistów, młodzież i obcokrajowców, ze szczególnym uwzględnieniem Żydów. Mówiąc krótko: polecam tę książkę tym, którzy w kryminałach szukają lakoniczności i konkretu; jest tu 220 stron, a nie można przegapić żadnej.

I jeszcze kilka kwestii technicznych: książka ma cztery polskie wydania – pierwsze z 1973 roku ma najlepszą okładkę, a inspiracją dla niej była koperta płyty Charlesa Penrose’a „The Adventures of the Laughing Policeman” z 1922 roku; córka Martina Becka dała mu tę płytę w prezencie wigilijnym, więc taka okładka książki jest logiczna i ma sens. Tego sensu pozbawiona jest z kolei najgorsza okładka wydania z 1992 roku – szubieniczny sznur nie wiadomo czego ma dotyczyć; dwa pozostałe wydania z 2010 roku mają już okładki takie sobie, szkoda tylko, że wydawnictwo Amber na tym tytule zakończyło wydawanie serii „Kryminały z klasą”, pozostałe tytuły wydało już jak zwykłe czytadła. Zadałem też sobie trochę trudu i porównałem ze sobą wydania z 1973 i 2010 roku – przede mną uczyniła to w 2018 roku magister Marcela Stelmach z Uniwersytetu Jagiellońskiego w pracy „››Den skrattande polisen‹‹ autorów Maj Sjöwall i Per Wahlöö – porównanie dwóch polskich przekładów” i przeanalizowała tam 38 różnic. Jest kilka rozbieżności, powiedzmy, ideologicznych: na przykład córka komisarza Becka w 2010 roku ma na torbie znaczki Narodowego Frontu Wyzwolenia Wietnamu Południowego, a w 1973 roku ma naklejki ONZ – z czego wynikła ta asekuracja, skoro Wietkong był popierany przez ZSRR? Różnice ideologiczne to jedno ale jest całe mnóstwo rozbieżności w tłumaczeniu, zwłaszcza liczebników – Martin Beck jest w policji 20 lat czy 24? Jest żonaty od osiemnastu lat czy od siedemnastu? Fiński pistolet maszynowy nazywa się Suomi 37 czy Suomi 38? W jego bębnie mieści się siedem nabojów czy siedemdziesiąt? Jest też jedna dość pocieszna ciekawostka: Ronald Reagan mówiący, że Wietnam trzeba zalać asfaltem w książce z 1973 roku nazywa się Ronald Keagan. Z czego wynikają te różnice? Z niechlujności tłumaczenia? Z braku solidnej korekty? Trudno powiedzieć, bo sama treść w obydwu książkach jest podobna, trzeba jednak przyznać, że wydanie z 2010 roku jest jakieś żywsze, świeższe i współcześniejsze – to powoduje, że właśnie ono jest przeze mnie polecane.