Kłodzińska Anna – Zemsta „Wilka” 271/2022

  • Autor: Kłodzińska Anna
  • Tytuł: Zemsta „Wilka”
  • Wydawnictwo: MON
  • Seria: seria Labirynt
  • Rok wydania: 1990
  • Nakład: 60000
  • Recenzent: Mariusz Młyński

LINK Recenzja Ewy Helleńskiej
LINK Recenzja Grzegorza Cieleckiego

Porównanie samych tylko stopek redakcyjnych dwóch książek Anny Kłodzińskiej, których wydanie dzieli zaledwie osiem miesięcy pokazuje w jak odmiennych rzeczywistościach ukazały się na rynku: „Śmierć za karę” ze stycznia 1990 roku miała nakład 160 000 egzemplarzy, kosztowała 2100 złotych, a skontrolował ją cenzor A-96; wydana w lipcu „Zemsta ››Wilka‹‹” miała już nakład o 100 000 mniejszy, żaden cenzor jej nie przejrzał i nie wiadomo, ile kosztowała. Takie były realia transformacji ustrojowej; treść „Zemsty ››Wilka‹‹” również stara się za tą transformacją nadążyć ale udaje się to jej tylko częściowo.

Akcja zaczyna się w sierpniu 1989 roku; ludzie zapatrują się na „ogólne porozumienie narodowe” ale nie umniejsza to faktu, że towar w sklepach drożeje z dnia na dzień. W Warszawie grasuje morderca właścicieli szarych volkswagenów – najpierw w parku zostaje zadźgany nożem inżynier elektronik Jerzy Ilnicki, a wkrótce zostaje zastrzelony technik budowlany Waldemar Jasieński; dodatkowo na jednej z budów robotnicy znajdują worek ze szczątkami kobiety. Śledztwo prowadzą młodzi oficerowie wydziału zabójstw, Jan Marecki i Włodzimierz Adamczyk; ich pracę nadzoruje podpułkownik Szczęsny, po odejściu na emeryturę pułkownika Daniłowicza nowy szef wydziału, „wciąż jeszcze nie przyzwyczajony ani do stanowiska, które objął zaledwie tydzień temu, ani do stopnia, którego mu nie dawano tyle lat, choć należał się od dawna”. Milicja nadaje sprawie kryptonim „Wilk”, gdyż morderstw dokonuje człowiek w masce wilka.

Wydaje mi się, że Anna Kłodzińska „Zemstą ››Wilka‹‹” trochę nieświadomie urządziła pogrzeb kryminału milicyjnego. Okoliczności życia trochę się zmieniły, Władysław Pasikowski już pewnie przymierza się do pokazania prawdziwej twarzy milicji w „Psach”, a u pani Anny po staremu. Ja doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że piewczyni socjalizmu i wielbicielka Feliksa Dzierżyńskiego nie dokona z dnia na dzień spektakularnej wolty i nie zmieni poglądów ale niech ten wizerunek stróżów prawa nie będzie taki banalny i krystaliczny. Nieomylni milicjanci bez żadnych wątpliwości z miejsca wiedzą, że zakopany w worku szkielet to musi być żona człowieka z masce wilka, który szuka jej kochanka, wszyscy przyjmują to za pewnik i przez 2/3 książki tym tropem idą – a mi brakuje tu jakiejś niepewności, jakiegoś zawahania, czegoś, co pokazałoby, że milicjanci ulepieni są z tej samej gliny, co reszta świata. Książka jest rozpaczliwie naiwna – nie dość, że milicja jest aż do przesady skuteczna, to jeszcze sam morderca jest aż do przesady głupi: jego tytułowa zemsta jest prowadzona idiotycznie, bez ładu i składu i wręcz przypadkowo. I jak tu się dziwić stwierdzeniu Szczęsnego, że nikt się nie garnie do pracy w milicji, „coraz więcej wolnych etatów. Uciekają chłopcy, a nowi nie przychodzą. Niektórzy koledzy źle znoszą atmosferę, jaka wytworzyła się wokół milicji”, skoro autorka, znając doświadczenia ludzi z milicją w latach 80. kreuje tak bardzo nierzeczywisty obraz świata? Pojawia się też coraz bardziej niepokojący:-) element: w M-2 Szczęsnego już na dobre zagnieździła się tajemnicza Anka, która zaprowadza tam swoje porządki – czyżby Kłodzińska chciała wprowadzić kobietę w życie zatwardziałego kawalera, tak jak Chandler zrobił z Philipem Marlowe w „Playbacku”?

Jest to ostatnia książka pisarki opublikowana pod jej prawdziwym nazwiskiem; w 1991 roku pojawił się jeszcze „Wynajęty morderca” wydany pod pseudonimem Stanisław Załęski. I zastanawiam się nad jedną rzeczą: jak Kłodzińska pisałaby kolejne książki? Czy dalej byłyby to laurki ku czci stróżów prawa? Czy nie byłaby to jednak już karykatura? Czy czytelnicy, którzy po 1989 roku zachłysnęli się zachodnią sensacją nie wyśmialiby takich książek jak „Zemsta ››Wilka‹‹”? Może Kłodzińska była tego świadoma i dlatego już więcej nie pisała? A może sama, widząc, że Wydawnictwo MON obcięło nakład jej książki o ponad 60% w porównaniu z poprzednią doszła do przekonania, że jej czas już się skończył? Takie właśnie rozmyślania towarzyszyły mi po przeczytaniu tej książki, bo jeśli chodzi o samą treść, to w mojej głowie nie pozostało właściwie nic – jest ona po prostu słaba i szkoda na nią czasu.