- Autor: Karo Dominik
- Tytuł: Skorpion czeka na mordercę
- Wydawnictwo: MON
- Seria :Labirynt
- Rok wydania: 1989
- Nakład: 160000
- Recenzent: Mariusz Młyński
Powieść jest dość kuriozalna, bo przypomina wczesne „kryminałki” Krzysztofa Kąkolewskiego – narrator namawia swojego kolegę, kapitana Czarnotę, do towarzyszenia mu w śledztwie dotyczącym śmierci młodej kobiety. Śledztwo wlecze się dwa miesiące, rozłazi się na wszystkie strony, pojawia się trup drugiej kobiety, a tymczasem autor snuje jakieś prywatne dygresje i nie zauważa, że Czarnota wykorzystuje go do rozpracowania grupy zajmującej się przestępczością gospodarczą w polonijnych spółkach – o czym zresztą sam Dominik Karo pisywał w „Detektywie”. Powieść jest jednak bardziej książką o pisaniu książki; autor, niczym Fellini w „Osiem i pół” przedstawia nam siebie miotającego się między rozmaitymi pomysłami na reportaż, kryminał albo filmowy scenariusz – i w efekcie książka jest chaotyczna, męcząca i drętwa i sprawia wrażenie napisanej na siłę. W chwili rozpaczliwej bezradności autor sam przyznaje: „Zamarzyła mi się wspaniała powieść kryminalna. Tymczasem, niestety, nic z tego nie wychodzi” – może taki autorski ekshibicjonizm komuś odpowiada, ja osobiście jestem absolutnie nieprzekonany.