Zeydler-Zborowski Zygmunt – Dziewczyna w męskiej koszulce 22/2014

  • Autor: Zeydler-Zborowski Zygmunt
  • Tytuł: Dziewczyna w męskiej koszulce
  • Wydawnictwo: Iskry
  • Seria: Ewa wzywa 07
  • Zeszyt nr 51
  • Rok wydania: 1973
  • Nakład: 100275
  • Recenzent: Wiesław Kot

LINK Recenzja Norberta Jeziolowicza
LINK Recenzja Wiesława Kota (inna)

Z wariatkami nigdy nie wiadomo

„- Żona Godlewskiego zamieszkała w mieszkaniu swego byłego męża i piła jego mleko, aż wreszcie ktoś ją zamordował.” – od tej przenikliwej uwagi pewnego oficera śledztwo nabiera tempa.

A jest co śledzić. I nie chodzi o to bynajmniej, że ktoś został radykalnie ukarany za konsumpcję cudzego mleka! Nic dziwnego, że major Downar wydaje fundamentalną dyspozycję: „- Najprzód musimy ustalić konkretne fakty i dopiero w następnym etapie próbować sobie jakoś te fakty kojarzyć.” Od razu wiadomo: po takiej dyrektywie śledztwo ruszy migiem. Zwłaszcza, że milicja nie zwykła zostawiać oficera śledczego samemu: „Downar był dobrej myśli. Nie tracił nadziei, że skoordynowana współpraca wszystkich komend wojewódzkich i powiatowych da wreszcie pożądane rezultaty.” Przecież samych województw mieliśmy wtedy 49!

Na komendę na Wilczej wpada wieczorem całkiem niezła laska i bez dania racji bluzga na oficera dyżurnego „jak przedwojenny dorożkarz”. Nie trafia jednak pod celę, o co wyraźnie się prosiła, lecz – jako potencjalnie szurnięta – na pogotowie. Gdzie z miejsca zostaje zaciukana nożem sprężynowym. Podobnie jak pewna rozwódka w mieszkaniu na Saskiej Kępie, której to rozwódki nie powinno tam być. Więc zespół Downar-Olszewski-Pakuła biorą się do przetrząsania branży piosenkarskiej, o którą obie panie zahaczały. Przewijają się więc tekściarze, kompozytorzy, Sopot z jego Festiwalem, molem… Zdarzy się wyskok do Kazimierza, a nawet samych Puław. Wszystko po to, by się okazało, że tłem tej rzeźni jest przemyt heroiny, zwanej tu fachowo „białym proszkiem”. Szlak przemytu nie zostaje zarysowany zbyt jasno: wydaje się biec z Ameryki Południowej transferem przez Polskę na Zachód Europy. Dlaczego polskie ogniwo jest tu niezbędne, nie zostaje doprecyzowane.
Do tego przyplątuje się handel żywym towarem, czyli „sprzedawanie” polskich dziewcząt do angielskich klubów. To też nieco problematyczne, bo te dziewczyny same się proszą, by je „sprzedać”.
A jak która nie zostanie „sprzedana”, to zaraz leci z mordą na posterunek MO. A potem same kłopoty…

Ta skromna „Ewa…” zapodaje sporo o Polsce późnego Eda. Bo zobaczmy:
Niższy funkcjonariusz milicji opisuje urodziwą kobietę: „Sierżant uśmiechnął się. — Niczego sobie. Taka więcej… tego…”
Lekarz pogotowia o swej pracy w weekend: „- Wie pan, jaki tu u nas ruch. Dziś sobota.”
Downar w rozmowie z przedstawicielem estrady:
„- Chcielibyśmy się dowiedzieć gdzie pan pracuje, co pan robi?
— Ja nigdzie nie pracuję. Jestem poetą.
— Poetą. Żyje pan z poezji?
— Piszę teksty piosenek.
— Ciekawe zajęcie i zdaje się, że intratne.”
Opinia faceta, który kręci się koło polskiej piosenki: „Młody człowiek uśmiechnął się z pewną wyższością.
— Zasadniczo nie zajmuję się piosenkarstwem, ale mógłbym coś zaśpiewać. To przecież nie takie skomplikowane.”
Downar w rozmowie z estradowcem na temat chorób zawodowych w milicji:
„— Czy można pana czymś poczęstować? Mam w lodówce dżyn, wermut. Mógłbym przyrządzić cocktail. Co pan na to?
Downar potrząsnął głową — Nie, nie, dziękuję bardzo, ale nie pijam alkoholu. Wątroba.”
Na temat funkcjonowania PLL „Lot”: „Na lotnisku było zamieszanie. Pasażerowie klnąc i złorzecząc, czekali na swoją kolejkę. Okazało się, że sprzedano więcej biletów aniżeli było miejsc w samolocie.”
Downar podrywa dziewczynę (służbowo): „— Widzę, że ma pan zamiar mnie poderwać — powiedziała z wystudiowaną nonszalancją. — Ostrzegam pana jednak, że to nie takie proste.
— Jestem już w tym wieku, że rzeczy proste mnie nie ekscytują — odparował Downar.”
Ten sam podryw. Downar pozuje na „niebieskiego ptaka”:
„- Nie skarżę się na trudności finansowe.
— Czy można wiedzieć, gdzie pan pracuje?
— Och, gdybym pracował, to nie miałbym pieniędzy — roześmiał się Downar.”
Sopocie w sezonie. Opinia oficera milicji: „- To teraz zbiorowisko najrozmaitszych mętów, większych i mniejszych hochsztaplerów, łobuzów, kombinatorów i zwykłych złodziei. Będzie jeszcze gorzej, jak się zacznie festiwal piosenki.”
Jak to się czasy zmieniają. Kolega z Gdańska pośredniczy w wynajmowaniu kwatery prywatnej dla Downara. Rekomenduje: „— No… kwaterę masz zapewnioną — uśmiechnął się z zadowoleniem Borowiak. — Kobiecina trochę gadatliwa, ale można się obronić. Ważne jest to, że pluskiew u niej nie ma.” Dzisiaj rozumielibyśmy „pluskwy” jako urządzenia podsłuchowe, ale w roku 1973 chodziło tylko o insekty.
Diagnoza sytuacji na rynku pracy autorstwa milicjantów: „- Bez sprawy i bez wyroku dałbym mu na ślepo dziesięć lat.
Downar pokiwał głową.
— Zgadzam się z tobą, ale w ten sposób musielibyśmy trochę za dużo ludzi pozamykać. Miejsca by nie wystarczyło. Niestety, całe tabuny takich niebieskich ptaków wałęsają się po kraju. Nie wiadomo skąd biorą pieniądze na samochody, dziewczyny, lokale kategorii „S”?”
Z językiem polskim Zeydler-Zborowski radzi sobie całkiem nieźle. Choć: „Dochodzenie posunęło się duży krok naprzód.” Czy: „Rewizję wozu przeprowadzono z drobiazgową pedanterią.”
No i plon intelektualny tego zeszytu. Coś, co jest zawsze aktualne, czego słuszność potwierdziły wieki, co przetrwa. Złote myśli. Jak na jeden skromny zeszyt – całkiem sporo:
Koniecznie trzeba się przystosować do każdej sytuacji.
Kawa podnosi ciśnienie i podnosi na duchu.
Młodzi miewają teraz pomysły nie z tej ziemi.
Pieniądze są po to, żeby człowiekowi umilały życie.
Z wodą nie ma żartów.
Z samej wyobraźni trudno się utrzymać.
Czasami miło jest odejść od ustalonych zasad.
Trzeba dużej umiejętności i dużego doświadczenia życiowego, żeby przez dłuższy czas prowadzić lekką, ożywioną rozmowę i właściwie nic nie powiedzieć.
Życie, niestety, nie zawsze bywa wesołe.
Powiadają, że kto pyta nie błądzi.
Dzisiaj nigdy nic nie wiadomo: hrabia wysławia się jak bandzior, a bandzior, jak hrabia. Czasem trudno się połapać.
Różne ludzie miewają dziwactwa, szczególnie w świecie artystycznym.
Na Saskiej Kępie łatwiej znaleźć trochę ochłody i cienia. Promienie słońca nie atakują tu z taką zawziętością.
Z tymi aktorami to nigdy nic nie wiadomo.
Po co mówić o rzeczach, które już nigdy nie wrócą?
Łatwiej porwać cały samolot aniżeli w powietrzu poderwać dziewczynę.
Każdy pretekst do zaczepienia nieznajomej dziewczyny jest dobry, a czym głupszy, tym lepszy.
Różne się rzeczy dzieją tam w powietrzu. Szmugiel narkotyków także się zdarza.
Porządne, wartościowe kobiety często szaleją za opryszkami.
Z wariatkami nigdy nie wiadomo.
Na ludziach nigdy nie można polegać. Jak się samemu coś załatwi to człowiek jest pewny.
Roi się u nas od dziewcząt, które marzą o artystycznej karierze zagranicznej.
Mężczyźni czasem są bardzo dziwni.
Małżeństwo, to w ogóle dosyć skomplikowana sprawa.
Kobiecie wystarczy czasem jedno spojrzenie na mężczyznę, żeby się zorientować co to za typ.
Jak się bawić, to się bawić.
Czasami trzeba porozmawiać i o przykrych sprawach.
Człowiek mający czyste sumienie nie potrzebuje niczego się obawiać, a w każdym razie nie milicji.
Bez ryzyka niewiele można zdziałać
I wreszcie to, co najcenniejsze ze skarbczyka myśli majora Downara. Czego nieprzemijającą słuszność autor niniejszego potwierdza całym swoim życiem:
„Żeby skutecznie zwalczać alkohol należy naprzód zapoznać się dokładnie z jego działaniem na ludzki organizm.