Roy Jacek – Romans ze śmiercią 21/2014

  • Autor: Roy Jacek
  • Tytuł: Romans ze śmiercią
  • Wydawnictwo: Wielki Sen
  • Seria: Seria z Warszawą
  • Rok wydania: 2014
  • Nakład:
  • Recenzent: Marzena  Pustułka

Trupy, szczupaki i zatopione U-Booty 

Kiedy kilka dni temu otrzymałam od Prezesa kilka zamówionych książek  bez wahania w pierwszej kolejności sięgnęłam po książką Jacka Roya „Romans ze śmiercią”.

Dlaczego w pierwszej kolejności? Ponieważ bardzo zaintrygowały mnie aż chyba cztery interesujące klubowe recenzje tytułu „Czarny koń zabija nocą” , a ja do tej pory nie miałam okazji zapoznać się z twórczością tego autora ( nadal chyba nie wiemy, kto skrywa się pod tym pseudonimem). No cóż , przyznaję, że poczułam się lekko rozczarowana. Przede wszystkim zdziwiłam się niepomiernie, że gdy w tajemniczych okolicznościach zostaje zamordowany niemiecki płetwonurek, prowadzący wraz z polska ekipą badania na Jeziorze Wicko Wielkie (lub Małe – straciłam w pewnym momencie orientacje ) w pobliżu wyspy Wolin, to do śledztwa zostaje skierowany ….pułkownik Szamański!  Jeżeli pułkownik prowadzi śledztwo, to kim jest jego szef?  Generałem?!!  Czytam polskie kryminały od… nie, nie napiszę od ilu lat, bo ktoś powie , że ludzie tyle nie żyją, ale z taką sytuacją jeszcze się nie spotkałam. To zawsze pułkownik milicji był tym starym, doświadczonym ( bardzo często przeszedł szlak bojowy od Lenino do Berlina ) , który stanowczo, ale sprawiedliwie oceniał prace różnych majorów i kapitanów i prostował kręte ścieżki ich śledztwa.  Tym bardziej nie spotkałam się z sytuacją, że polska milicja ( szczególnie pułkownik i generał ! ) całkowicie przekazuje śledztwo w ręce amatora detektywa, nawet, żeby był najbardziej genialny. Na dodatek zostaje on wyposażony w bardzo kosztowny sprzęt i wyjątkowe uprawnienia. Taka sytuacja nie ma po prostu usankcjonowania  prawnego, nigdzie, nie tylko w Polsce.  Genialny Arystoteles Bax rozpoczyna śledztwo od udanego połowu  szczupaków oraz romansu z jedną z głównych podejrzanych. Piszę głównych, ponieważ na początku nie ma tych podejrzanych  zbyt wielu. Ekipa była skromna. Jeden z jej członków , student Wyższej Szkoły Morskiej w Szczecinie ginie w tajemniczych okolicznościach miesiąc wcześniej. Podobno awaria sprzętu. Pozostaje docent Wielicki, kierownik grupy, panna Tarczyńska , wykwalifikowany płetwonurek , oraz , również płetwonurek Jureczek Zimecki. Do tego od biedy możemy jeszcze dodać rodzinę rybaków, u których mieszkają  nasi nurkowie, a więc starego Szpaka i jego dwóch synów, też rybaków zresztą. Jureczek szybko odpada z grona podejrzanych, ponieważ sam  zostaje   zamordowany,  w taki  sam sposób jak Eryk Bauer – nożem w plecy.  Żeby jednak nie było nam nudno na miejsce zjeżdżają niemieccy przyjaciele Eryka – Gizela Reader i jej brat oraz Karl Lehmann , również przyjaciel i  pracodawca Eryka. Arystoteles przesłuchuję najpierw Gizelę  Oto jej opis : „Gizela Reader odznaczała się specyficzną urodą typowej Szwedki. Proste rysy twarzy, proste blond włosy, jasne oczy”.  Po prostu ręce mi opadły. Albo coś jest specyficzne, albo typowe! Jedno drugie wyklucza . Na dodatek , dwie strony dalej  o tej samej  Gizeli czytamy „ rudowłosa Niemka”!! Czyżby autor po dwóch stronach zapomniał jak opisał  jedną z istotnych postaci? I tak dalej, i tak dalej, a podejrzanych jest coraz więcej. Mimo to  genialny detektyw w końcu prawie zapomina, po co przyjechał nad jezioro , a co tam śledztwo, ale zaraz rozwija skrzydła – wiezie nas do Hamburga z taką obojętnością jakby to były Police, mało tego potem z równą nonszalancją udajemy się do Genewy, i dopiero tam poznajemy rozwiązanie zagadki. Przyznaję, że jest ono dość interesujące, ale na pewno nie jest wynikiem logicznie następujących po sobie wydarzeń , a raczej zostaje przez Arta po prostu „ wyciągnięte z kapelusza” . Nie lubię, gdy  książkowy lub filmowy detektyw nie dzieli się z czytelnikiem (lub widzem ) posiadanymi informacjami ( wnioski powinniśmy wyciągać sami ) , a na końcu okazuje się, że on wie wszystko, a my nic. Moim zdaniem ,  tak nie powinien być skonstruowany dobry kryminał. U Agaty Christie byłoby to nie do pomyślenia.  Zresztą ,  prawie od początku książki wiedziałam, kto jest mordercą – ta informacja jest po prostu zawarta w tytule.