Edigey Jerzy – Ostatnie życzenie Anny Teresy 32/2012

  • Autor: Edigey Jerzy
  • Tytuł: Ostatnie życzenie Anny Teresy
  • Wydawnictwo: Kurier Polski, Wielki Sen
  • Seria: gazetowiec, Seria z Warszawą
  • Rok wydania: 1978-1981, 2010
  • Recenzent: Dorota Samborska

LINK Recenzja Piotra Kitrasiewicza
LINK Recenzja Tomasza Kornasia

Kto przelewa krew człowieka, przez człowieka zostanie przelana jego własna krew?

W niewyjaśnionych okolicznościach, z niewiadomego powodu zostaje brutalnie zamordowana trzyletnia dziewczynka.

Jej skrwawione kilkunastoma ciosami, obnażone ciało zostaje znalezione w łóżeczku, w którym pod nieobecność rodziców i z ich nakazu miała spokojnie zasnąć. Nie ma śladów włamania ani odcisków palców, a jednak ktoś wszedł, zabił dziecko i niepostrzeżony wyszedł. Jaki jest motyw tej okrutnej zbrodni? Kto i dlaczego miałby dopuścić się takiego czynu? Czy jest to zbrodnia doskonała?

Emeryt w Polsce Ludowej ma dużo czasu. A jego dzień wyznacza mantra powtarzających się czynności i zdarzeń — przygotowywanie posiłków, czytanie, spacery, niewinne podpatrywanie ulicznego życia… . Nie inna jest wigilia pierwszego dnia lata 1977, może tylko nietypowo jak na te porę roku pochmurna i senna. Na spacerze, jak zazwyczaj, starszy pan spotyka małą Elę, jak zazwyczaj częstuje ją czekoladkami, a potem, także jak zazwyczaj, pogrąża się w lekturze. Całe deszczowe popołudnie oddaje się sjeście, ale przed wieczorem, gdy wyjdzie na balkon, by, jak zwykle poobserwować sobie ludzi, ujrzy w oknie należącym do mieszkania małej sąsiadki… tamtą kobiecą twarz, twarz wykrzywioną grymasem nienawiści i okrucieństwa. Ta twarz nie jest obca panu Antoniemu — widział ją już parokrotnie i zawsze w jakimś związku z małą Elą. Starszy pan staje się świadkiem koronnym tego morderstwa.

Ostatnie życzenie Anny Teresy to typowy kryminał sądowy. Jego autor, Jerzy Edigey chętnie sięgał (i z dobrym skutkiem) po ten rodzaj powieści, co ułatwiał mu jego właściwy zawód (był adwokatem), wpisując się w dzieje gatunku spopularyzowane w XIX wieku przez również piszącego adwokata — Leo Belmonta (np. Przy drzwiach zamkniętych). Opisany powyżej skrawek fabuły to retrospektywa akcji właściwej. Retrospektywa kluczowa, która znajdzie swoje zwielokrotnione odbicia w procesie sądowym.

Tytułowe, makabryczne „ostatnie życzenie” wskazuje na zasadniczy, jak się zdaje przedmiot rozważań moralnych tekstu — karę śmierci, na którą zostaje skazana, kategorycznie nie przyznająca się do winy zabójczyni. W zasadzie od początku wiadomo, kto zabił (całkiem inaczej niż w podobnej powieści J. E. Przy podniesionej kurtynie), kolejne odsłony dają również odpowiedź — dlaczego? Z wszelkimi niuansami socjologicznymi, medycznymi, psychologicznymi i patologicznymi. Uwaga skupia się na problemie kary śmierci i odpowiedzialności za jej wykonanie. Czy stary, spokojny człowiek weźmie na swoje sumienie śmierć tej kobiety? Czy istnieje obiektywna prawda? Czy społeczeństwo ma prawo odebrać życie, nawet tak straszliwej morderczyni? Ale pytania te rodzą kolejne: czy ktokolwiek ma prawo wybaczać w imieniu zabitych?

Dziś, gdy kara śmierci została przez polskie prawo zniesiona (w 1998), a za zabójstwo w najgorszym razie zastąpiona dożywotnim więzieniem, jako jedynym możliwym aktem sprawiedliwości w cywilizowanym kraju, dyskusje na ten temat raz po raz odżywają, dzieląc społeczeństwo na zwolenników i przeciwników. Problem staje się wręcz metafizyczny, gdy do tych dyskusji przyłącza się autorytet Kościoła. Powieść Edigeya wprowadzona na rynek księgarski przed dwoma laty okazuje się wciąż aktualna, mądra, skłaniająca do refleksji o niejednoznaczności rozstrzygnięć, ale też o prawie do wybaczania, o łagodzącym upływie czasu i o ludzkiej dobroci.