Edigey Jerzy – Ostatnie życzenie Anny Teresy 196/2010

  • Autor: Edigey Jerzy
  • Tytuł: Ostatnie życzenie Anny Teresy
  • Wydawnictwo: Kurier Polski, Wielki Sen
  • Seria: gazetowiec, Seria z Warszawą
  • Rok wydania: 1978-1981, 2010
  • Recenzent: Piotr Kitrasiewicz

LINK Recenzja Tomasza Kornasia
LINK Recenzja Doroty Samborskiej

Jest to nietypowa powieść popularnego w okresie PRL autora tzw. kryminału milicyjnego, Jerzego Edigeya.

To co odróżnia ją od innych jego powieści, takich jak „Strzały na rozstajnych drogach”, „Czek dla białego gangu”, „Śmierć jubilera” czy „Zbrodnia w południe”, to jej sądowy charakter. Większość akcji rozgrywa się na sali rozpraw, a czytelnik poznaje relacje świadków oraz śledzi starcia i potyczki słowne pomiędzy prokuratorem a obroną, jak również interwencje i komentarze Wysokiego Sądu. Nietuzinkowa jest sama sprawa, bo dotyczy ona zabójstwa z premedytacją popełnionego na małej dziewczynce. Oskarżoną jest była żona ojca dziecka, który po odejściu od chorobliwie zazdrosnej kobiety związał się z inną, bardziej „normalną”, i spłodził jej śliczną i wesołą Elżbietkę. Okrutny mord popełniono, kiedy dziecko było samo w domu, a jednym świadkiem był mieszkający w kamienicy naprzeciwko emeryt, który stojąc na balkonie zobaczył w oknie sąsiadów wykrzywioną nienawiścią twarz kobiety zasłaniającej firanki. Kobietę tę znał już z widzenia, bo przychodziła na pobliski plac zabaw i obserwowała z wyraźną niechęcią bawiące się dziecko. Zeznania Antoniego Cielentniewskiego miały kluczowe znaczenie w śledztwie i pomimo wysiłków dwóch adwokatów oskarżonej doprowadziły do jej skazania na śmierć. Ale podczas apelacji o łaskę skazana wystosowała do Rady Państwa podanie z prośbą, żeby przy jej egzekucji obecny był człowiek, którego w swoim mniemaniu uznała za winnego jej skazania – właśnie emeryt, jedyny świadek. Bo Anna Teresa przez cały czas utrzymywała, że jest niewinna, a jej ostatnie życzenie sprawiło, że emeryta zaczęły ogarniać skrupuły, chociaż nie miał wątpliwości, że jego obserwacja dokonana z balkonu krytycznego letniego wieczora nie była pomyłką.
Powieść drukował w odcinkach „Kurier Polski” w 1979 roku, a niniejsza edycja jest jej pierwszą książkową. I jest ona czymś więcej niż tylko ciekawostką rodem z PRL-u mogącą zaciekawić grono wielbicieli tamtej literatury, bo moim zdaniem jest to być może jedyna powieść Edigeya warta wznowienia – a raczej osobnego wydania – właśnie dzisiaj.