- Autor: Krzysztoń Barbara
- Tytuł: Człowiek w czarnym kapeluszu
- Wydawnictwo: KAW
- Seria: seria Czerwona Okładka
- Rok wydania: 1977
- Nakład: 100000
- Recenzent: Mariusz Młyński
LINK Recenzja Tomasza Kornasia
LINK Recenzja Ewy Helleńskiej
W krakowskiej dzielnicy Olsza zostają znalezione w rowie zwłoki mężczyzny o nazwisku Bargieł; sekcja wykazuje, że denat zapił się na śmierć ale, co ciekawe, alkohol nie został wypity ale dożylnie wstrzyknięty.
W podtarnowskiej wsi Bylice mówiono na niego „Królikarz”, gdyż w dni targowe handlował w pobliskim miasteczku skórkami królików. Znający go ludzie twierdzą, że to było stare, wstrętne dziadzisko i pijak, który chodził ubrany jak ostatni oberwaniec; po Bylicach krąży jednak plotka, że skupował od chłopów dolary i miał forsy jak lodu. Przeszłością Bargieła bardzo się interesuje krakowska bibliotekarka Irena Tuszyk – okazuje się, że jej chłopak, Stefan Komylski przegrał na wyścigach i w karty duże pieniądze i był zadłużony u Bargieła, który udzielił mu pożyczki na lichwiarski procent. Władysława Bieńkowskiego z Bylic również intrygował los „Królikarza” – chciał mu dać po mordzie, bo po powrocie z wojska stwierdził, że jego dziewczyna w międzyczasie przytuliła się do Bargieła i do jego rzekomej fortuny. Dochodzenie prowadzi lekko melancholijny kapitan Derko z pomocą trochę wyrywnego porucznika Bartkowskiego.
Książka Barbary Krzysztoń jest dość pomysłowa, sprawnie napisana, ma wartki język i intrygujące postacie – nie ma jednak w niej nic, co sprawiłoby, że nie wyleciałaby ona z głowy chwilę po przeczytaniu. Wydaje mi się, że materiał bardziej nadawałby się na kryminalny reportaż niż na rasową powieść; mam zresztą wrażenie, że historia nie jest wyssana z palca ale wzięta z życia. Owszem, czyta się to nieźle, akcja toczy się płynnie; nie jest to jednak literacka wirtuozeria i świat się nie skończy, jeśli się tej książki nie przeczyta – wszak czekają setki innych.