- Autor: Krzysztoń Barbara
- Tytuł: Człowiek w czarnym kapeluszu
- Wydawnictwo: KAW
- Seria: seria Czerwona Okładka
- Rok wydania: 1977
- Nakład: 100000
- Recenzent: Ewa Helleńska
LINK Recenzja Tomasza Kornasia
POZORY MYLĄ!
Barbara Krzysztoń jest autorką trzech kryminałów — są to „Karolino nie przeszkadzaj”, „Agata” i „Człowiek w czarnym kapeluszu”. Nie wiem nic o autorce tych trzech utworów, ale podejrzewam, że jest to osoba związana z Krakowem i jego okolicami, bo tam właśnie toczy się akcja wszystkich jej powieści. O „Karolinie”, moim zdaniem najlepszym kryminale Barbary Krzysztoń, już pisałam. „Człowiek w czarnym kapeluszu” to, jak sądzę, najsłabszy utwór tej autorki.
Akcja tej powieści toczy się głównie w Krakowie, ale na chwilę przenosi się do Miastka i pobliskiej wsi Bylice. Sprawdziłam, gdzie się dało: nie ma w województwie małopolskim takich miejscowości. Z powieści wynika, że znajdują się one w pobliżu Tarnowa. Myślę, że był to świadomy zabieg autorki. Powieściowe Miastko to mała i zaniedbana mieścina pełna wścibskich ludzi, prowincja w najgorszym wydaniu.
„Autobus zatrzymał się na małym rynku, wybrukowanym kocimi łbami. Irena wysiadła, z ulgą wciągając w płuca świeże powietrze. Niezdecydowana, stała przez chwilę na krawężniku i rozglądała się z pewnym zdziwieniem. „Więc to jest Miastko? Mój Boże. Rzeczywiście na miasteczko to trochę za małe, a na wieś za duże… Po prostu Miastko” — pomyślała i jeszcze raz powiodła wzrokiem dookoła.
Z trzech stron małego rynku stały odrapane domki, przeważnie parterowe. Jeden bok niewielkiego kwadratu zajmował kościół […] Dwie, nie, raczej trzy jednopiętrowe kamienice robiły bardzo dostojne i „urzędowe” wrażenie. Milicja. Ośrodek zdrowia i co jeszcze? Tuż koło przystanku autobusowego mieściła się gospoda…”
Bylice również nie robią dobrego wrażenia. Autorka zapewne wolała stworzyć fikcyjne miejscowości, niż przypisywać negatywne cechy jakimś prawdziwym miejscom.
Wspomniana Irena jest jedną z głównych bohaterek powieści. Jest to młoda dziewczyna, pracująca w jednej z krakowskich bibliotek. Z utęsknieniem czeka na przydział własnego mieszkania, a na razie mieszka w dwupokojowym mieszkaniu swojej starszej siostry. Trudno w tych warunkach wytrzymać — w dwóch pokojach mieszka Irena, siostra Ireny z mężem i malutkim, wiecznie płaczącym dzieckiem i stara, niezbyt normalna ciotka. Istny dom wariatów, ale takie to były czasy. Irena jest nieprawdopodobnie łatwowierną i naiwną, wręcz głupią dziewczyną — aż trudno uwierzyć, że taka idiotka może chodzić po ulicach wielkiego miasta. Głupie decyzje Ireny są przyczyną mnóstwa kłopotów, w które zostaną wplątani inni bohaterowie powieści. Tytułowy bohater, człowiek w czarnym kapeluszu, to niejaki Bargieł, typ obleśny, handlujący króliczymi skórkami, a przy okazji różnymi innymi rzeczami o znacznie większej wartości, pijak, szantażysta, lichwiarz i wredny typ. To jednak prawda, że pozory niekiedy mylą. Mimo odrażającego wyglądu, Bargieł jest osobą bogatą i sprytną. Irena nie znalazła go w Miastku i Bylicach, ale natknęła się na jego zwłoki w Krakowie, tuż pod domem swojego narzeczonego, zadłużonego u nieboszczyka na potęgę.
Wśród milicjantów prowadzących śledztwo w sprawie śmierci Bargieła są znani nam z powieści „Karolino, nie przeszkadzaj” kapitan Derko i porucznik Bartkowski. Dość szybko udaje im się wyodrębnić grupę podejrzanych. Są to Irena i jej narzeczony, Stefan, państwo Bilikowscy, czyli córka i zięć zamordowanego, Ala, kelnerka z kawiarni „Maleńka” i jej były chłopak. Jest jeszcze kumpel pana Bulikowskiego. Pracę milicji ułatwiła Irena, która narobiła straszliwych głupstw (nawiasem mówiąc, inni bohaterowie też nie grzeszą mądrością). Wszyscy podejrzani kłamią jak najęci lub zatajają pewne szczegóły, a w śledztwie plącze się jeszcze cenna broszka pani Albertyny, ciotki Stefana. Mimo trudności, milicja znajduje mordercę, a Irena jest niesamowicie zdziwiona końcowym wynikiem śledztwa. Tak, pozory często mylą i nie warto bezkrytycznie wierzyć ludziom.