- Autor: Bogomił Rajnow
- Tytuł: Umierać tylko w ostateczności
- Wydawnictwo: Iskry
- Seria: Klub Srebrnego Klucza
- Rok wydania: 1987
- Nakład: 100000
- Recenzent: Iwona Mejza
„Życie nierzadko stawia nas wobec sytuacji trudnych, ale nigdy wobec sytuacji bez wyjścia. Nie znaczy to bynajmniej, ze wyjście prowadzi z reguły w pożądanym przez nas kierunku i zawsze gdzie indziej niż na cmentarz. Naszym ludzkim prawem jest jednak to, by poszukiwać wyjścia właśnie w pożądanym kierunku i – zgodnie z moją własną dewizą – umierać tylko w ostateczności.”
Zacytowałam początek pierwszego rozdziału, początek, który mnie zachwycił i sprawił, że sięgnęłam po raz pierwszy po kryminał bułgarski. Kryminał w swej warstwie propagandowej dyskretny, kompletnie różny od tych promowanych u nas przez MON. A jednak dotyczący gry wywiadów, pracy wywiadu bułgarskiego i innych równie interesujących rzeczy.
Akcja w przeważającej części toczy się na Drake Street, ulicy nazwanej tak obiegowo od nazwiska właściciela większości knajp, lokali i hotelików.Ulica to teren zamknięty, strzeżony przez goryli Drakea i jeżeli masz zakaz wychodzenia i go złamiesz, dorzucisz do tego jeszcze jakąś przewinę, lub podejrzenie, ze zbłądziłeś to trafisz do Marka, a od Marka się nie wychodzi, jest się co najwyżej wynoszonym. Bo o cóż chodzi w tej książce, pełnej opisów Londynu i jego ulic, opisów ludzi rządzących półświatkiem i wojny podjazdowej między wywiadami.
Główny bohater, ten, który zamierza umierać tylko w ostateczności, to pracownik wywiadu bułgarskiego Emil Bojew. Wraz ze swoim przyjacielem, Borisławem rozpracowuje w Londynie powiązania niejakiego Wrighta. Trop prowadzi do Bułgarii. Wright węszy, szuka kontaktów. Wywiad nie wie czy chodzi tylko o jakiś prozaiczny przemyt, czy raczej o robienie im koło pióra przez CIA. Bojew wraca z powrotem do Londynu. Za zadanie ma wtopić się w środowisko Drakea, nawiązać kontakty i zorientować się o co w tym wszystkim chodzi. Proces wtapiania sie w środowisko jest długi i bardzo bolesny, przynajmniej dla Bojana. Niemniej jednak z czasem nawiązuje lepsze stosunki z szefem, bo o jakimkolwiek obustronnym zaufaniu nie ma co mówić, rozpracowywuje o co w tym wszystkim chodzi i dopiero rozpoczyna swoją grę.Muszę uczciwie przyznać, że nie przepadam za przydługimi opisami i wolę, przynajmniej w kryminałach, gdy akcja toczy sie szybko, a sceny następują jedna po drugiej. I w zasadzie w tym kryminale tak jest. Akcja, wszystko dopracowane do końca, a jednocześnie sporo opisów i psychologii. Wszystko podane z podziwu godnym umiarem.Gdyby nie to, że wiedziałam, że czytam kryminał bułgarski, a nie klasyka amerykańskiego typu Chandler, to nie byłabym pewna kto tę książkę napisał.Akcja poprowadzona ciekawie, oczywiście duży przemyt, plus w tym wszystkim CIA chcące zrobić przy okazji własny interes.
Ta książka to jedno z moich kryminalnych zaskoczeń, kryminał po którym nie spodziewałam sie niczego szczególnego, a który sprawił, że prawie nie odrywając oczu od kartek przeczytałam go w ciągu jednego dnia.