- Autor: Edigey Jerzy
- Tytuł: Walizka z milionami
- Wydawnictwo: Czytelnik
- Seria: Z jamnikiem
- Rok wydania: 1975
- Nakład: 100290
- Recenzent: Mariusz Młyński
LINK Recenzja Wojciecha Dymarka
LINK Recenzja Wiesława Kota
We wrześniowy poranek czterej mężczyźni dokonują napadu na Spółdzielczy Bank Ludowy w Łowiczu; ich łupem padają ponad cztery miliony złotych. Podczas ustalania podziału pieniędzy dochodzi do nieporozumienia i szef szajki spada z urwiska nad Wisłą i ginie nie ujawniwszy miejsca przechowania walizki z milionami; pozostała trójka rozpoczyna więc jej poszukiwania. Tymczasem milicja szybko odkrywa, że trup z Lasku Bielańskiego był zamieszany w napad na bank; sprawę przejmuje major Janusz Kaczanowski i podąża tropem trójki złodziei.
„Gang przestępczy jest zawsze solidarny, kiedy jego drogami idzie powodzenie. Solidarność ta w obliczu klęski pryska jak bańka mydlana” – można powiedzieć, że treść tej powieści sprowadza się do tych dwóch zdań. Książka jest bardzo przeciętna, jałowa i pusta, brakuje tutaj typowych dla Edigeya smaczków i przez to sprawia wrażenie rzemieślniczego milicyjniaka. Nie ma tu jakichś intrygujących postaci, barwnego tła, błyskotliwych rozmów, ciekawych cytatów, delikatnego humoru czy zabawnych spostrzeżeń; jest za to dużo jałowych przekomarzanek, przewidywalności i scen nie posuwających akcji do przodu. Najbardziej intryguje tutaj to, że trup się ściele wyjątkowo gęsto – jest ich tutaj aż sześć; poza tym jednak naprawdę nic nie zapadło mi w pamięć. Ale myślę, że znajdą się tacy czytelnicy, którym taka konwencja się spodoba – po prostu kwestia gustu. Wydano tę książkę tylko raz, wersji gazetowej nie znalazłem, świat filmu również się nią nie zainteresował, a za granicą wydano ją w 1981 roku po węgiersku („Milliòk a bőröndben”), zaś w 1982 i 1990 roku po rumuńsku („Valiza cu milioane”).