- Autor: Sigismund A. Cheering
- Tytuł: Lot 1.2.1
- Wydawnictwo: Iskry
- Rok wydania: 1986
- Nakład: 30000
- Recenzent: Robert Żebrowski
Guten Abend!
Wnikliwy czytelnik recenzji z pewnością zauważył, że w powyższej metryczce książki brakuje oryginalnego jej tytułu. W samej książce zaś brakuje też informacji o jej tłumaczu. Wniosek z tego oczywisty, że za obco brzmiącym nazwiskiem autora ukrywa się rodzimy pisarz. Jest nim Zygmunt Kościelski, który w innym swoim literackim wcieleniu – jako Zygmunt Janet – był autorem kryminałów: „Święto kobiet” oraz „Dzień szósty” („Ewa ….” nr 132) – obu z cyklu „Paweł Rukat”.
Recenzowana pozycja liczy 156 stron, a jej cena okładkowa to 170 zł. Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu przeszłego. Na okładce mamy fragment sylwetki sprawcy oraz przedmiot zamachu przestępczego, czyli samolot pasażerski, którego nie potrafię zidentyfikować. Co ciekawe, na stateczniku pionowym samolot ma symbol „Lufthansy”, czyli żurawia (podobnie jak nasz „LOT”, o co od roku 2019 toczono między obu stronami spór), a powinien mieć symbol „Air France”, czyli uskrzydlonego konika morskiego (połączenie greckiego Pegaza oraz wietnamskiego smoka Annama).
Akcja toczy się w RFN – na lotnisku (czyżby „Konrad-Adenauer-Flughafen” w pobliżu Bonn i Kolonii?) oraz przez chwilę w jakiejś małej miejscowości, ale nie potrafię określić kiedy.
O godz. 22.30 miał się rozpocząć lot pasażerski numer sto dwadzieścia jeden samolotu francuskich linii lotniczych „Air France” na podparyskie lotnisko Orly, z około setką osób na pokładzie. Jego załogę stanowiło pięć osób: kapitan Patrick, drugi pilot – Vincent, mechanik pokładowy Dede, a także stewardessy – Anne i Catherine. Tuż przed odlotem do kabiny pilotów wtargnął żołnierz z jednostki wojskowej stacjonującej przy lotnisku, uzbrojony w izraelski pistolet maszynowy „Uzi”, który poinformował załogę, że przejmuje maszynę i nie poleci ona do Paryża, lecz gdzieś dalej. Kapitanowi udało się niepostrzeżenie wcisnąć kontrolkę 79500, czyli sygnał alarmowy. Szef ochrony lotniska – Georg błyskawicznie poderwał do akcji swoich ludzi z policyjnej grupy specjalnej, uzbrojonych m.in. w brazylijskie rewolwery „Taurus” oraz amerykańskie Colty Magnum („Python” lub „King Cobra”). Jego działania nadzorował pułkownik, a duży udział w podejmowanych decyzjach miał też dyżurny z wieży kontroli lotów – Kurt oraz bezimienny przedstawiciel Air France.
Wynudziłem się przy tej powieści niemiłosiernie. Za dużo oglądałem filmów o tej tematyce, których fabuła miała dużo większy rozmach niż fabuła książki, by mogła mi się spodobać, ale … No właśnie, wcale z tą książką, w czasie jej wydawania, czyli prawie 40 lat temu, nie musiało być tak źle. W tamtych czasach nie było takiego nasycenia rynku pozycjami o podobnej tematyce, a i dziś rzadko która z nich jest tak nietypowa jak ta. Nietypowość dotyczy sprawcy przestępstwa, jego zachowania, sposobu prowadzenia akcji antyterrorystycznej, no i samego zakończenia. Mnie się to nie spodobało, ale to o niczym nie świadczy.
PS Obecnie w Polsce taki czyn podpadałby pod art. 166 § 1 kodeksu karnego:
Art. 166. [Zawładnięcie statkiem wodnym lub powietrznym, publicznym środkiem transportu lądowego]
§ 1. Kto, stosując podstęp albo gwałt na osobie lub groźbę bezpośredniego użycia takiego gwałtu, przejmuje kontrolę nad statkiem wodnym lub powietrznym albo nad publicznym środkiem transportu lądowego, podlega karze pozbawienia wolności od lat 2 do 15.