Rosa Krzysztof T. – Nie chcę umierać! 118/2025

  • Autor: Rosa Krzysztof T.
  • Tytuł: Nie chcę umierać!
  • Wydawnictwo: Wielki Sen
  • Seria: Seria z Warszawą (wolumin # 108)
  • Rok wydania: 2018
  • Nakład: nie podano
  • Recenzent: Robert Żebrowski

LINK Klubowa Księgarnia

Ratuj mnie „06”, czyli opowieść z czasów, gdy MO nosiła jeszcze zielone mundury

O autorze książki nic nie potrafię powiedzieć, niestety nie o nim pierwszym i nie ostatnim. Powieść drukowana była na łamach „Głosu Szczecińskiego” w roku 1959 . Książka liczy 107 stron.

Akcja toczy się w Szczecinie, w roku 1947 (na rynku właśnie pojawił się radioodbiornik „ Aga”).
Czający się na podejrzanego, milicyjny wywiadowca Stefan Burzym z myśliwego stał się zwierzyną. Doprowadzony do stanu utraty przytomności, zraniony, pozbawiony broni, skrępowany i zamknięty w jakimś domu na odludziu, znalazł się na całkowitej łasce przestępcy. Jedyną jego szansa na ocalenie było dotrzeć do sąsiedniego pomieszczenia, w którym znajdował się telefon.

Jeszcze niedawno milicjant ten, wspólnie z prokuratorem Ryszardem Szerskim, prowadził sprawę Piotra Zaleskiego lat 17, podejrzanego o dokonanie zabójstwa pary randkujących ludzi – przystojnego marynarza i ślicznej dziewczyny – na terenie Lasku Arkońskiego, a przy okazji także o nielegalne posiadanie broni palnej i amunicji oraz kradzież motocykla marki „Jawa” [typu „Perak”]. Wszystkie dowody wskazywały na to, że był winny, dlatego też orzeczono wobec niego karę śmierci. Burzymowi nie dawały jednak spokoju, odnalezione przez niego na miejscu zbrodni, na krzakach głogu, ślady po odcięciu dwóch gałązek.

Brak kontaktu z Burzymem wzbudził podejrzenia u Szerskiego, który powiadomił o tym macierzystą jednostkę funkcjonariusza. Komendant postawił ją w stan alarmu i rozpoczęto działania penetracyjno-poszukiwawcze. Major Ruciński, kapitan Kurowski, porucznik Żółkiewicz, chorąży Osesek, chorąży Wiśniak – to tylko niektórzy z milicjantów biorących w nich udział. Włączono do nich również SOK i KBW. Rozpoczęła się gorączkowa walka z czasem, a milicjanci działali naprawdę szybko („Muszą być szybcy, inaczej co by to była za milicja”).

Całkiem niezła ta powieść – w starym, dobrym, gazetowym stylu, a do tego z nietypowym zakończeniem. Na początku akcja toczy się w niej ślamazarnie (tak też jednak powinna się wówczas toczyć), a potem przyspiesza, może nie do prędkości światła, ale dźwięku to na pewno. Szybkość to jeden z decydujących czynników w pracy – nie tylko powieściowych – milicjantów, czy też policjantów. Szybkość w myśleniu, podejmowaniu decyzji, działaniu, strzelaniu, bieganiu, jeżdżeniu radiowozem, czy walce. O tak, miło na to patrzeć, miło o tym czytać, miło byłoby też samemu tak działać. Książkę tę polecam z pełną odpowiedzialnością każdemu miłośnikowi „milicyjniaków”.

PRL-ogizmy: lokal gastronomiczny „Jurata”, „A- B” w Szczecinie (a cóż to takiego?), samochody milicyjne – gazik (GAZ-67, tzw. „Czapajew”), cytryna („Citroen” Truction Avant) i jeep („Willys”), radioodbiornik „Aga” (produkowany w dzierżoniowskiej „Diorze”, od roku 1947, na licencji zakupionej w Szwecji), papierosy – „Triumf” i „Camel”, numery telefonów: „00” międzymiastowa, „06” zegarynka (na żywo), „09” pogotowie ratunkowe.