Patrick Quentin – Jego dwie żony 148/2025

  • Autor: Patrick Quentin
  • Tytuł: Jego dwie żony
  • Wydawnictwo: Wydawnictwo Czytelnik
  • Seria: Jamnik
  • Przekład: Izabela Kulczycka-Dąmbska
  • Rok wydania: 1972
  • Nakład 120300
  • Recenzent: Mariusz Młyński

Czytając tę książkę zastanawiałem się, czy nie mamy do czynienia z jakąś parodią czy groteską; bardziej jednak skłaniam się ku myśleniu, że jest to satyra. Pamiętać jednak trzeba, że, po pierwsze, ma ona siedemdziesiąt lat, a po drugie powstała w USA – może opisane w powieści sytuacje były (są?) za oceanem standardami?

Mamy oto Billa Hardinga – niedawno był obiecującym pisarzem i stworzył książkę, którą wielu uważa za jedną z ważniejszych powojennych powieści; teraz jednak podwinął ogon i jest kierownikiem działu reklamy w koncernie swojego teścia, C. J. Callinghama. Sam Callingham to człowiek o bardzo autorytarnej, wręcz dyktatorskiej osobowości; są tacy, którzy twierdzą, że „C. J. to jakieś skrzyżowanie Napoleona z Panem Bogiem”, a Harding podsyca w nim to przekonanie uważając, że „mimo wszelkich pozorów niezależności jesteśmy w gruncie rzeczy niewolnikami C. J.”. Pewnego dnia Harding niespodziewanie spotyka Angelikę Roberts z którą rozwiódł się sześć lat temu i która teraz spotyka się z Jamesem Lumbem, podejrzanym osobnikiem, który lubi alkohol, szantaże i damski boks. W Hardingu budzi się obrońca kobiet; sęk tylko w tym, że skutkiem tego przebudzenia jest zaćmienie umysłu i w efekcie „moje ciało odniosło zwycięstwo nad rozsądkiem”. W międzyczasie James Lumb zmienia obiekt swojego zainteresowania – od pewnego czasu kręci się przy Daphne Callingham, drugiej córce C. J., która jest dla niego prawdziwym oczkiem w głowie i która owinęła go sobie wokół palca. Wkrótce James Lumb zostaje znaleziony w swoim mieszkaniu z kulą w głowie; C. J. Callingham chcąc odsunąć od córki jakikolwiek cień podejrzenia fabrykuje swoją wersję zdarzeń w wyniku której główną podejrzaną staje się Angelika Roberts. Śledztwo prowadzi porucznik Timothy Trant z Biura Dochodzeń Kryminalnych; z jego informacji Harding wyciąga wniosek, że Angelika nie mogła popełnić morderstwa, gdyż w tym momencie przebywała u niego i pozbawiała go rozsądku; kiedy jednak próbuje ją ratować dochodzi do wniosku, że „ten cały gmach kłamstw został przeze mnie tak solidnie skonstruowany, że obecnie nie byłem w stanie go zwalić”.

Bill Harding jest więc między młotem a kowadłem; nie można jednak przyznać, że na własne życzenie. Widzimy jak się miota i sam przed sobą przyznaje: „Zobaczyłem siebie: nędzny, mały urzędniczyna, chwiejny jak chorągiewka, byle tylko zadowolić swego pana”; nie czujemy do niego sympatii, kiedy raz porucznika Tranta się boi, a raz nim gardzi czy kiedy w pewnym momencie Angelikę kocha, a za chwilę ją nienawidzi, albo wtedy, kiedy swojego teścia lekceważy – ale tylko do momentu w którym uświadamia sobie, że w imię zasady może sobie złamać karierę. C. J. Callingham to również postać antypatyczna: ma mentalność bezwzględnego burżuja i pazernego dewelopera, a jego bożkiem jest dolar – są jednak tacy, którzy uważają: „Świetny byłby z niego polityk, mógłby wspiąć się na sam szczyt, może nawet mógłby zostać prezydentem?” (komentarz do współczesności pozostawiam czytelnikom). Porucznik Trant również nie jest postacią budzącą zaufanie: fakt faktem, że w kieszeni Callinghama nie siedzi, ale trochę chyba wstyd, że śledztwo najbardziej posuwa się do przodu dzięki coraz bardziej przygwożdżonemu i zdesperowanemu Billowi Hardingowi. Trochę też irytują mnie niektóre groteskowe sytuacje – zwłaszcza wiara głównych bohaterów w wymyśloną przez Callinghama wersję zdarzeń i ślepe przeświadczenie, że policja tej bujdy nie odkryje. I dlatego uważam, że książka bardziej niż kryminałem jest trochę nieświadomą satyrą na amerykańskie społeczeństwo – nie oznacza to, że jest zła, wręcz przeciwnie, czyta się ją dobrze i lekko, intryga jest wartka, ciekawa i lekko szalona, a postacie są wyraziste i nie ma ich zbyt wiele; myślę więc, że jest to dobra lektura na kilka wieczorów.

Książka ukazała się w Polsce dwa razy – w 1972 i 2003 roku; miała też swoje trzy wydania gazetowe i to już w 1963 roku. A po przeczytaniu można poczekać, aż telewizja pokaże powstałą na jej podstawie „Kobrę” – 12 grudnia 1974 roku wyemitowano „Jego dwie żony” z Jerzym Kamasem jako Bill Harding, Polą Raksą jako Angelika i Stanisławem Mikulskim jako porucznik Trant; jako ciekawostkę podam, że w swojej ostatniej roli pojawiła się tu Alicja Bobrowska, pierwsza powojenna Miss Polonia.