Niziurski Edmund – Księga urwisów 169/2025

  • Autor: Niziurski Edmund
  • Tytuł: Księga urwisów
  • Wydawnictwo: Śląsk
  • Rok wydania: 1972 (wyd. XI – I masowe)
  • Nakład: 150261
  • Recenzent: Robert Żebrowski

„Chodzi nie tylko o szpiegów i dywersantów, ale o różnych złodziei i innych…”

Na podstawie książek Edmunda Niziurskiego powstało osiem filmów, a wśród nich: komedia kryminalna „Kryptonim Nektar”, „Niewiarygodne przygody Marka Piegusa”, „Tajemnica starego ogrodu”, a także „Tajemnica dzikiego szybu” (z roku 1956) wg scenariusza samego Niziurskiego na podstawie właśnie „Księgi urwisów”. Książka ta to pierwszy i chyba najsłynniejszy utwór z gatunku „niziurszczyzny”. Tym bardziej dziwi fakt, że do tej pory nie doczekała się ona recenzji w naszym Klubie, choć zawiera wątek sensacyjno-kryminalny.

Powieść liczy 447 stron, a jej cena okładkowa to 20 zł. Egzemplarz, który posiadam wydany został w roku 1972, który to został ogłoszony Międzynarodowym Rokiem Książki. Było to wydanie XI, ale I masowe. O „masowości” wydań książek w PRL nic nie potrafię powiedzieć, bo tego tematu nigdy nie zgłębiałem. Pierwsze ogólne wydanie receznowanej pozycji miało miejsce w roku 1954, a rok później autor został za nią wyróżniony nagrodą Prezesa Rady Ministrów.

Akcja toczy się na Kielecczyźnie, w fikcyjnym w Wilczkowie (gdzieś pomiędzy Kielcami a Częstochową); rozpoczyna się we wrześniu, a kończy w listopadzie 1952 roku. Jeżeli chodzi o faktyczne umiejscowienie akcji to najprawdopodobniej była to gminna wieś Zajączków (obecnie w gminie Piekoszów). Leży ona niedaleko byłej kopalni miedzi „Miedzianka” w Górach Świętokrzyskich. To właśnie w tamtejszej szkole kręcono film „Tajemnica dzikiego szybu”, a ponadto książkowy dyrektor szkoły miał na nazwisko … Zajączkowski.

Książkowa szkoła w Wilczkowie miała dwie lokalizacje. Pierwszą z nich był budynek użytkowany wspólnie z Prezydium Gminnej Rady Narodowej oraz Agencją Pocztowo-Telegraficzną, w którym posiadała tylko trzy izby, gdzie lekcje musiały się odbywać na dwie zmiany: przed południem klasy starsze (IV-VI), a po południu młodsze (I-III). Drugą lokalizacją była dzierżawiona stara chałupa, znajdująca się sto metrów od właściwego budynku, w której to zajęcia miała klasa VII.

Wątek kryminalny pojawił się w powieści dość wcześnie, kiedy to uczeń klasy VI – Karlik Rudniok powiedział do swojego rówieśnika – Wiktora Stopy: „Na kopalni jest szpieg”. Muszę wyjaśnić, że nie była to kopalnia węgla, bo na Kielecczyźnie wydobywało się kruszce: wapień, marmur, piaskowce, glinki ceramiczne, piryt, baryt, rudy żelaza i ołowiu oraz – tak jak w tym przypadku – miedź. Z uwagi na to, że w kopalni pojawiły się kradzieże narzędzi i przewodów, kierownictwo poleciło wzmóc nadzór, szczególnie nad metanitem (materiał wybuchowy) i lontami do niego. W niedługi czas potem ktoś pędzący wozem konnym usiłował rozjechać jednego z nauczycieli, agitującego mieszkańców Wilczkowa za powstaniem w nim spółdzielni rolniczej. Pokrzywdzony przeżył, ale z poważnymi obrażeniami.

Kilku szóstoklasistów (w tym m.in. Rudniok, Stopa i Antek Batura) z pomocą jednego czwartoklasisty postanowiło przeprowadzić akcję „S” mającą na celu ustalenie, kto jest tym szpiegiem lub dywersantem. Z uwagi na to, że z pierwotnie licznej grupy osób podejrzanych, chłopcy ostatecznie wytypowali tylko dwóch figurantów, dlatego postanowili podzielić się na dwie grupy: S1 i S2, z których każda zajęła się obserwacją, śledzeniem i rozpracowywaniem tylko jednego osobnika. Niestety dla książki i jej czytelników grubsze działania zaczęły się dopiero na stronie numer 417, czyli na 30 stron przed końcem powieści. Szkoda też, że o rozpracowującym – z ramienia Polski Ludowej – grupę szpiegowsko-dywersyjną poruczniku z Bezpieczeństwa autor zamieścił tylko kilka zdań, podobnie jak o pochodzącym z Zachodu dywersancie zrzuconym z samolotu na spadochronie.

„Księgi urwisów” wcześniej w ogóle nie czytałem, tak więc żadnego sentymentu do niej nie mam. Może też dlatego, łatwiej będzie mi ją w miarę obiektywnie ocenić. Wg mnie powieść należy zakwalifikować jako szkolno-produkcyjną z elementami przygodowo-sensacyjno-kryminalnymi. Większość opisywanych w niej wydarzeń albo ma miejsce w szkole, albo ma z nią związek. Mamy tu typowe dla książek Niziurskiego: opisy nieregulaminowego zachowywania się przez uczniów, niekonwencjonalne wymiany zdań oraz – choć jeszcze niedopracowaną – gamę ciekawych nazwisk. Strona produkcyjna powieści dotyczy pracy na kopalni oraz planów założenia spółdzielni rolniczej. Uważam jednak, że tym „produkcyjniakiem” autor nikomu krzywdy nie zrobił: nie zamieścił żadnych haseł propagandowych, ani jednej pochwały „jedynej słusznej drogi”, czy motywu rywalizacji w gronie robotników lub w środowisku rolnym. Co więcej, jestem przekonany, że strona produkcyjna została przez Niziurskiego dodana na odczepnego, tylko po to, by „zasłużyć się” w oczach organów wydawniczo-cenzorskich i móc kontynuować swoją twórczość. Tak naprawdę to pisarz zrobił w „balona” komunistów, bo jak się dobrze przyjrzeć to ani górnicy, ani chłopi, ani nauczyciele, ani też partyjni nie są zbyt pozytywnie przedstawieni i każdej z tych grup jest jakaś „czarna owca”, a jedyny w tym gronie przodownik pracy (choć dla mnie bardziej człowiek renesansu) , aktywista ZMP – nauczyciel Gondera – jest ukazany w sposób bardzo prześmiewczy. W książce nie ma też gloryfikacji Urzędu Bezpieczeństwa (jak już wspomniałem w powieści jest tylko kilka zdań o jej funkcjonariuszu), ani też jakiejś nagonki na głównego dywersanta przerzuconego z Zachodu. Jak to w rasowym „produkcyjniaku”, powieść jest bardzo długa, co niestety wpływa na to, że ciągnie się niemiłosiernie, nuży i zniechęca. Od strony przygodowej fabuła jest taka sobie, a jeśli chodzi o wątek sensacyjno-kryminalny to jest on niestety bardzo płaski, można powiedzieć – rozmyty, niezbyt atrakcyjny dla czytelnika, a także zdecydowanie za mało szczegółowy. W ostatnim roku dużo „niziurszczyzny” przeczytałem i zrecenzowałem, ale żadną pozycją nie byłem tak rozczarowany jak tą. Być może jednak w latach 50. – na tle tych wszystkich książek tendencyjnych i propagandowych – „Księga urwisów” była naprawdę pozytywnie wyjątkowa. Potwierdzają to wpisy zamieszczone na portalu „Lubimy czytać”: „Genialna książka z mojej młodości”, „Bardzo dobra książka”, „Część przygodowa rewelacyjna”, „Połyka się jednym tchem”, „Świetna książka”, „Bawiłem się wyśmienicie czytając ją”, „To jedna z moich TOP5 książek okresu dzieciństwa”, „Uwielbiam tę książkę”, choć były i takie: „Jak dotąd najgorsza książka Niziurskiego, jaką czytałem”, „To wielkie rozczarowanie”, „Nie podobała mi się”. Prawdopodobnie jest tak: tym którzy czytali ją w dzieciństwie podoba się, a tym którzy nadrabiając zaległości zrobili to w wieku dorosły – nie. Więcej jest – co nie powinno dziwić – sympatyków tej powieści, a średnia 7/10 z 841 ocen na w/w portalu naprawdę robi wrażenie. A ja – chcąc nie chcąc – będę musiał sięgnąć po jej kontynuację, czyli „Drugą księgę urwisów” napisaną ponad 40 lat później.

PRL-ogizmy: papierosy – „Mocne” oraz „Lotnik” (papierosy z lat 1949-1952 z napisem na paczce: „Lotnictwo w służbie pokoju”), gazety – „Gromada”, „Przyjaciółka”, „Przegląd Sportowy”, książki – „Na Uralu” (pamiętnik Józefa Boka, z roku 1949), „Węgiel” (produkcyjniak z roku 1951, którego autorem jest Aleksander Ścibor-Rylski), „W pustyni i w puszczy”, „Los dobosza” (Arkadego Gajdara, z roku 1954), film „Opowieść o prawdziwym człowieku” (radziecki film wojenny z roku 1948), „Artos” (Państwowa Organizacja Imprez Artystycznych działająca w latach: 1950-1954), bokserzy Chychła (Zygmunt, zdobywca pierwszego po wojnie złotego medalu olimpijskiego dla Polski – Helsinki 1952) i Antkiewicz (Aleksy, srebrny medalista olimpijski z Helsinek, funkcjonariusz MO) oraz ich trener – Stamm (Feliks, najwybitniejszy polski trener bokserski), motocykl „Jawa”, CWKS Warszawa (Centralny Wojskowy Klub Sportowy – nazwa z lat 1949-1957, a wcześniej i później – „Legia”), który charakteryzował się tym, że – podobnie jak CWKS (potem WKS) Śląsk Wrocław – pozyskiwał najlepszych piłkarzy z innych klubów, w ten sposób, że … powoływani oni byli do wojska, a zasadniczą służbę odbywali właśnie w tym klubie), Plan Sześcioletni (Plan Budowy Podstaw Socjalizmu z lat: 1950-1955), Front Narodowy (nazwa obowiązująca w latach: 1952-1956, instytucja podporządkowana PZPR obejmująca poza tą partią także ZSL i SD, związki zawodowe i organizacje społeczne), Gminna Rada Narodowa, Komitet Gminny, ZMP (Związek Młodzieży Polskiej z lat 1948-1957), TPPR (Towarzystwo Przyjaźni Polsko-Radzieckiej działające od roku 1945), LPŻ (Liga Przyjaciół Żołnierza, organizacja paramilitarna działająca w latach: 1950-1962, przekształcona w Ligę Obrony Kraju), odznaka BSPO (Bądź Sprawny do Pracy i Obrony, przyznawana za wysoką sprawność fizyczną).