- Autor: Frey Danuta
- Tytuł: Dom, w którym straszy
- Wydawnictwo: Iskry
- Seria: Ewa wzywa 07
- Zeszyt nr 146
- Rok wydania: 1989
- Nakład:150000
- Recenzent: Mariusz Młyński
LINK Recenzja Norberta Jeziolowicza
„Domem, w którym straszy” Danuta Frey (1936 – 2023) zakończyła swoją literacką karierę, a wydawnictwo Iskry zakończyło serię „Ewa wzywa 07”; w obydwu przypadkach nie jest to jakieś spektakularne Grande Finale ale też nie jest to opowiastka tak beznadziejna, jak jej okładka.
Mamy oto Piotra Walczaka, historyka sztuki i marszanda od kilku lat mieszkającego w Austrii, który przyjechał do Polski w celu zakupu dwóch srebrnych menor z XIX wieku; jego dodatkowej roli w tej opowieści domyślamy się szybko ale udajemy, że jej nie dostrzegamy. Walczak nawiązuje kontakt z Kazimierzem Zychem, rzemieślnikiem karanym za paserstwo; do spotkania nie dochodzi, gdyż Zych zostaje zastrzelony, a jego zwłoki Walczak znajduje w opuszczonym domu w Pustelniku pod Warszawą. Wkrótce Walczak przybywa do miejscowości Górsk na Podhalu; tam przed dwoma laty dokonano włamania do barokowego kościoła i skradziono srebrne świeczniki oraz srebrną figurkę świętej Barbary, która obecnie jest w katalogu domu aukcyjnego z Wiednia. O kradzież najbardziej podejrzewany jest kościelny organista, który zniknął z Górska razem z dewocjonaliami; wkrótce jednak w ruinach okolicznego zamku Walczak znajduje szczątki organisty ze zbutwiałym kneblem w ustach i z dziurą po kuli w głowie.
Ta historyjka to typowa „Ewa”: prosta opowiastka bez jakichś nadmiernych komplikacji i pobocznych wątków; nie ma tu jakiejś literackiej wirtuozerii, ale raz, że ta seria nie kojarzy się z literaturą szczególnie wysokich lotów, a dwa, że sama Danuta Frey nie przyzwyczaiła nas do zachwytów nad swoją twórczością. Tak właściwie to nawet trudno o tej mikropowieści coś napisać: jest zgrabna intryga nie zaśmiecająca głowy, akcja toczy się mięciutko, charakterystyka postaci jest mało skomplikowana, język jest potoczysty – sęk tylko w tym, że zaczynając czytanie w Gdańsku Głównym kończy się je w Działdowie, a w Warszawie Wschodniej już się nic nie pamięta. Wydaje mi się więc, że dziś mogą się tym zeszycikiem zainteresować tylko i wyłącznie znawcy tematu i cisi wielbiciele takiej literatury.