Czarnecki Jerzy Michał – Fart 3/2025

  • Autor: Czarnecki Jerzy Michał
  • Tytuł: Fart
  • Wydawnictwo: KAW
  • Seria: seria Czerwona Okładka
  • Rok wydania: 1980
  • Nakład: 50000
  • Recenzent: Grzegorz Cielecki

LINK Recenzja Arnolda

W temacie kalesonów słów parę

Trzeba przyznać, że Jerzy Michał Czarnecki zaskoczył mnie powieścią „Fart”. Okładka z dłonią ściskającą banknot o nominale 100 zł (skojarzenie prowadzi do „Córki z nadmiarem temperamentu” Jerzego A. Saleckiego) sugeruje, że będzie to standardowy kryminał milicyjny, a tak nie jest.

Jak już zwrócił uwagę tajemniczy recenzent Arnold („Trzecia Seta”), mamy do czynienia raczej z powieścią obyczajową z wątkiem kryminalnym w tle. Ja bym uznał, że „Fart” to w pewnym sensie kryminał środowiskowy. Fabuła skupia się na życiu codziennym i relacjach grupy osób z krakowskiego półświatka i ich kontaktach, nazwijmy to biznesowych, z klasą średnią oraz inteligencją pracującą.

Głównym bohaterem jest niejaki Jubi, żyjący z dnia na dzień spec od drobnych interesów. A to sprzedać książkę w antykwariacie, a to monetę kolekcjonerowi zaproponować. Jubi jest znany w środowisku, więc wiele osób wykorzystuje go jako pośrednia i interes jakoś sam się kręci. Jubi nie jest krezusem. Wystarczą mu niewielkie zarobki, które starczają na skromne utrzymanie i częste wizyty w kawiarni „Mała”, gdzie krzyżują się drogi większości bohaterów „Fartu”. Dla nich jest to centrum wszechświata. Tu można się spotkać wszystkich, pogadać o interesach, a przede wszystkim napić się: ”- Miałem dziś fart – powiedział do Józka. – Twoja sprawa. Mnie nie obchodzi. –Ale opowiem. Miałem fart. Wiesz, trafiłem na kartkę z bardzo ciekawym stemplem. Poszła do ludzi. Wziął taki jeden filatelista. Dobrze dał. – No to pijmy za twojego filatelistę, czy jak mu tam. – Nie, pijmy za fart. Taki towar nieczęsto się zdarza”. W ten oto sposób mamy wyjaśnienie sensu tytułu książki oraz opowieść egzystencjalną, a z wielu takich składa się przede wszystkim dzieło Jerzego Michała Czarneckiego, dziennikarza dla które napisanie ” Fartu” stanowiło działalność uboczną. No i miał Czarnecki fart, że „Farta” popełnił, bo powieść pozostanie w annałach KAWowskiej serii z Czerwoną Okładką. Miną lata, a będzie czytany. Ja na przykład właśnie przeczytałem, a przecież „Fart” ukazał się 45 lat temu, w roku 1980.

Wracamy do książki i galerii postaci, ich spraw i barwnych życiorysów, które za sobą ciągną. Skupmy się chwilę na Klarze: „Klara była kiedyś kochanką prezesa, człowieka o tłustej twarzy, wielkim brzuchu i dużych skłonnościach do młodych dziewczyn. Klara więc dawno wypadła już z orbity zainteresowań starzejącego się, nadzianego forsą lowelasa.”. I ta Klara właśnie została zamordowana, co ma miejsce dopiero niemal w połowie powieści i niby prowadzone jest w tej sprawie śledztwo, ale niejako gdzieś w tle i nawet nie wiemy kto nim zarządza. Trafimy tylko na wzmiankę, że jakiemuś sierżantowi ktoś wyższej rangi wydaje polecenia służbowe. Tyle. Zakończenia powieści wydaje się niejasne. Być może kolejny podejrzany okaże się sprawcą, ale niekoniecznie. Nie to jest dla autora istotne. Raczej skupia się małym realizmie, a to był przecież cały nurt literacki w PRLu, czyli takie opisywanie przeciętnej codzienności bohaterów. I to się całkiem sympatycznie czyta, taki krakowski spleen. Plejada niebieskich ptaków, dziennikarzy, prezesów i krążących wokół nich kobiet. Weźmy takiego Jubiego. Niby żyje z dania na dzień , ale w końcu dojrzewa do myśli o jakim takim ustatkowaniu się. Do tego stopnia, że zaprasza Kaśkę z ulicy i to w najbardziej szlachetnych intencjach: „ – Podoba ci się? – Trochę tutaj burdel. – To się posprząta. – Gdzie pijemy? – A jak Kaśka myślisz? W łóżku naturalnie. – Git. – Rozbieraj się. Kaśka odpinała brudny stanik , a Jubi mocował się ze starymi kalesonami” . Czyż to nie liryzm w postaci czystej?

Natomiast nie spodziewajmy się rzetelnej intrygi kryminalnej. Musi nam wystarczyć informacja, że ktoś udusił Klarę i połaszczył się na jej rodzinne precjoza. I ten rys kryminalny został najwyraźniej wtłoczony do powieści na siłę. Może już nawet po jej napisaniu, bo wszak jakiś wątek kryminalny musiał się pojawić , skoro „Fart” miał zostać wydany w, jakby nie było, kryminalnej serii. I tu mam dylemat w ocenie, bo jako kryminał, to „Fart” raczej nie ma farta i fabularnie słabo. Natomiast zarówno nienachalność kryminalna, jak i dość otwarte zakończenie to zdecydowanie wyjątek w gatunku milicyjnym i warto to zauważyć i docenić. Ja zauważam i doceniam, ale nie każdy musi. Zatem polecam, ale z taką lekką nieśmiałością.